Tak rozpoczynał się tekst, w którym opisywaliśmy zwrot akcji w śledztwie w sprawie brutalnego zabójstwa 17 - letniej Basi. Był rok 2010. Mirosława C. zatrzymano 25 maja, dokładnie w 27. rocznicę znalezienia ciała Basi. Dramat rozegrał się bowiem w maju 1983 roku. Późnym popołudniem Basia wracała z Zielonej Góry do Orzewa. Niestety, wtedy autobus nie dojeżdżał do jej rodzinnej miejscowości. Przystanek znajdował się na trasie w kierunku Krosna Odrzańskiego. Później dziewczyna musiała przejść leśną drogą kilka kilometrów do Radomi, a później jeszcze kawałek do Orzewa. Ładna, miła, dobrze się uczyła, była gospodynią klasy w odzieżówce w Gubinie. Właśnie miała wyprawiać osiemnastkę i prosiła rodziców, by odkładali kartkową czekoladę dla gości. Tego dnia wracała z praktyki. Nie podejrzewała, że gdzieś tam czai się śmierć. Ale morderca wyruszył na łowy. Czekał na nią. Mirosław C. zaatakował, zaciągnął do zagajnika, zgwałcił, a potem udusił. Paskiem od torebki. Nazajutrz zgłoszono zaginięcie dziewczyny. Później sąsiad znalazł ciało w lasku obok drogi do Radomi pod Zieloną Górą.
- Wiem, że może nie powinienem się do tego przyznawać, ale sprawę tę traktowałem jakoś szczególnie - mówi prokurator Zbigniew Fąfera. - Może dlatego, że do zabójstwa doszło na samym początku mojej prokuratorskiej pracy? A może za sprawą niezwykłej, bardzo kochającej się rodziny Basi. Gdy okazało się, że sprawca nie został wykryty, powiedziałem sobie, raczej w kategorii pobożnych życzeń, że chciałbym, aby ten człowiek jeszcze wpadł...
Więcej o tej sprawie przeczytasz w sobotnio-niedzielnym, 5-6 września papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"[KUP WYDANIE NA KOMPUTER ZA JEDNEGO SMS-A]
Przeczytaj też: Brutalne morderstwo w Łagowie. Zabójcy grozi dożywocie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?