-Roboty teraz jest mniej, bo koni mało, ale nie brakuje zajęcia. Bo innych kowali w okolicach nie ma. Sam zostałem na kilka powiatów. Szkoda, bo zawód zanika, nie ma chętnych wśród młodych - mówi z żalem pan Zygmunt.
Duża rodzina
Do Złotnika przyjechał zaraz po wojnie. A przedtem trafił do niewoli u niemieckiego gospodarza. Gospodarz miał dziesięć koni, a Zygmunt opiekował się nimi. Polubił zwierzęta, chodził z nimi do miejscowego kowala na podkucie, potem zaczął mu pomagać w pracy. Zdobywał szlify u niego przez rok, po wojnie zrobił papiery czeladnicze, a potem mistrzowskie z kowalstwa oraz wyrobu i naprawy urządzeń rolniczych.
Na początku lat 50. do Żar ściągnął go brat, który pracował u kowala w Bieniowie. Zygmunt poznał swoją przyszłą żonę Agnieszkę, z którą są razem już 56 lat. Dorobił się pięciu synów i jednej córki, 23 wnucząt i dwóch prawnuków.
Kuć i kuć
Na początku swoje żelastwa kuł w poniemieckim warsztacie w Złotniku. Po kilku latach zbudował większy, bliżej domu. - Pierwszy swój pług zrobiłem dla nadleśnictwa. A potem robiłem wszystko po kolei co było potrzebne - widły, motyki, pługi, lemiesze i podkowy. U mnie praktykę mieli uczniowie z rolniczaka. W swoim życiu wyuczyłem 15 kowali, ale jeden z nich nie zdał egzaminu. Gdyby zdał, to bym otrzymał złotą odznakę, a tak dostałem tylko srebrną - opowiada pan Zygmunt.
Po wojnie w Bieniowie zostały porzucone czołgi niemieckie. Było ok. 40 sztuk. - Wszystkie rozebraliśmy i przerobiliśmy na lemiesze do ciągników, każdy kawałek dał się przekuć. Dobra stal, ale ciężko się kuło - wspomina pan Zygmunt.
O podkowach i lemieszach może opowiadać pół dnia. Podkowy wykuwa się w sześciu rozmiarach, bo konie, tak jak ludzie, mają różnej wielkości kopyta. Najczęściej używa się rozmiaru nr 4. - Koń, który pracuje, musi być podkuty już w wieku dwóch lat, a podkowy trzeba zmieniać co dwa miesiące, bo się ścierają. Sportowe konie mają całkiem inne, ozdobne podkowy, cienkie, przybite krótkimi gwoździami - opowiada mistrz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?