MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Beatka z Lubicza miała święto

Aleksandra Szymańska
Beatka przekonała się, jak wielu ma przyjaciół, chociaż niektórych zobaczyła po raz pierwszy w życiu
Beatka przekonała się, jak wielu ma przyjaciół, chociaż niektórych zobaczyła po raz pierwszy w życiu fot. Kazimierz Ligocki
Wolontariusze z Fundacji Mam Marzenie spełnili pragnienia chorej dziewczynki. Marzyła o laptopie.

- Wcale nie tak trudno namówić ludzi, żeby pomogli chorym dzieciom - twierdzi szefowa gorzowskich wolontariuszy Dorota Jurczyńska. Jej "ekipa" bez trudu znajduje osoby, które wyjmują pieniądze z portfeli albo jeszcze inaczej wspierają fundację.

Długa lista dobrych ludzi

Najlepszy dowód to akcja dla chorej Beatki z Lubicza niedaleko Strzelec. Udało się ją zorganizować dzięki kilku osobom wielkiego serca. Barbara Boroń, właścicielka restauracji McDonald's w centrum Gorzowa bez problemu zgodziła się podjąć w lokalu i dziewczynkę i jej gości. Znany gorzowski adwokat Jerzy Synowiec zafundował małej wymarzonego laptopa. Koledzy Beatki ze szkoły w Tucznie przyjechali gimbusem, żeby specjalnie dla dziewczynki zagrać przedstawienie. Razem z dziećmi były panie nauczycielki.

Nad wszystkim czuwali jeszcze wolontariusze z fundacji. W sumie przy marzeniu uwijało się jakieś 40 osób. Nikt nie patrzył na zegarek, nie pytał, co z tego będzie miał.

Dobrze komuś coś dać

Dlaczego ludziom chce się działać społecznie? Nauczycielka Beatki Katarzyna Cichowska: - Jak trzeba, to się pomaga, a naszych dzieci nawet nie musimy zachęcać. Po tym, jak zebrały pieniądze dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy powiedziały, że fajnie tak komuś coś dać - mówi.

Agnieszka Kowalska, była wychowawczyni Beatki, w ogóle nie chce rozmawiać o swoim zaangażowaniu w pomoc dla dziewczynki. Tłumaczy ją dyrektorka podstawówki w Tucznie Iwona Kamzelska. - Mam wspaniałych ludzi. Nie ma dla nich problemu, że jest niedziela, że przecież nikt nie zapłaci za ten czas - mówi. - Przecież Beata to nasza koleżanka - tłumaczy trzecioklasista Daniel.

Dla mecenas Synowca sprawa też jest oczywista, chociaż wcale Beatki nie zna. Wolontariusze poprosili go o pomoc, więc pomaga. - Mam zasadę, że jedną trzecią swoich zarobków przeznaczam na cele społeczne - wyjaśnia i z dumą patrzy na córę Olę, która już nie może się doczekać, żeby razem z tatą wręczyć chorej rówieśniccze prezent. Ola ma w nim swój udział. Odłożyła z kieszonkowego, żeby do komputera dokupić jeszcze gry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska