Podczas weekendu szprotawianie przecierali oczy ze zdumienia, bo w centrum miasta pojawili się żołnierze jakby żywcem zdjęci z pomnika Braterstwa Broni. - Wręczamy przechodniom ulotki, które nawołują do obrony obelisku - wyjaśnia Wojciech Korniak, który ubrał się w mundur czerwonoarmisty. - Ale też do obrony pamięci, bo próba wyrzucenia z naszych miast pomników jest zamachem na przeszłość. - A niszczenie pomników naszej historii nie zmieni - dodaje Iza Mikołajczyk, która przypomina żołnierza z batalionu imieniem Emilii Plater.
- Obawiamy się, że w wyniku ogólnopolskiej akcji, którą zapowiada rząd zostaniemy pozbawieni ważnej pamiątki - stwierdza Maciej Boryna, inicjator happeningu. - Nie wiemy, czy o likwidacji pomników będą decydowały samorządy czy też decyzje zostaną podjęte odgórnie, w każdym razie chcemy pokazać, że jesteśmy przeciwni idiotycznym pomysłom.
Boryna twierdzi, że między Polakami a żołnierzami radzieckimi stacjonującymi w okolicach Szprotawy panowały naprawdę braterskie stosunki. - Ludzie wspominają ich miło - twierdzi.
Wojtek Korniak, świeżo upieczony absolwent liceum przyznaje, że nie pamięta Rosjan. - Ale pomnik jest rodzajem hołdu dla poległych na tej ziemi - zauważa. - Dzięki temu, że oni przelali krew my tu żyjemy.
Budowę obelisku organizował Wiktor Patyk. - Pomnik powstał dzięki zaangażowaniu społeczności kombatantów, a 12 października 1960 roku nie zabrakło kompanii honorowej wojska polskiego, zaś na łące nad Bobrem ustawiono armaty, które wystrzeliły w ten uroczysty dzień... - opowiada Patyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?