O wypadku pisaliśmy w ,,GL'' (,,Cud, że nie wybuchła''). W środę cysterna z 25 tys. litrów propanu-butanu zjechała z drogi po dwumetrowej skarpie, ścinając betonowy słup i zatrzymując się na drzewach.
Klęli na objazd
Dopiero wczoraj strażacy zabrali się za wyciąganie ciężarówki z rowu. - To wyjątkowo trudna i niebezpieczna akcja. Gdyby cysterna wybuchła, zmiotłoby wszystko w promieniu kilku kilometrów - tłumaczył asp. Jarosław Kaleta z PSP w Choszcznie. Strażacy musieli więc czekać na specjalistę, który miał zdecydować, w jaki sposób wyciągnąć auto.
- Nie ma możliwości przetankowania gazu do drugiej cysterny i trzeba ją podnieść - zdecydowali wreszcie fachowcy. By poderwać 30-tonowego kolosa, ściągnięto ze Szczecina aż dwa dźwigi. Dopiero po południu cysterna stanęła na drodze. Kolejnych kilka godzin trwało opróżnianie ładunku. W tym czasie droga była zamknięta. Kierowców, którzy chcieli dojechać do Recza, policjanci kierowali na Stradzewo, Piasecznik i Suchań.
Zdradliwe pobocze
- To wyjątkowo niebezpieczna droga. Już niejedna ciężarówka leżała w rowie tylko dlatego, że ,,złapała'' pobocze - mówił Krystian Kuliński z Recza. Jego słowa potwierdził kierowca wozu bojowego straży Mariusz Miazga. - Najczęściej do wypadków dochodzi tu, gdy organizowane są objazdy. Miejscowi wiedzą, że pobocze jest miękkie, ale obcy mają problemy - mówił.
Kierowca cysterny nie przyjął mandatu. Twierdzi, że gdyby pobocze było oznakowane, jechałby zdecydowanie ostrożniej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?