Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy nadzieja umarła

KRZYSZTOF P. BĄK MACIEJ WĄSOWICZ "Dziennik Zachodni"
Najmłodszy zmarły górnik miał 21 lat, najstarszy 59. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że nie mieli szans przeżycia. W Rudzie Śląskiej doszło do największej katastrofy w polskim górnictwie od 27 lat.

ŻAŁOBA W CAŁEJ POLSCE

ŻAŁOBA W CAŁEJ POLSCE

Po śmierci 23 górników, którzy zginęli w kopalni Halemba, prezydent Lech Kaczyński ogłosił w Polsce żałobę narodową. Obowiązuje ona od wczoraj, od godz. 10.00, do soboty włącznie. Opuszczono do połowy masztów flagi narodowe, w wielu miejscach wystawiono księgi kondolencyjne, w intencji zmarłych i ich bliskich odprawiane są msze święte.
Odwoływane są imprezy kulturalne, zamknięto niektóre kina. Minister sportu Tomasz Lipiec zaapelował też do organizatorów imprez sportowych o odwołanie zawodów.

Wyglądało to tragicznie. Wszystko popalone, osmolone, rozpoznać kogokolwiek nie mieliśmy szans, bo wszystko było czarne, poniszczone - relacjonował to, co zastali na dole, jeden z ratowników, Jan Gaura.

Od początku walczyli nie tylko z czasem, ale z ekstremalnymi warunkami, w których przyszło im walczyć o życie kolegów. W akcję ratunkową w kopalni Halemba zaangażowanych było 220 ratowników i kilkadziesiąt osób uwijających się w sztabie dowodzenia.

Cuda się przecież zdarzają

- To była najcięższa akcja, w jakiej przyszło mi uczestniczyć. Na dole było 36 stopni Celsjusza i 100-procentowa wilgotność. Pracowaliśmy właściwie w wodzie. Tam nie było powietrza - dodaje 36-letni Adam Pypłacz, ratownik z wieloletnim doświadczeniem.

Jedno wejście w strefę zagrożenia nie trwało długo - najwyżej godzinę. Ratownicy pracowali w pięcioosobowych zastępach.

- Pierwsza wchodziła ekipa ratowników z "okręgówki" w Zabrzu, my tuż za nimi. Kiedy wjeżdżaliśmy do kopalni nadal wierzyliśmy, że odnajdziemy żywych ludzi. Wiara jest do samego końca - opowiada Krzysztof Nowak, kolejny ratownik. - Zdawałem sobie sprawę, że to musiałby być cud, ale cuda przecież się zdarzają. Jeden był w lutym. Wtedy też były strasznie ciężkie warunki, ale udało się. Nawet wybuch metanu można przeżyć. Wystarczy, że znajdzie się miejsce, gdzie człowiek przeczeka najgorsze. Chodniki nie były zasypane.

Ratownicy, którzy wyjechali wcześniej, opowiadali o ważących ok. sześciu ton stacjach transformatorowych, które podmuch rzucił kilkadziesiąt metrów dalej. Ciała górników, które znaleźli, nie były spalone. - Wyglądali jakby spali - mówią ratownicy.

Gdy jeden upada, inni go podnoszą

Wpisz się do księgi kondolencyjnej

Chcesz złożyć kondolencje ofiarom katastrofy, albo dodać otuchy tym, którzy stracili w Halembie swoich najbliższych? Wystarczy, że klikniesz w odnośnik "skomentuj artykuł" znajdujący się pod tekstem.

Podczas akcji członkowie kolejnych zastępów lokalizowali kolejne ciała i szli dalej w poszukiwaniu żywych. - Tym już nie mogliśmy pomóc. Penetrowaliś-my dalej chodnik, a drugi zastęp wchodził z noszami i wynosił zabitych - dodaje zmęczony i brudny od pyłu Nowak. - Pracowaliś-my w aparatach, widoczność była ograniczona.

- Robiliśmy to, co do nas należało - wtrąca Erhard Nickel. Ich zdaniem, 23 górników Halemby udusiło się trującymi gazami. Dla ratowników widok martwych kolegów był przykrym doświadczeniem. - Staraliśmy się nie patrzeć na ciała, myśleć o czymś innym. Jutro wracamy do pracy, trzeba zabezpieczyć kopalnię i najszybciej o wszystkim zapomnieć. Zabezpieczenie tego chodnika będzie polegało na zam-knięciu całego rejonu i odcięciu do niego dojścia. Tam nikt już nie będzie mógł wejść - wyjaśnia Adam Pypłacz.

Widok idących grupą, smutnych i zmęczonych ratowników chwytał za serce i pokazywał panujące w tym środowisku solidarność i zaufanie. - Zastęp jest jak rodzina. Kiedy jeden upadł, inni go podnosili. Jest taka zasada, że wchodzimy w pięciu i w pięciu wychodzimy. Jeśli jednemu coś się stanie, zostajemy wszyscy - kończy Krzysztof Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska