Awantura wokół gorzowskiego szpitala. Północ kontra południe?

Elżbieta Polak przyjeżdża do gorzowskiej lecznicy na prośbę związkowców. W piątek rozpoczęli protest przeciwko - ich zdaniem - nieprawdziwym informacjom rozpowszechnianym przez zarząd województwa. Chodzi o wzrost zobowiązań o 15 mln zł za pierwsze półrocze tego roku. 8 mln zł to tzw. nadwykonania, czyli kwota niezapłacona przez NFZ. Dziś dyrektor Andrzej Szmit będzie w tej sprawie rozmawiał z szefem Funduszu Stanisławem Łobaczem. Jest szansa, że pieniądze będą.

Związkowcy uważają, że szpital jest dobrze zarządzany. Inaczej sprawę widzi zarząd. - Dług na bieżącej działalności jest naruszeniem dyscypliny finansowej. To duże zagrożenie, dlatego zdecydowałam o przeprowadzeniu szczegółowej kontroli doraźnej - mówiła na piątkowej konferencji prasowej marszałek.

Wsparli ją obecni tam parlamentarzyści z południa regionu, którzy na gorzowskim szpitalu nie zostawili suchej nitki. Poseł SLD Bogusław Wontor: - Łatwą ręką wydają nasze pieniądze, bo wiedzą, że i tak im pomożemy. Posłanka PO Bożenna Bukiewicz: - Szpital w Gorzowie przejada pieniądze nas wszystkich. Tam inwestuje się w wyposażenie i pensje.

Dyrektor Szmit czuje się zaszczuty tymi wypowiedziami. - Jeśli ktoś ma prawo ode mnie wymagać, to moja szefowa, a nie zielonogórscy posłowie, którzy nigdy w szpitalu nie byli - podkreśla.

Za szpitalem stają murem parlamentarzyści z Gorzowa. Zgodnie utrzymują, że nie dostali zaproszenia na piątkowe spotkanie. Ich zdaniem to - delikatnie mówiąc - niestosowne. Senator PO Henryk Maciej Woźniak: - Mam wrażenie, że tu o coś więcej chodzi niż o kampanię wyborczą. W Gorzowie aż huczy od domysłów, że ostatnie lata były za dobre dla lecznicy.

Posłanka PiS Elżbieta Rafalska: - Piątkowe spotkanie to hucpa, albo jakaś prowokacja. Na miejscu posła Wontora w ogóle bym się nie wypowiadała, bo to lewica jest odpowiedzialna za dług szpitala. Jeśli panią marszałek teraz coś dziwi, to znaczy, że źle prowadziła nadzór nad szpitalem. Przecież dług to nie jest nowa melodia.

Poseł PO Witold Pahl: - Jest mi przykro, że o sprawach gorzowskiego szpitala rozmawia się bez gorzowskich posłów. Jestem zaskoczony próbą upolitycznienia tej sprawy i to przed wyborami.
Posłowie chcą spotkania całego lubuskiego zespołu parlamentarnego, ale w Gorzowie. Chcieliśmy zapytać szefa zespołu Józefa Zycha, dlaczego na piątkowej konferencji nie było nikogo z północy, ale odmówił wczoraj komentarza. Zdenerwowany powiedział, że na konferencję "dostał zaproszenie, tak jak wszyscy".

Z kolei rzeczniczka marszałka Mirosława Dulat zapewniała, że spotkanie odbyło się z inicjatywy parlamentarzystów i że to ich należy pytać o nieobecność posłów z północy. - To dlaczego na oficjalnej stronie Urzędu Marszałkowskiego napisano, że lubuskich parlamentarzystów zaprosiła marszałek Polak, by poprosić ich o wsparcie - zapytaliśmy. Rzeczniczka odpowiedziała, że to pomyłka. Po kilku minutach komunikat poprawiono.

Zawierusze wokół lecznicy przyglądają się związkowcy. - Oczekujemy spokoju. Mamy nadzieję, że uda nam się dojść z panią marszałek do porozumienia - mówi Andrzej Andrzejczak, szef szpitalnej Solidarności. Poparcie dla obecnej dyrekcji lecznicy deklarują pozostali pracownicy.

Od niedzieli przed budynkiem szpitala głoduje Mariusz Wójcik. Domaga się spotkania z decydentami i zapewnienia, że będą pieniądze na leczenie. Znany jest z niekonwencjonalnych działań, m.in. posypywania pieprzem kaczek przed siedzibą gorzowskiego PiS. Przed czterema laty kandydował do Sejmu z list Samoobrony.

Oferty pracy z Twojego regionu