BUDIMEX STAL GORZÓW WLKP. – ZAGŁĘBIE HANDBALL TEAM SOSNOWIEC 23:26 (14:10)
- Budimex Stal: Nowicki, Grześkowiak – Stupiński 7, Napierkowski 4, Renicki 3, Lemaniak 2, Drzazgowski, Zając, Pietrzkiewicz, Wychowaniec, Przybylski, Jaszkiewicz i Ripa po 1, Gumiński, Nieradko, Droździk.
- Zagłębie Handball Team: Czapla, Szot – Szabat 8, Mrozek i Kohrs po 4, Piątek 3, Mięsopust i Danysz po 2, Kolano, Szendzielorz i Płonka po 1, Głuszczenko, Adamuszek.
- Kary: 14 min – 8 min.
- Sędziowali: Filip Fahner (Głogów) i Łukasz Kubis (Wrocław).
- Widzów: 3 tysiące.
Powtórka sprzed tygodnia
Było identycznie, jak tydzień wcześniej z Padwą Zamość – piękna oprawa meczu z wodzirejem i dziewczętami z Buziaków, znakomita frekwencja na trybunach oraz… porażka gospodarzy. Na dwa pierwsze elementy kibice „Staleczki” byli przygotowani, na trzeci – stanowczo nie.
Od pierwszych akcji było widać, że w pojedynku z jednym z outsiderów rozgrywek gorzowianie nie trzymają sportowego poziomu, do jakiego przyzwyczaili swoich fanów. Nerwowe rozgrywanie piłki w ataku, niecelne rzuty, niemożność zablokowania często rzucających z drugiej linii sosnowiczan, wreszcie nie radzenie sobie z obrotowym gości Dawidem Piątkiem – to były główne grzechy żółto-niebieskich. Efekt od razu uwidocznił się na tablicy wyników – 3:1 w 5 i 5:3 w 7 min dla przyjezdnych.
Miejscowych przez pierwszy kwadrans utrzymywał przy życiu bramkarz Krzysztof Nowicki (między innymi obronił karnego, wykonywanego przez Łukasza Płonkę). Potem wreszcie dołączyli do niego partnerzy w ataku i okres między 14 a 24 min gospodarze wygrali aż 6:0 (!). Na przerwę zeszli z czterobramkowym prowadzeniem oraz przekonaniem, że po zmianie stron boiska szybko powiększą swą przewagę.
Zapomnieli, jak się strzela
Na początku drugiej połowy rzeczywiście mieli ku temu okazje, lecz Mateusz Stupiński i Michał Lemaniak nie zdołali pokonać z rzutów karnych drugiego golkipera gości Daniela Szota, a „Stupa” dodatkowo zmarnował dwie sytuacje „sam na sam” z bramkarzem przeciwników.
Dramat gospodarzy rozpoczął się w 41 min. Kolejne 11 minut przegrali 1:7, więc ich prowadzenie 18:14 zamieniło się… w dwubramkową przewagę sosnowiczan (21:19 w 52 min). Ostatni remis – 23:23 po trafieniu Lemaniaka – „wisiał” na świetlnej tablicy w 53 min. W końcówce drużyny zamieniły się rolami. To Zagłębie wyglądało na zespół z topu tabeli, a Budimex Stal na outsidera rozgrywek. Po kilku stratach piłki w ataku, dwóch pudłach nie atakowanego na szóstym metrze Dawida Pietrzkiewicza, wreszcie trzeciej żółtej i w efekcie czerwonej kartce dla Stupińskiego po faulu na Wojciechu Mrozku goście zostali wręcz zaproszeni do sięgnięcia po komplet punktów. Zrobili to z uśmiechem na ustach, bo ich strzelec wyborowy Jakub Szabat nie mylił się z rzutów karnych i drugiej linii. W ostatniej akcji meczu kropkę nad „i” postawił Jakub Kohrs, trafiając z własnej połowy do pustej „klaty” gorzowian.
Choć do zakończenia sezonu zostało jeszcze 13 meczów, to opowieści trenera Budimexu Stali Oskara Serpiny i zawodników o chęci wywalczenia co najmniej drugiej lokaty oraz biciu się w barażach o wejście do Orlen Superligi trzeba włożyć między bajki. Nie z taką formą, panowie!
Czytaj również:
W sobotnim meczu szczypiornistów Stali dopingowali… żużlowcy z ich klubu!
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?