Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

OSP Cybinka -

Bożena Bryl 095 758 07 61 [email protected]
JED.5
JED.5
Są dobrze wyszkoleni, mają sprzęt ale przede wszystkim wolę niesienia pomocy. Jednostkę operacyjno-techniczną Ochotniczej Straży Pożarnej w Cybince tworzy 28 druhów, w tym sześć kobiet. Działają dwie młodzieżowe drużyny pożarnicze.

OSP w Cybince to jedna z najlepiej wyposażonych jednostek w powiecie słubickim. Dysponuje m.in. trzema średnimi samochodami ratowniczo-gaśniczymi i jednym lekkim. Ma specjalistyczne zestawy do ratownitwa medycznego, technicznego. Strażacy z Cybinki tłumaczą, że obecnie nie ma już takich różnic między strażą zawodową i ochotniczą. - Posługują się podobnym sprzętem, przechodzimy praktycznie te same szkolenia - mówili nam.

Są dumni z remizy

Kiedy gmina kupiła garaże po byłym tartaku na nową remizę, druhowie zakasali rękawy. Sami malowali pomieszczenia i układali podłogi, żeby przyspieszyć remont. Teraz, oprócz garaży i pomieszczeń na sprzęt, jest też szatnia na mundury, pokój do wypoczynku i sanitariaty. Powstaje sala narad i kuchnia.

W tym samym bydynku funkcjonuje punkt słubickiego pogotowia ratunkowego, gdzie na stałe dyżuruje kartka. - I tak być powinno - twierdzi prezez OSP w Cybince Stanisław Radkiewicz.

Druhowie od 10 lat współpracują ze strażakami z Lossow w Niemczech. - Spotykamy się na zawodach sportowo-pożarniczych, na ćwiczeniach i obozach szkoleniowych - mówił prezes OSP w Cybince Stanisław Radkiewicz . - Zdarza nam sie razem wyjeżdżać do pożarów. Wspólnie na przykład gasiliśmy pożar lasu w okolicy Sądowa - dodaje.

Dziewczyny do ognia

Kiedy rozlega się syrena, wszyscy pędzą do remizy. - Do wozów strażackich wskakują ci, którzy docierają tam najprędzej. - Płeć nie ma znaczenia, bo kobiety potrafią tyle, co ich koledzy - zapewnia prezes Radkiewicz. Cybińskie ochotniczki to: Natalia Dworak, Agnieszka Klimczak, Marta Radkiewicz, Anita Radkiewicz, Agnieszka Radkiewicz (nie wszystkie druhny o tym nazwisku sa spokrewnione) i Marta Siemińska. Prezes na pytanie czy boi się o te dziweczyny - stanowczo zaprzecza. - Są dobrze wyszkolone, pracują równie sprawnie i profesjonalnie jak męska część drużyny - twierdzi S. Radkiewicz. Mówi, że gdyby do wozu jadącego do pożaru wskoczyły na raz wszystkie, stanowiąc komplet załogi, to by nie protestował. - Teraz już nie, bo wszystkie mają doświadczenie - mówi. - No chyba, że by chodziło o duży pożar lasu, wtedy bym się o nie trochę bał - zastrzega. Ale tylko dlatego, że to wymaga nie tylko wiedzy, ale też dużej siły fizycznej - podkreśla prezes Radkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska