Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roltex Zawisza Sulechów: Mogli po prostu nie robić im nadziei...

Jakub Lesiński, 68 324 88 69, [email protected]
Patrząc na te wszystkie starania, próby, końcowy werdykt i obecną sytuację Rolteksu Zawiszy chciałoby się złapać za głowę niczym Ewa Kwiatkowska. W Sulechowie bardzo liczono na ekstraklasę.
Patrząc na te wszystkie starania, próby, końcowy werdykt i obecną sytuację Rolteksu Zawiszy chciałoby się złapać za głowę niczym Ewa Kwiatkowska. W Sulechowie bardzo liczono na ekstraklasę. Mariusz Kapała
Zespół z Sulechowa, który wygrał pierwszą ligę, zostaje w niej. Widać, że elita nie lubi zmian. Ktoś pozwalał próbować, stwarzał pozory, zwodził, po czym ogłosił, że Zawisza wyżej nie zrobi różnicy.

Wydawało się, że sulechowska siatkówka może wspiąć się na wyżyny. Nie tak dawno Zawisza awansował do pierwszej ligi. W debiutanckim sezonie radził sobie całkiem nieźle i bardzo niewiele zabrakło mu, aby znaleźć się w czołowej czwórce. Wówczas była ta istotna różnica, że zespół, który zwyciężył w finale play off, dostawał się do ekstraklasy. Tak w Orlen Lidze znalazło się KSZO Ostrowiec Św. Później w Sulechowie zaczęto snuć ambitne plany, chociaż przed startem minionych rozgrywek nie mówiono głośno o perspektywie walki o ekstraklasę za wszelką cenę. To było marzenie. Dziś wiemy, że nie zostało spełnione.

Montowano mocną ekipę

Po debiutanckim sezonie w pierwszej lidze w kadrze Zawiszy nie obyło się bez zmian. Zdecydowano się na zatrudnienie dyrektora sportowego w osobie byłego utytułowanego zawodnika i trenera Mariusza Wiktorowicza. Ponadto postanowiono ściągnąć dwie zawodniczki mające za sobą grę na najwyższym poziomie. Prowadzącemu zespół bardzo zależało na sprowadzeniu doświadczonej rozgrywającej. Postawił na Martę Szymańską. Z kolei za Anną Sołodkowicz przemawiało bardzo dobre przyjęcie zagrywki oraz umiejętność specyficznego, kąśliwego ataku. Skład uzupełniła atakująca Żaneta Baran oraz dwie nowe środkowe. Po raz pierwszy w historii nasz klub sięgnął po zagraniczną siatkarkę. Ze Szwecji do Sulechowa trafiła reprezentantka Australii Katarina Osadczuk. Sprowadzono jeszcze Natalię Perlińską, która debiutowała na tym poziomie, ale sezon pokazał, że pierwsza liga jej nie straszna.

Zdecydowanie najlepsze

Zawiszanki zajęły pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej. Nie licząc wpadki w Pszczynie, zespół wygrał większość meczów, ale prawdziwa walka miała się dopiero zacząć. W pierwszej rundzie play off zespół trenera Mierzwińskiego pewnie rozprawił się KS-em Murowana Goślina. W półfinale na zawiszanki czekał Joker Świecie i on także został pokonany. Wkońcu doszło do ostatecznej batalii z łodziankami. Mający problemy kadrowe ŁKS walczył ile mógł, ale nie dał rady rozpędzonemu Zawiszy.

Skonsumować sukces

Po powrocie z Łodzi najwierniejsi kibice postanowili powitać "złotą" drużynę. Z racji późnych godzin nocnych ciężko było liczyć na tłumy, ale można było przecież spotkać się z fanami na przykład w niedzielę (ostatni mecz z ŁKS był w sobotę, a od poniedziałku zawodniczki dostały kilkanaście dni wolnego). Feta była dopiero po dwóch tygodniach. Trzeba przyznać, że dość efektowna, na scenie. Oprócz tego stworzono kibicom możliwość spotkania się z drużyną w parku, przy amfiteatrze. Sympatycznie, jednak może warto było zorganizować wcześniej tego typu event albo zwyczajnie zrobić jeszcze coś więcej? Mówiąc wprost: bardziej skonsumować i nagłośnić ten niemały przecież sukces. Inną sprawą jest fakt, iż można było pomyśleć o zagraniu decydujących meczów w play off w zielonogórskiej hali CRS i pokazać Zawiszę szerszej publice. No bo czemu nie? Warto budować markę.
Problemy pozasportowe
Mieszkańcy nie wybrali na kolejną kadencję burmistrza Romana Rakowskiego, który zaplanował konkretną dotację Zawiszy na 2015 rok. Jego następca Ignacy Odważny postanowił nie być już tak hojny i tę kwotę pomniejszył. Taka sytuacja postawiła pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie Rolteksu Zawiszy. Sprzeciwy nie pomogły. Nowy zarządca miasta postawił na swoim. W podobnym do ogłoszenia tej decyzji czasie z pracy w klubie zrezygnował Wiktorowicz, twierdząc, że chce wrócić na ławkę trenerską. Czyżby przeczuwał, że w Sulechowie jednak nie da się zrobić ekstraklasy? To wie on sam.

