Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obciął siostrze głowę piłą spalinową. Rodzice: Syn już dla nas nie istnieje. Śmierć za śmierć

Stefan Cieśla0 95 722 57 72scieś[email protected]
fot. sxc.hu
- Prosze wysokiego sądu, my juz nie mamy dzieci. Córka nie zyje, syn dla nas nie istnieje. Uwazam, ze śmierc musi byc za śmierc. A jak nie to dozywocie - powiedzial starszy mezczyzna trzymając sie kurczowo barierki dla świadków.

Nie spojrzal na lawe oskarzonych, na której w towarzystwie policjantów siedzial jego syn. Emil przez calą rozprawe nie podniósl ani razu opuszczonej miedzy kolana glowy. Gdy sąd poprosil go ostatnie slowo przed ogloszeniem wyroku, wychrypial tylko: - Przepraszam rodziców, prosze o najnizszy wymiar kary.

Mówil, ze ją nienawidzi

Mieszkal z rodzicami i starszą o trzy lata siostrą w podgorzowskiej wiosce. Rodzice gospodarzyli na ziemi, hodowali bydlo. Ewa po podstawówce poszla do ogólniaka, zrobila mature. Pomagala rodzicom, zajmowala sie domem. Brat byl jej przeciwienstwem.

Z zeznania ojca w prokuraturze: ,,Od dziecka byly z nim klopoty. Byl wulgarny, agresywny. W szkole podstawowej bil sie stale, podkradal kolegom pieniądze. Gdy poszedl do zawodówki, bylo jeszcze gorzej. Zacząl kraśc i w drugiej klasie go wyrzucono ze szkoly. Wtedy zaproponowal, ze z siostrą bedą prowadzic gospodarstwo, zebym je na nich zapisal. Widzialem, ze sie z siostrą klócili i bili, ale sie godzili. Traktowaliśmy oboje jednakowo. Wdal sie w zle towarzystwo, zacząl pic i kraśc. W koncu zarobil z kolegami akt oskarzenia. Tlumaczylem mu, ze Lle robi, ale zamykal sie w sobie, nie rozmawial z nami" .

Z zeznania matki w prokuraturze: ,,Ukradl z domu pieniądze i uciekl na tydzien. Po powrocie mówil Ewie, ze ją nienawidzi, ze zabije i utnie leb, bo jest lepsza od niego. Pobil ją strasznie, zglosila to policji. Ale gdy mial ataki padaczki, ona go ratowala i ją przeprosil. Wycofala sprawe o znecanie, bo bala sie jego zemsty. Gdy oskarzono go o kradzieze, chodzilam wszedzie, aby go zamkneli".

Warkocz się wkręcił

- Emil, jedziemy z matką i Ewą do Gorzowa. Pójdziemy na msze, a potem na zakupy. JedL z nami - powiedzial w niedziele ojciec. - JedLcie sami, do zadnego pier... kościola nie pójde! - odkrzyknąl. Przed odjazdem rodzice szepneli Ewie, aby zostala z bratem, na msze pójdzie po poludniu. Zostali w pustym domu.

- Wiesz co mówią we wsi o tobie i tym Niemcu? Ze ty mu dajesz... - siostra nie dokonczyla, bo ciosem w twarz zwalil ją na podloge. Byl wiekszy od niej, silniejszy. Odwrócil na brzuch, usiadl na niej, rekoma ścisnąl za szyje. Szarpala sie, usilowala wyrwac spod niego, ale nie przestawal jej dusic.

W koncu przestala sie ruszac, tylko charczala. Wyciągnąl ją za nogi z mieszkania, przeciągnąl przez podwórko do obory. Tam otworzyl wlaz do piwnicy i wrzucil cialo siostry. Pobiegl do domu, wbiegl na strych, gdzie ojciec trzymal pile spalinową. Wrócil do obory, wskoczyl do piwnicy. Odwrócil cialo siostry na brzuch. Odgarnąl warkocz z karku, przylozyl pile. Po kilku minutach stanela, bo warkocz wplątal sie w lancuch...

Miał dzikie oczy

Wrócil do mieszkania, umyl sie i przebral. Wyszedl na wieś do znajomych. Gdy wrócil, zobaczyl na podwórku samochód rodziców. - Gdzie jest Ewa? - spytal ojciec. - Nie wiem, moze gdzieś poszla - odpowiedzial.

- Mial taki dziki wzrok, gdy go pytalem o córke - zeznal póLniej prokuratorowi ojciec. Szukali córki po obejściu, pytali o nią we wsi, ale nikt jej nie widzial. Matka powiadomila komisariat policji, ze córka zaginela. Wtedy ojciec zobaczyl na podwórku ślady prowadzące do obory, jakby ktoś ciągnąl tam coś ciezkiego. Pobiegli z zoną. Weszli do środka, zaryglowali drzwi. Ojciec podszedl po śladach do klapy, otworzyl, zajrzal do piwnicy.

Z gardla wyrwal mu sie straszny krzyk. Porwal widly, drugie dal zonie. - Ona tam lezy, Emil ją zabil. Bedziemy sie bronic, bo nas tez pozabija - powiedzial zonie. Trzesącymi sie rekoma wyjąl z kieszeni komórke, z trudem wybral numer policji. ZnaleLli Emila ukrytego na strychu mieszkania.
.

Dostał za mało

Na pierwszym przesluchaniu opowiedzial śledczym, ze Ewe zabil jego kolega Andrzej. - Ja tylko zazartowalem, zeby jej odciąl glowe, bo mogla nas wydac, a on to zrobil naprawde - opowiedzial. Kilka godzin póLniej odwolal te zeznania. Przyznal sie do wszystkiego i opowiedzial minuta po minucie, co sie zdarzylo tej tragicznej niedzieli.

- Nie chcialem jej zabijac, to jakoś tak samo wyszlo. Pomyślalem, ze jak sie ocknie, to sie poskarzy rodzicom - zeznal. Kilka miesiecy spedzil na obserwacji na oddziale psychiatrycznym aresztu śledczego w Szczecinie. Nie stwierdzono u niego choroby psychicznej, ani upośledzenia umyslowego, tylko zaburzenia osobowości. Sąd Okregowy w Gorzowie Wlkp. skazal go na 25 lat wiezienia.

Sąd stwierdzil, ze nie byla to zbrodnia ze szczególnym okrucienstwem, bo gdy odcinal Ewie glowe, dziewczyna juz nie zyla. - To naszym zdaniem za lagodny wyrok dla mordercy naszej córki. Obawiamy sie o swoje zycie, bo jak wyjdzie na wolnośc, to nas tez pozabija - napisali rodzice w odwolaniu. Sąd Apelacyjny utrzymal wyrok. Wyjdzie z wiezienia w 2027 r.

(wszystkie imiona zostaly zmienione)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska