- Kto w Europie kojarzy Gorzów? Przymiotnik Wielkopolski pomaga inwestorom zlokalizować miasto, pozbycie się go to duży błąd - mówi były wiceprezydent Poznania, a dziś prezydent Unii Wielkopolan Paweł Leszek Klepka. W ostatnią środę na łamach "Głosu Wielkopolskiego" odniósł się on do pomysłu skrócenia nazwy Gorzowa. Chcą tego m.in. radni Jerzy Wierchowicz oraz Jerzy Synowiec, a także były prezydent miasta Henryk Maciej Woźniak.
- To dążenia małostkowe, forsowane przez ambitnych radykałów i regionalnych nacjonalistów. Wielkopolska w nazwie tylko pomaga miastu, bo to znana marka - mówi dla "Głosu Wielkopolskiego" Klepka.
- Sformułowanie "nacjonalista regionalny" może mieć charakter obraźliwy, ale też pozytywny. Mamy przecież prawo tworzyć własną małą ojczyznę - mówi radny Synowiec. - Chęć pozbycia się niepotrzebnego członu Wielkopolski z nazwy naszego miasta może burzyć w Wielkopolanach poczucie dumy i poczucie ważności. Oni od stu pokoleń żyją w Wielkopolsce. Nam Wielkopolski nie jest w nazwie potrzebny, bo to przymiotnik w nazwie to symbol zadupia. Czy ktoś mówi: Bydgoszcz Kujawska lub Rzeszów Podkarpacki? Nie! - dodaje znany mecenas.
Nie wszyscy poznaniacy myślą tak samo jak Klepka. Wojewoda wielkopolski Piotr Florek stwierdza, że Poznań nie powinien ingerować w decyzje Gorzowa. Z kolei dr Magdalena Florek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, specjalistka od marketingu regionalnego mówi: Pewnie za każdym razem wiele czasu im zajmuje tłumaczenie, że miasto nie leży w Wielkopolsce. To może być irytujące. Ten przydomek nie ma wielu atutów, a sprawia same kłopoty.
Przeczytaj też: Kto jest za Gorzowem? A kto za Wielkopolskim?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?