Jesteś w czubie? Próbuj!
Po zmianach i ustaleniu, że wygranie pierwszej ligi nie będzie skutkować bezpośrednim awansem dano możliwość ubiegania się o występy w elicie czterem czołowym zespołom z jej zaplecza. Z tego topu stosownej aplikacji nie złożył tylko Joker. Oprócz Rolteksu Zawiszy chęć rywalizacji z najlepszymi wyraził jeszcze ŁKS i Budowlani Toruń. Pierwszeństwo w staraniach miał mieć jednak mistrz.

W maju, przed oficjalnym zakończeniem sezonu i pożegnaniem z kibicami, o którym wspominaliśmy wcześniej, siatkarska centrala poprosiła włodarzy Zawiszy o dosłanie dodatkowych dokumentów. To dodało jeszcze większej wiary w pozytywne zakończenie. Zarządcy naszego klubu zastanawiali się, po co mieliby przedstawiać kolejne zapewnienia, jeżeli sulechowski klub miałby ostatecznie nie dołączyć do elity? Trener Mierzwiński, który nie ukrywał niezadowolenia przedłużającym się werdyktem, też wydawał się być nieco spokojniejszy. Jednak decyzji nadal nie było i dziś wiemy, że należało jeszcze uzbroić się w sporą dawkę cierpliwości.

Nie obiecali, ale zwodzili
Trzeba jasno zaznaczyć, że nikt nie obiecywał ani nie gwarantował Rolteksowi Zawiszy dołączenia do ekstraklasy. Prezes Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej Jacek Kasprzyk oceniał szansę sulechowskiego klubu pod koniec starań jedynie na 50 procent. Jednak, po co dawano nadzieję aż do samego końca, a w praktyce zwodzono?! Wystarczyło przecież jasno stwierdzić przed startem sezonu 2014/2015, w trakcie jego trwania albo nawet bezpośrednio po zakończeniu, że w pierwszej lidze gra się właściwie o nic, bo na to wyszło. No, chyba że kogoś satysfakcjonują wyłącznie medale i puchar, ale w przypadku Zawiszy było inaczej. Ten klub postawił wszystko na jedną kartę, a była nią Orlen Liga. Wcześniejsze odarcie ze złudzeń pewnie byłoby lepiej odebrane, niż ostateczny, nieelegancko przeciągany w czasie komunikat PLPS. Werdykt nie zapadł do 30 czerwca, co obiecywał nawet na naszych łamach Kasprzyk, przekonując, że w jego mniemaniu ekstraklasa jest... otwarta! Tłumaczył też tak długie czekanie. - Orlen Liga dopiero niedawno skończyła sezon. Zespoły muszą zrobić audyty, domknąć finanse. To wymaga czasu - mówił prezes PLPS w rozmowie z "GL" w połowie czerwca. Pod koniec tamtego miesiąca osobiście przyjechał do Sulechowa, weryfikował zapewnienia Zawiszy, po czym oficjalnie ogłosił, że nasz klub spełnia wszystkie wymogi. To jeszcze bardziej rozbudziło nadzieję.

Dopiero 3 lipca postanowiono jedynie o nierozszerzaniu ekstraklasy, na co bardzo liczono w Sulechowie. To nie był jeszcze koniec złudzeń, chociaż jedna z zawodniczek Zawiszy zamieściła wtedy na portalu społecznościowym wpis sugerujący, że wobec takiego obrotu sprawy nie spodziewa się pozytywnego rozstrzygnięcia. Okazuje się, że miała rację.
Zwiedzanie stolicy
Władze Rolteksu Zawiszy zostały jeszcze poproszone o przyjazd 8 lipca do siedziby PLPS. Tego ludzie z centrali mogli już oszczędzić sulechowskim działaczom. Spekulowano, że mistrz pierwszej ligi mógłby zastąpić outsidera ekstraklasy. Przypomnijmy, że Pałac Bydgoszcz z racji niewygrania pięciu meczów w sezonie - według regulaminu ekstraklasy mógł (ale nie musiał) zostać niedopuszczony do następnego sezonu. - To jest już troszeczkę niepoważne. Zaczynam się niecierpliwić - powiedział nam przed wyjazdem do Warszawy Rakowski, aktualny dyrektor sportowy klubu.

Niby była jeszcze jakaś iskierka nadziei, chociaż główny sponsor Zawiszy wyznał, że był nastawiony sceptycznie na efekty tego spotkania. Ponadto Krzysztof Koniuszy mocno skrytykował zarząd PLPS, który ostatecznie uznał, że zawiszanki "(...)nie wyprzedzają w tej chwili pod względem organizacyjnym, finansowym czy też potencjału sportowego ekip, które już rywalizują w najwyższej klasie rozgrywkowej(...)" . - Takie podejście do sponsorów i sportu nauczyło mnie wiele. Myślę, że idea rywalizacji w jego duchu, w tym konkretnym, naszym przypadku pokazała, jak daleko jest on zależny od osób podejmujących decyzje. Dla nich najważniejsze jest "kolesiostwo" i "kumpelstwo", a nie sport - grzmiał szef firmy Roltex. Trudno się nie zgodzić z doświadczonym biznesmenem. Zawisza walczy jeszcze w sądzie odwoławczym Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska