ROBERT GORBAT 0 95 722 69 37 [email protected]
Aktualizacja:
MICHAŁ JELIŃSKI Ma 26 lat. Absolwent Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu. Wioślarstwo uprawia w gorzowskim klubie od 1994 r. Największe sukcesy: złote medale MŚ w 2005 i 2006 r. w czwórce podwójnej, ustanowienie nieoficjalnego rekordu świata podczas tegorocznego PŚ w Poznaniu. Kawaler, ale już zaręczony z Kamilą. ©fot. Robert Urbański
- Mam podać w dolarach czy euro?
- Obojętnie.
- Zerowa. Skończyło się na przysłowiowym uścisku dłoni prezesa i okolicznościowych medalach. Bardzo przypominają te z mistrzostw świata. Są tylko trochę większe i mają wygrawerowane nasze nazwiska.
- Jak wyglądała gala na Cyprze?
- Do Limassol polecieliśmy na trzy dni na zaproszenie i koszt federacji. Uroczystość z udziałem 400 osób odbyła się w jednym z tamtejszych hoteli. Wyboru najlepszych dokonano w czterech kategoriach: męskiej i żeńskiej osady, trenera oraz osobowości roku. W każdej grupie nominowano po cztery kandydatury. Po uroczystej kolacji laureaci zostali wywołani na scenę. Było niezwykle sympatycznie, a nawet wzruszająco.
- Jesteście pierwszą polską osadą, która dostąpiła tak wielkiego wyróżnienia...
- ... i niezwykle je sobie cenimy. W mistrzostwach świata złote medale zdobywa osiem osad, więc trzeba było wyróżnić się czymś więcej. W uzasadnieniu werdyktu podkreślono, że w Eton obroniliśmy tytuł z Gifu, podczas regat o Puchar Świata w Poznaniu poprawiliśmy dwunastoletni, nieoficjalny rekord świata włoskiej czwórki, a na dodatek nie przegraliśmy żadnego wyścigu od lipca 2005 roku. Sporo ciepłych słów padło też na temat naszego eleganckiego stylu wiosłowania.
- Teraz nie macie wyjścia: latem przyszłego roku musicie trzeci raz z rzędu zdobyć w Monachium mistrzostwo świata, a potem triumfować w Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie!
- Listopad jest miesiącem, w którym rozpoczynają się poważne przygotowania do nowego sezonu. Już na starcie otrzymaliśmy kapitalny bodziec do pracy. Wszyscy uświadomiliśmy sobie, że wybraliśmy w życiu dobrą drogę, że prowadzi nas ona do wielkich sukcesów. My też uważamy, że Monachium i Pekin są teraz najważniejszymi drogowskazami.
- Pan ma 26 lat, Konrad Wasielewski 22, za to Adam Korol 32, a Marek Kolbowicz już 35. Wytrwacie w obecnym składzie do igrzysk?
- Drugi z rzędu tytuł mistrzów świata ogromnie zmobilizował wszystkich chłopaków. W sporcie trudno o jednoznaczne deklaracje, bo przecież zawsze może się zdarzyć - odpukać! - kontuzja. Czujemy też mocną konkurencję ze strony Michała Słomy i Marcina Brzezińskiego, którzy stworzyli znakomitą dwójkę podwójną. Rok temu zajęli w mistrzostwach świata dziewiąte miejsce, a w bieżącym byli już na czwartym. I oni, i inni młodzi wioślarze są głodni sukcesów. Zrobimy jednak wszystko, by nie dać sobie wydrzeć miejsc w reprezentacyjnej czwórce.
- Wioślarstwo to piękny sport, ale strasznie rzadko można was oglądać podczas poważnych regat. Startujecie najwyżej sześć razy w roku...
- Mała liczba startów na pewno nie ułatwia promocji naszej dyscypliny w mediach. Nie możemy się równać z ligami gier zespołowych czy też Adamem Małyszem, skaczącym zimą co tydzień. Nasz sezon trwa od kwietnia do września, a dwa starty w miesiącu są naprawdę dużym wyczynem fizjologicznym. Jeśli wszyscy są zdrowi, to pływamy zazwyczaj w wiosennych, wewnętrznych regatach kwalifikacyjnych, mistrzostwach Polski, trzech edycjach Pucharu Świata oraz mistrzostwach globu lub igrzyskach olimpijskich.
- Nie ma pomysłów na zmianę tego stanu rzeczy?
- W przyszłym roku, po trzydziestoletniej przerwie, zostaną reaktywowane mistrzostwa Europy. Odbędą się na poznańskiej Malcie trzy tygodnie po światowych regatach w Monachium. To krok w dobrym kierunku, nasza dyscyplina na pewno zyska tymi zawodami.
- Dziękuję.
Czytaj treści premium w Gazecie Lubuskiej Plus
Nielimitowany dostęp do wszystkich treści, bez inwazyjnych reklam.