A. Szcześniak nauczycielem został trochę z przypadku, bo z powodów rodzinnych musiał wrócić do Zielonej Górze. Wcześniej ukończył Akademię Ekonomiczną w Poznaniu i dodatkowo dietetykę na Akademii Rolniczej. Ale coś mu wtedy podpowiadało, że warto jeszcze zrobić uprawnienia nauczycielskie. Dlatego zapisał się na Międzywydziałowe Studium Pedagogiczne i Rozwoju Kadr.
- Pracowałem w Poznaniu w gastronomii, kiedy okazało się, że życie zmusiło mnie do powrotu do rodzinnej Zielonej Góry - opowiada. - W Zespole Szkół i Placówek Kształcenia Zawodowego znalazłem pracę. I tak tu już od pięciu lat. Od czterech mam wychowawstwo. Dziś to już maturzyści.
Uczniowie z technikum kucharskiego zgłosili swego wychowawcę do konkursu, organizowanego przez ,,Gazetę Lubuską", bo jak mówią, nie wiedzieli, jak mogli się mu odwdzięczyć za jego zaangażowanie i dobroć.
- Wiemy, że zawsze nas broni, choć się do tego przed nami nie przyzna - podkreślają uczniowie.
- Czujemy, że martwi się o nas. Każdy, kto tylko na to pozwoli, może liczyć na jego pomoc - mówi Anna Bruchnal. - Jest naprawdę kochany... Patrycja Wasilewska dodaje, że A. Szcześniaka nie interesują tylko wyniki w nauce, ale nasze życie. Problemy, z którymi się borykamy na co dzień.
- Nawet gdy jest jakaś dramatyczna sytuacja, on potrafi dostrzec pozytywne strony - mówi Grzegorz Kaźmierczak.
Krzysztof Pijacki ceni też to, że nauczyciel jest bardzo konsekwentny. Jeśli ktoś coś przeskrobie, musi za to odpowiedzieć. - Jak trzeba postawić jedynkę, zwrócić uwagę, to zawsze to zrobi - podkreśla K. Pijacki.
- Ale też jak trzeba, to pożartuje - wtrąca Maciej Ogórek. Wszyscy mówią też, że mają do wychowawcy zaufanie.
A. Szcześniak przyznaje, że jest wymagający. Ale nie tylko od uczniów. Bo to działa w dwie strony.
- Pilnuję, by się nie spóźniać, jeśli się z nimi umówię. Oddaję w terminie sprawdziany, wywiązuje się z umów - twierdzi nauczyciel, który uczy aż 12 przedmiotów, związanych z gastronomią. W technikum kucharskiem, technikum organizacji usług kucharskich, w zasadniczej szkole zawodowej (kucharz małej gastronomii).
W swojej pracy zachowuje - jak mówi - zdrowy dystans.
- Owszem, jak rozmawiamy o sprawach prywatnych, to bariery pękają. Zaufanie to podstawa. Ale musi być szacunek do starszej osoby - zdradza i nie wyobraża sobie, że np. mógłby z uczniami przejść na ty.
Czteroletnie wychowawstwo to jedno. Drugie to wychowawstwa miesięczne. Do Zespołu Szkół i Placówek Kształcenia Zawodowego przyjeżdża młodzież z całej Polski na kursy. Wtedy też pełni rolę wychowawcy, ale to już zupełnie inna funkcja. Miesiąc to za mało, by dobrze poznać grupę. Trzeba pilnować, by wszyscy czuli się dobrze i jak najwięcej wynieśli z zajęć.
Dziś pan Artur nie ma wątpliwości, że dobrze wybrał. W ZSiPKZ pracuje mu się bardzo dobrze. Bo spotkał się tu z dużą życzliwością dyrekcji i całej kadry.
- To nie tylko wspaniały nauczyciel, wychowawca, lecz i cudowny człowiek - mówi o młodszym koledze nauczycielka Mariola Kostrzewska. Zadowolony z pracownika jest też dyrektor ZSiPKZ Leszek Jastrubczak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?