Przed tygodniem pisałem o najstarszym budynku publicznym na placu - tzw. Białej Szkole, którą uruchomiono w 1812 r. na tyłach dzisiejszej poczty.
40 lat później po przeciwnej stronie placu powstało gimnazjum realne. Wciąż jednak w mieście brakowało zwykłych szkół powszechnych. A potrzeby wciąż rosły.
Nie mogły ich zaspokoić dwie niewielkie tzw. szkoły dla ubogich, uczące dzieci podstawowych umiejętności oraz szkoła fryderycjańska przy ul. Lisowskiego. Dlatego na placu powstała kolejna szkoła - z czerwonej cegły.
Budujemy i łączymy
To było wielkie wydarzenie. 4 października 1883 r. uczniowie szkoły ewangelickiej i katolickiej zebrali się na placu przed szkołą przy ul. Lisowskiego. W zgodnym ordynku ruszyli pod ratusz, gdzie dołączyli do nich burmistrz i miejscy rajcy. Razem pomaszerowali na pobliski Nowy Rynek (tak wtedy nazywał się pl. Słowiański).
Zatrzymali się przed wielkim gmaszyskiem z czerwonej cegły. Pastor Gledisch poświęcił budynek a mistrz murarski Kiessler przekazał klucze burmistrzowi.
Całej uroczystości przyglądały się dwie bardzo ważne osoby: Johan Bernard Frisch i August Förster potomkowie założycieli i fundatorów dwóch szkół dla ubogich chłopców (Frisch) i dziewcząt (Förster).
To była dla nich wielka chwila. W uroczystych przemówieniach wspominano ich przodków i co najważniejsze - malutkie dotychczas używane budyneczki zastąpił wielki i nowoczesny obiekt. Ich szkoły się łączyły. Chociaż nie do końca
- To jest ciekawostka, placówką zarządzało dwóch nauczycieli: Püschel i Weigel, zastąpionych później przez parę Buckenauer i Springer. Prawdopodobnie każdy z nich reprezentował swoją poprzednią szkołę sprzed połączenia - zastanawia się Zbigniew Bujkiewicz z Archiwum Państwowego w Starym Kisielinie. - Pewnie stąd wzięła się podwójna numeracja: szkoły ludowa nr III i IV.
Dwuwładza utrzymała się do 1903 r.
Patroni dwaj
W dziejach czerwonej szkoły istotna jest jeszcze jedna data - 1926 r. Wtedy jej patronem został szwajcarski pedagog Johann Pestalozzi.
Po I wojnie światowej niemiecka szkoła wymagała reform i odejścia od drylu i wiedzy "wbijanej pałką do głowy". Postawiono na wychowanie bez przymusu. Miało to otworzyć wszystkie dobre cechy w wychowankach. Rozwiązania Pestalozziego świetnie się do tego nadawały. Zwłaszcza że w mieście działało stowarzyszenie propagujące jego ideały.
- I to od wielu lat. Na pewno istniało już w momencie budowy szkoły, bo w 1881 r. jego członkowie zbierali się w pobliskiej resursie. Było ich ok. 100 - dodaje Z. Bujkiewicz.
Patron Pestalozzi miał niezbyt ciekawego sąsiada. W latach 30. sąsiedniej Białej Szkole nadano imię Horsta Wessela, faszystowskiego aktywisty i bojówkarza. Dla niemieckich szkół nadchodziły brunatne czasy. Ale to już inna historia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?