MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bo znaleźli się na życiowym zakręcie

(tami)
Ofiary przemocy domowej i kobiety porzucone. Głównie one szukają pomocy u prawnika. I bardzo ważne jest to, że mogą otrzymać ją za darmo.

90 proc. spraw, z jakimi do Doroty Zubrzyckiej-Urbańskiej trafiają panie w różnym wieku dotyczy nieudanych związków. Historii, które przebiegają według tego samego scenariusza słucha w biurze Lubuskiego Stowarzyszenia na rzecz Kobiet "Baba". Jak sama podkreśla, jeśli nawet przychodzi do niej kobieta zapłakana, to często wychodzi uśmiechnięta.- Bo najważniejsze to tchnąć w nie trochę nadziei. Dla mnie nie ma sytuacji bez wyjścia. Mamy wybór, tylko musimy z niego skorzystać - podkreśla prawniczka.

Kto szuka pomocy w "Babie"?- Kobiety na życiowych zakrętach, głównie w średnim wieku, przeważanie załamane. Bardzo często nie zdają sobie sprawy, że są ofiarami przemocy domowej. Bo to najczęściej się zdarza - odpowiada pani Dorota.

Przemoc to nie zawsze wyzwiska, krzyki, poniżanie czy bicie. To może być perfidna gra uczuciami, tzw. przemoc emocjonalna.- Izolacja i uzależnienie od mężczyzny. Albo też uzależnienie majątkowe lub traktowanie kobiety, jako osoby, która ma zapewnić rodzinie odpowiedni poziom usług - wylicza D. Zubrzycka-Urbańska. - Proszę mi pokazać związek, w którym wymienione przeze mnie trzy formy przemocy nie istnieją. Szantaż uczuciowy występuje w większości małżeństw. Jednym z moich najważniejszych zadań jest uświadomić to kobietom.

Wiedza prawna pań, które trafiają do biura "Baby" jest różna. Niektóre przychodzą z konkretną prośbą, by pomóc im w napisaniu pozwu o alimenty, rozwód, eksmisję. Inne nie wiedzą, jak rozwiązać swoje kłopoty i szukają po prostu porady.- Kobiety często są naładowane wiedzą z kolorowych poradników. Od razu mówię, że to informacje niepełne i nie wystarczą do tego, by dobrze zadbać o swoje życie - przestrzega prawniczka.

"Klientki" pani Doroty są też niestety niekonsekwentne. Większość przychodzi raz i nie wraca. Nie załatwia do końca swoich spraw.- Ja nie oceniam. Udzielam tylko informacji, pokazuję drogi wyjścia. To kobieta musi podjąć decyzję, co dalej. Jeśli chce, może spróbować ratować związek po raz setny. Jeśli jednak stwierdzi, że dłużej już nie może, wtedy przychodzi po pomoc, a ja muszę być dyspozycyjna. Na tym polega moje zadanie - dodaje pani Dorota.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska