Niemiecki gospodarz posiadający wielkie stado kóz. - W 1997 przyszła powódź, w 1998 zostałem bezrobotny. Musisz wtedy zająć się czymś, czego inni nie robią. Coś, co było wynikiem konieczności, ewaluowało z sukcesem w małe przedsiębiorstwo - twierdzi Michael Rubin. Mężczyzna opowiada również o polskich targach, lodach z koziego mleka i szczęściu, wynikającym z nieumiejętności przewidywania wszystkiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?