MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bez wybaczenia umierasz

Grażyna Zwolińska
fot. FotoRzepa
Oczy zamknięte. Widzę siebie sukieneczce. Idę do sąsiada, który miał małe kaczuszki. Widzę też tatę i wejście na strych. Jest takie czarne. Zaczynam się bać.

Wtedy prowadzący warsztaty wzięli mnie za rękę i powiedzieli, że trzeba zrobić przerwę. Na drugi dzień rysowałam mandalę. Dzięki niej i kolejnym sesjom zrozumiałam, co się wydarzyło w dzieciństwie.

Zabawy z ojcem

Całe życie starałam się być najlepsza, nikogo nie zawieść. Zwłaszcza taty. On był najważniejszy. Potem nagle straciłam bliski kontakt z ojcem. Zabiegałam o jego uczucia i czułam niechęć. Cały czas zabiegałam też o uczucia innych. Wciąż myślałam, że nie jestem dość dobra. Czułam lęk. Skończyłam studia, wyszłam za mąż, urodziłam dzieci. Spełniałam się zawodowo. Wciąż czułam, że coś w moim życiu jest nie w porządku. Gdy moja córka miała 5 lat, strasznie się o nią bałam, wręcz obsesyjnie. W końcu poszłam do lekarza i powiedziałam, że chyba mam schizofrenię. - Nie, tylko depresję - usłyszałam. Coś mi zapisał. Jakoś funkcjonowałam. Ale nie żyłam.

Czytałam książki o depresji. Uznałam, że sama sobie nie poradzę i trafiłam na psychologiczne warsztaty wybaczania.

Tato spali mamę

Na sesjach wracały wspomnienia. Zobaczyłam siebie - małą dziewczynkę, jak robi, no wie pani co, starszemu facetowi. To był nasz wiejski sąsiad. Straszył mnie, abym nie mówiła nic rodzicom, bo tato spali mamę.

Chodziliśmy do niego, bo hodował zwierzęta, miał takie śliczne kaczuszki, pozwalał je głaskać. Miałam może pięć lat. Po tym wszystkim płakałam w domu, wymiotowałam. Całe lato śnił mi się koszmar: mama wyciąga ręce, a ja nie mogę jej pomóc.

Nie chodziłam do sąsiada. Po roku młodsza siostra mnie namówiła, bo bardzo chciała zobaczyć konie. Zaczął wykorzystywać siostrę. - Zostaw ją! - wołałam. - Dobrze, to chodź ty - powiedział. Poszłam, żeby ona nie cierpiała. Te sceny zobaczyłam to dopiero na sesjach. Jak zapłakana wracałam z siostrą do domu. Facet chyba się wystraszył. Rodzicom powiedział, że byłyśmy na wybiegu dla koni, on na nas nakrzyczał, stąd te łzy. Ojciec nie chciał mnie słuchać. Zbił mnie i powiedział: - Jesteś nieodpowiedzialna! Czułam wielki żal do taty. I niechęć.

Byłam w niebie

Ból siedział we mnie przez lata, Bo wszystko, czego się z siebie nie wyrzuci i nie wybaczy sprawcy, zatruwa. Zrozumiałam, skąd się wzięła w dzieciństwie moja niechęć do ojca, choć nie o niego chodziło. Udało mi się wybaczyć sąsiadowi. Może już nawet nie żyje, ale to nie jest ważne. Żal tkwi w człowieku bez względu na to, czy osoba, która nas skrzywdziła jest jeszcze na świecie. Jeszcze w dzieciństwie, wyparłam z pamięci to, co się wydarzyło, bo było zbyt potworne. Ale to tkwiło we mnie i zatruwało moje życie.

Mimo poprawy miałam wrażenie, że jeszcze zostało coś, do czego nie dotarłam. Znowu zaczął się lęk i gniew.

Krok z parapetu

Przeczytałam gdzieś, że jeśli czuje się gniew i strach, trzeba zrobić coś, żeby się krańcowo zmęczyć. Wsiadłam na rower i jechałam jak głupia. Po powrocie padłam na łóżko w sypialni i dyszałam. I nagle zobaczyłam sytuację ze szkoły z ratownikiem. Zrozumiałam, skąd moja skrajna reakcja na alkohol. Nie piję, bo działa on na mnie jak namowa do samobójstwa. Kiedyś na przyjęciu, za zachętą męża, wypiłam dwa kieliszki. Potem poszłam na parapet, na dziesiątym piętrze. Na szczęście wszedł mąż. Teraz wierzy, że nie wolno mi wypić nawet kieliszka.

Dyżurka po treningu

A z ratownikiem... To było na początku liceum. Po treningu pływania trener kazał koleżance pójść po coś do jego dyżurki. Nie chciała, ja poszłam. Stała tam literatka. Ratownik powiedział, że trener kazał, bym wypiła. Wypiłam, zawsze byłam posłuszna, zresztą czasami inni też dostawali jakieś odżywki. To był silny alkohol, pewnie z jakimś dodatkiem. Nie pamiętam, co się potem stało i jak wróciłam do domu. Mama znalazła mnie półprzytomną w szafie.

Kiedy wyszłam za mąż, okazało się, że nie jestem dziewicą, choć czekałam z seksem do ślubu. Teraz myślę, że mnie zgwałcono. Uświadomiłam sobie, że był w tym kantorku nie tylko ratownik, ale ktoś jeszcze.

Krąg wybaczenia

Rok temu przeczytałam, że w Zielonej Górze w Centrum Yang organizowane są warsztaty radykalnego wybaczania. Przyszłam. Chciałam oczyścić się z przeszłości do końca. Tamto wydarzenie podczas sesji powoli wyłaniało się z mojej podświadomości.

Pod koniec zajęć staliśmy w kręgu. Do środka wchodziły te osoby, które przeżyły coś złego. Na hasło: - Jeśli byłeś molestowany lub dopuściłeś się takich czynów... weszła do kręgu ponad połowa uczestników. Byłam zaskoczona, że aż tyle. Mówiliśmy sobie: - Przykro mi bardzo, że cię to spotkało.

Wybaczyłam im. Pomogło mi to. Czuję się teraz wolna. Chyba już będę mogła spokojnie żyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska