Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwalniani nauczyciele to ofiary... czystej ekonomii

Aleksandra Hudyma, (kali) 510 026 975 [email protected]
- Nie żądam znalezienia dla mnie godzin dla łatania etatu - mówi Bogusława Drzewiecka-Burdzińska.
- Nie żądam znalezienia dla mnie godzin dla łatania etatu - mówi Bogusława Drzewiecka-Burdzińska. Aleksandra Hudyma
- To robota w białych rękawiczkach - mówi zwolniona nauczycielka. - Czysta ekonomia - odpowiada wiceburmistrz. Każde zwolnienie to zaskoczenie i łzy. Ile ich zostanie wylanych w województwie?

- Jestem ofiarą polityki władz miasta, gdzie nie liczy się człowiek i względy społeczne. Najważniejsze są finanse - mówi Bogusława Drzewiecka - Burdzińska.
Chemii uczyła 28 lat, od 15 w gimnazjum nr 1 w Lubsku. O tym, że ma szukać sobie nowej pracy, dowiedziała się na urlopie zdrowotnym. Karta Nauczyciela zezwala na trzy roczne urlopy dla poratowania zdrowia. Burdzińska mogła iść na rok, ale zdecydowała się na kilka miesięcy, żeby oszczędzić dyrekcji szkoły kłopotów w przygotowaniach arkusza organizacyjnego.

- Gdybym poszła na cały rok, wróciłabym dopiero w styczniu, byłoby sporo zamieszania, dlatego zdecydowałam się tylko na parę miesięcy. Byłam po trudnej operacji, nie miałam wyjścia, to nie był wymysł. Do głowy mi nie przyszło, że już nie będę mogła wrócić do pracy - mówi nauczycielka. - Byłam przekonana, że są dla mnie godziny, osoba która mnie zastępowała, miała spokojnie cały etat.

Pani Bogusławie trudno opanować emocje. Telefon od dyrektorki odebrała 19 maja, coś ją tknęło i zapytała, czy zostanie bez pracy. W rozmowie w cztery oczy dyrektorka potwierdziła.
- Nie spałam całą noc, płakałam. Poszłam najpierw na radę pedagogiczną, moi koledzy z pracy byli przeciwni zwalnianiu mnie. Rozmawiałam też z burmistrzem, ale moje stanowisko go nie przekonało. Jeszcze w pierwszym arkuszu organizacyjnym byłam brana pod uwagę, ale urząd nie zaakceptował takiego rozwiązania. Kazał ciąć koszty - mówi chemiczka. - Oprócz mnie są dwie nauczycielki biologii, jedna ma podyplomówkę z chemii, to ona ma uczyć za mnie. Ja tracę pracę, chociaż mogłabym uczyć jeszcze fizyki...

Przeczytaj też:Oto majątki naszych posłów i senatorów. Zobacz, ile mają na koncie i co w garażu

Podczas ostatniej sesji pani Bogusława nie szczędziła burmistrzowi słów krytyki. - Szuka pan oszczędności kosztem ludzkiej krzywdy - mówiła oburzona. Lech Jurkowski, burmistrz Lubska, odbił piłeczkę: - Reguły są znane wszystkim nauczycielom, nikt nie kazał kogoś zwalniać imiennie. Oczywiście, że można stworzyć naciągany etat, ale nie tędy droga. To decyzja dyrektora, kogo zwalnia.
- To nie była łatwa decyzja. Wypowiedzenia dostało czterech nauczycieli. Proszę się postawić w sytuacji osoby zwalnianej, tracicie prace, a wasze koleżanki mają nadgodziny? - pytała Małgorzata Cierebiej - Graczyk, dyrektorka gimnazjum. - Musiałam wybrać,. Jakąkolwiek podjęłabym decyzję, to byłaby inna osoba i będzie mieć takie same argumenty. Co roku mamy podobną sytuację, muszę chodzić do sądu pracy, ponieważ zwalniani odwołują się od tych decyzji.
- Ja nie żądam znalezienia dla mnie godzin dla łatania etatu, jestem fizykiem i chemikiem i są dla mnie godziny - podkreśla Drzewiecka - Burdzińska.

- Jeśli zwolnieni nauczyciele pójdą do sądu i jakimś cudem udowodnią, że są dla nich godziny, to trzeba będzie przywrócić ich do pracy - mówi Jerzy Wojnar wiceburmistrz odpowiedzialny za oświatę i wyjaśnia. - To nie oszczędności, a ograniczanie wydatków na oświatę. Problem w tym, że młodzież, która mogłaby uczyć się w naszym gimnazjum idzie do niepublicznego. Nie mamy godzin dla wszystkich, jeśli rozdzielalibyśmy je tak, że każdy miałby po parę godzin, musielibyśmy płacić czternastki. Były takie lata, że Lubsko płaciło ich nawet 200 tys. zł rocznie.
Tomasz Apanowicz, przewodniczący komisji rozwoju gospodarczego, finansów i budżetu w radzie miasta nie wie, skąd takie decyzje. - O oświacie już rozmawialiśmy, ale nie wiem, ilu nauczycieli ma stracić pracę i jakie to przyniesie oszczędności.
W Lubsku do końca maja wypowiedzenia dostało 8 nauczycieli. Ile zyska miasto?
B. Drzewiecka - Burdzińska z dyrektorką szkoły spotka się wkrótce w sądzie pracy. - Oczywiście, że nie odpuszczę - zapowiada. - A jak się nie uda? Nie chcę o tym myśleć.

Tymczasem związki zawodowe są zaniepokojone tym, co dzieje się w szkołach. Tak dużych zwolnień w placówkach oświatowych nie było od dawna.
- Z naszych informacji wynika, że w Lubuskiem zwolnionych zostanie 160 nauczycieli, a około 150 zostanie ograniczony etat - mówi prezes lubuskiego ZNP Bożena Mania. I podaje przykłady. W powiecie żaga¬ńskim zwolnionych ma być 27 osób, kolejnym 20 ograniczy się etat, w Nowej Soli do zwolnienia przygotowanych jest 20 nauczycieli, 25 będzie miało mniej godzin, w Jasieniu pracę ma stracić 11 osób, w Gorzowie - 10 (37 straci godziny), w Zielonej Górze - 5 (15), w Żarach - 6 osób pozostanie bez pracy, w Sulechowie - 4...
- To niepokojące zjawisko. Uważamy, że dyrektorzy podejmują takie decyzje trochę na wyrost, nie znając do końca efektów naboru - zauważa B. Mania. - Poza tym nauczycieli można wykorzystać w szkole, niekoniecznie do zadań dydaktycznych. Albo stworzyć mniejsze grupy.
Tymczasem - zdaniem związkowców - zasłaniając się niżem demograficznym samorządy szukają oszczędności właśnie w oświacie. A na dzieciach nie powinniśmy oszczędzać. To inwestycja w przyszłość.

Bożenę Pierzgalską z nauczycielskiej "Solidarności" najbardziej bulwersują zwolnienia w powiecie żagańskim. - To efekt dawnych zaniedbań starostwa, które źle naliczyło swego czasu pieniądze na dzieci niepełnosprawne. Problem schowano do szuflady, a teraz narosły długi i trzeba je spłacić. Jak? Kosztem nauczycieli, a tak naprawdę uczniów - podkreśla B. Pie¬rzgalska. - Zwolnienia obejmują pedagogów, bibliotekarzy. A tyle mówi się o konieczności rozszerzania specjalistycznej opieki. To rzecz niedopuszczalna.

Bożena Mania dodaje, że bibliotekarz dziś nie tylko wypożycza książki, ale pełni rolę wychowawczą, opiekuńczą - Inną rzeczą, którą robią samorządy, jest ukrywanie do końca maja właściwej liczby etatów - zauważa B. Pierzgalska. - Zwalniają ludzi, przyznając innym nadgodziny. Bo to się gminom opłaca.
To, co się dzieje obecnie w oświacie, przewodnicząca nauczycielskiej "Solidarności" określa krótko: Patologia goni patologię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska