Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pracę nie przychodzą

HENRYKA BEDNARSKA
Choć w zielonogórskim urzędzie pracy, podobnie jak w innych w województwie, wisi kilkadziesiąt ofert, na czarno pracuje 40-50 proc. lubuskich bezrobotnych
Choć w zielonogórskim urzędzie pracy, podobnie jak w innych w województwie, wisi kilkadziesiąt ofert, na czarno pracuje 40-50 proc. lubuskich bezrobotnych Paweł Janczaruk
Na czarno pracuje prawdopodobnie aż 35 tys. Lubuszan. Najwięcej w handlu i usługach. Nie płacą podatków i ZUS-u. Ani oni, ani pracodawcy. Skarb państwa traci na tym rocznie co najmniej 210 mln zł.

Nikt nie zna rzeczywistej liczby pracujących nielegalnie. Przypuszcza się, że bez umów pracować może nawet połowa zarejestrowanych bezrobotnych. W Krośnie Odrzańskim na czarno zarabiają przede wszystkim mężczyźni. - Wpadają do urzędu z reguły z rana albo przed 15.00. Często przychodzą w roboczych ubraniach - mówi dyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy Bolesława Zamorska-Puchta. Wielu z krośnieńskich bezrobotnych dorabia w Niemczech: mężczyźni remontują domy, kobiety sprzątają i opiekują się chorymi.

Po pracę nie przychodzą

W powiecie gorzowskim w szarej strefie pracuje około 40 proc. bezrobotnych, czyli 3,6 tys. osób. - Najlepiej widać to po giełdach pracy. Na 60 zaproszonych osób przychodzi 20. Pozostali wcześniej przynoszą zwolnienia, najczęściej na ten jeden dzień - tłumaczy wicedyrektorka PUP Jadwiga Konik. I dodaje, że z obecnych na giełdzie na pracę zgadzają się dwie, trzy osoby.
Nielegalnie zatrudnionych i ich pracodawców ścigają urzędnicy wojewody. W zeszłym roku wykryli 176 osób pracujących na lewo, w tym - blisko 100. - Najczęściej mówią, że pracują tylko jeden dzień. Różnie tłumaczą się pracodawcy. W jednym ze sklepów w powiecie strzelecko-drezdeneckim usłyszałam, że kobieta za ladą jest córką. Po sprawdzeniu dokumentów wyszło, że pracodawczyni kłamie - opowiada Alicja Klesa z Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie.

Wyciekają miliardy

W kraju liczba pracujących nielegalnie przekracza 1 mln. Nie płacą podatków ani oni, ani ich pracodawcy, a dochodzi przecież ZUS. Skarbowi państwa uciekają miliardy złotych. Jeśli pracujący na czarno dostaje na rękę np. 1 tys. zł, do budżetu nie wpływa około 500 zł na miesiąc, czyli 6 tys. rocznie. Gdy pomnożyć to przez 1 mln wszystkich zarabiających nielegalnie, wyjdzie 6 mld zł. W Lubuskiem - 210 mln zł, za które można by zbudować cztery Słowianki albo pięć mostów.
Dlatego rząd chce wzmocnić służby kontrolujące legalność zatrudnienia. Od 1 stycznia zamierza przenieść je od wojewody do inspekcji pracy, zwiększy też kary dla nieuczciwych pracodawców. Wymierzają je sądy grodzkie: teraz to od 3 do 5 tys. zł, będzie - do 30 tys. - Liczymy, że wzrośnie świadomość ludzi, przecież te pieniądze odkładamy na przyszłe emerytury - mówi wiceminister Elżbieta Rafalska z resortu pracy. Wkrótce ma być wyłoniona firma, która zbada szarą strefę w Polsce i wskaże sposoby rozwiązania problemu. Badania potrwają rok i kosztować będą 3 mln zł.
- Nie ma cudownej recepty na szarą strefę. Może gdyby koszty pracy były niższe... - dodaje wiceminister Rafalska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska