Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I już nie płaczą

DANUTA KULESZYŃSKA 0 68 324 88 43 [email protected]
- Ja czasami też pomagam mamie i babci, ale to ciężka praca, więc wolę tylko patrzeć - mówi Paweł. Z prawej strony cebulę obiera Jadwiga Pinkorz, z lewej jej synowa Justyna.
- Ja czasami też pomagam mamie i babci, ale to ciężka praca, więc wolę tylko patrzeć - mówi Paweł. Z prawej strony cebulę obiera Jadwiga Pinkorz, z lewej jej synowa Justyna. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Żeby nie spać przy obieraniu, kupiły w aptece tabletki. Ale niewiele to dało. Teraz piją kawę z cynamonem. I jest trochę lepiej. - Ale teściowa i tak zasypia - mówi Justyna Pinkorz.

Jadwiga Pinkorz, lat 70, taszczy z korytarza worek z cebulą. Ostatni jaki został. Dwa już zrobione stoją pod ścianą. Pod wieczór przyjedzie dostawca i zabierze je ze sobą. Jak dobrze pójdzie, zostawi kolejne do roboty.

- Kto to widział, żeby na starość tak ciężko zasuwać - wzdycha pani Jadwiga. I pokazuje poranione od noża palce. - Bolą, jak cholera - dodaje. Żeby nie bolało, od czasu do czasu zakłada naparstek. Zrobiła go z gumowej rękawicy. Ale w naparstku pracuje się gorzej, bo wolniej. A tu czas goni. A czas to pieniądz, a pieniądze potrzebne są do życia.

Klepanie bidy

Obieraniem cebuli pani Jadwiga ze wsi Borek zajmuje się od czterech lat. W ten sposób dorabia do emerytury. - W domu starców przez 27 lat jako salowa robiłam - opowiada. - I co? I mam aż 660 złotych! Jak za to wyżywić rodzinę, zapłacić za gaz, prąd... No i w małych dziurach wszystko droższe niż w miastach. Bo miastowi mają markety, a my nie mamy nic. Tylko bidę klepiemy. Szkoda gadać...

Pani Jadwiga siada na stołku. Obok stawia worek z cebulą, wiadro i miskę na łupiny. Wiadro, miskę i nożyki do obierania kupiła za własne pieniądze. Podobnie jej synowa Justyna Pinkorz. - Jeszcze wagę kupić musiałyśmy - dodaje. Pani Justyna siedzi przy kuchennym piecu. To jej ulubione miejsce. Wprawnym ruchem zdejmuje kolejną warstwę łupiny. - Już siedem lat tak skrobię i skrobię - wyjaśnia. - Pracy żadnej nie mam, na bezrobociu jestem, bez prawa do zasiłku. Cebula mi już tylko została.

Idzie w Europę

Najgorsze są "jedynki", bo malutkie. Jeden taki worek obiera się nawet 14 godzin. A worek to 25 kilogramów cebuli. - Zapłacą nam za to 24 zł i 82 grosze - ubolewają kobiety. - To naprawdę niewiele...

Największe są "trójki", ale za to gorzej płatne. Za 25 kg dostanie się niewiele ponad 6 zł. - Cóż, lepsze to niż nic - wzdycha pani Jadwiga. W zeszłym miesiącu na cebuli zarobiła 300 zł. I mówi, że był to wyjątkowy miesiąc. Dobry, bo worki schodziły jeden za drugim. - Ale cośmy się napracowały, to napracowały - dodaje pani Justyna.

Do obierania siadają po obiedzie. Pracują bez przerwy do drugiej, trzeciej nad ranem. Najgorzej, gdy chce się spać, bo oczy same się kleją. Żeby nie zasypiać kupiły w aptece tabletki. - Drogie jak diabły i niewiele pomogły - macha ręką pani Jadwiga. - No to przerzuciłam się na kawę z cynamonem. Jest ciut lepiej.

- Teściowa tak się wprawiła, że obiera przez sen - śmieje się pani Justyna.

Bolą nogi, plecy, ręce, głowa. Oczy też bolą. - Ale przynajmniej teraz nie płaczemy, jak to było na początku - mówi pani Jadwiga.

Obieranie to cała filozofia. Cebula musi być równa, czysta, bez zadziorów. Musi być odpowiedniej wielkości. Takie są wymagania. - Ponoć idzie w Europę, więc ma być obrana na tiptop - dodaje gospodyni. I pokazuje deskę z otworami przez które musi wrzucać cebulę do wiadra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska