Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jechał "dzikiem" do skupu, by mieć na chleb. Dostał 500 zł mandatu... (wideo)

Henryka Bednarska 68 324 88 73 [email protected]
Płacę, a jakże - mówi Leszek Matysiak. - Tyle tylko, że mandat rozłożyłem sobie na raty. Wpłacam 5 zł miesięcznie.
Płacę, a jakże - mówi Leszek Matysiak. - Tyle tylko, że mandat rozłożyłem sobie na raty. Wpłacam 5 zł miesięcznie. Henryka Bednarska
Policjanci zatrzymali pana Leszka za jazdę na... dziku. Czyli traktorkiem własnej produkcji. I przyłożyli mu najwyższy wymiar kary, czyli 500 zł. A on jechał ze złomem i butelkami. Do skupu. Aby na chleb było...

Nie wiadomo, jak się nazywa ani gdzie mieszka. - Może w przytułku - podpowiada Czytelniczka Stanisława Przybylska. Sklep po sąsiedzku. - Pan, co zbiera butelki? A był tu przed chwilą. Pojechał rowerem na Zielonogórską - słychać zza lady. Ruszam w pogoń. Mijam jeden sklep, drugi, roweru ani śladu. Koniec Czerwieńska. Zawracam. Sklepy po prawej? Ani jednego roweru. Nagle przede mną pojawia się rowerzysta. Reklamówka w bagażniku, smycze od kluczy wysuwające się z kieszeni spodni, opalone ręce, twarz. To musi być on. - Czy to pan dostał mandat za jazdę dziwnym pojazdem? - pytam. Na twarzy wykwita uśmiech: - Że mnie pani trafiła? Bo ja jestem wszędzie.

Mandat spadł na Leszka Matysiaka jak grom z jasnego nieba. - Jechałem do Przylepu, bo tam jest skup złomu. Takim traktorkiem, no dawnym Dzikiem, z przyczepą, którą zrobiłem sam. I mnie zatrzymali. 500 zł mi dali. I za co? Za to, że próbuję żyć? - pytanie zawisa w próżni. Mówi, że podniósł się z dna. A oni, policjanty, go w łeb.

500 zł mi dali. I za co? Za to, że próbuję żyć?

Złość

Policjanci zatrzymali go 16 czerwca. Za to, że "poruszał się po drodze publicznej pojazdem niedopuszczonym do ruchu, bez badań technicznych i dowodu rejestracyjnego". O dziwnym pojeździe pisały wszystkie media, także ogólnopolskie. Kara oburzyła Stanisławę Przybylską z Czerwieńska, która napisała do "GL". "To człowiek spokojny, uczciwy, aby przeżyć, dorabia jak umie. Pytam wszystkich ludzi dobrej woli - czy tego skromnego człowieka nie można było pouczyć, jak robi się to na całym świecie?" Jaka to musi być straszna znieczulica. Czy człowiek zakładający mundur przestaje być człowiekiem? - pytała w liście. A w rozmowie z nami dopytywała ze smutkiem: - Czy nie można było go ukarać mandatem 50 czy 100 zł? Biednego można skrzywdzić, bo bogatego się nie da.

Leszek Matysiak mówi, że mandat bardzo go zbulwersował. - A dlaczego miał go pan nie dostać? - dopytujemy. - Bo byłem trzeźwy, oznakowany, światło było, miałem kamizelkę. Traktorek jest wolnobieżny, jedzie do 25 km na godz., więc prawa jazdy nie potrzeba. Strasznie jestem zły. O, pokażę pani mandat - wyciąga z portfela pieczołowicie złożony dokument.

Czy nie można było go ukarać mandatem 50 czy 100 zł? Biednego można skrzywdzić, bo bogatego się nie da

Do Przylepu jechał ze złomem, jednak zbiera głównie butelki, także makulaturę. - Ale i aluminium albo miedź, jak się trafi. Zbieram po okolicy. Tak, w pewnym sensie można powiedzieć, że czyszczę miasto. Niektórzy jak chcą coś oddać, mnie zawołają albo zostawiają w umówionych punktach. Zawsze parę groszy mam - uśmiecha się szeroko. Butelki od nalewek wozi do Zielonej Góry. Musi tylko zdjąć obrączki, czyli to, co zostaje na szyjce. - O, to jest gotowa butelka - pokazuje. - Dostaję za nią 10 groszy. Jak jest duża ilość, to się opłaca. Do Zielonej wiozę nieraz ich trzy tysiące. Nie, nie tym traktorkiem. Wtedy wynajmuję samochód, kolega mi jedzie za 20 zł. I mam 280 zł na czysto.

Upadek

W Czerwieńsku mieszka ponad 20 lat. Z początku pracował w lesie, jako drwal motorniczy. - Poszedłem na rentę, a później nigdzie nie chcieli mnie przyjąć, bo już swój wiek mam. No teraz 55 lat - opowiada. - Jestem z Dąbrówki Wlkp. Skończyłem podstawówkę, no i co, kiedyś trzeba było pracować, pomagać rodzicom. Ojciec była maszynistą, ale trzymał nutrie, przy nich robiłem. Później poszedłem do wojska. Wróciłem do Dąbrówki i byłem do 35 lat. Pracowałem, czyściłem pociągi. Rodzice pomarli. Kiedy zacząłem chlać? Trochę po wojsku, miałem może z 25 lat. Przepiłem niejeden samochód.

Do Czerwieńska przeprowadził się dlatego, że tu ma brata. - Poznałem konkubinę, mam z nią trójkę dzieci. Po trzech latach rozeszliśmy się. Piłem do oporu, ile wlazło. Co miałem jakieś pieniądze, wszystko przepijałem. Nic na dom. Później siedziałem, ponad cztery lata w kryminale. Za co? Za wszystko, za rozbójki, kradzieże, bo to się nigdzie nie chciało robić. Tylko się piło, patrzyło, gdzie, łyknąć, gdzie co zapie...
Wyszedł z paki we wrześniu zeszłego roku. Twierdzi, że nie pije od pięciu lat, bo w więzieniu od raz poszedł na terapię. - Tam usłyszałem: ten 20 kieliszek nie jest najgorszy, tylko ten pierwszy. To prawda - przyznaje. Prawie rok na wolności i nic, nawet piwa, nawet czekolady nadziewanej alkoholem.

Tylko się piło, patrzyło, gdzie, łyknąć, gdzie co zapie...

- Jak wyszedłem z więzienia, stanąłem za bramą i pomyślałem: mam 120 zł i co dalej. Skąd ta setka? Z więzienia, takie nagrodowe, po 20 zł, no i uzbierałem. Wsiadłem w autobus i przyjechałem do Czerwieńska. Te pieniądze szybko się skończyły. I co? Musiałem wziąć się w garść - mówi. Zaczął zbierać puszki, makulaturę, butelki...
I pomału, co podkreśla, się dorabiał.

Odrodzenie

Wynajął garaż, tam ładował złom i makulaturę, lodówki, pralki, które rozkręcał na części. - Roboty mam na cały dzień. A to zbieram butelki, a to je przygotowuję do sprzedaży, pracuję w garażu, plewię na działce - wylicza. O 12.00 biegnie na obiad, co mu opieka wykupiła. Z niej dostaje też jeszcze 271 zł.
Opowiada zdejmując obrączki z butelek. Koszulka, spodnie, ot, jak po takiej robocie, jak po szukaniu w kontenerach. Czekają na pranie. Dłonie i opalone, i takie do wyszorowania. Ot, jak po takiej robocie.

Śpi na działce. Na tej z ziemniakami, pięknie kwitnącymi. Obok druga, specjalna na warzywa, no i z drzewkami. Naprzeciwko wejścia przyczepka zbita z nowych desek własnymi rękoma. Przy bramce dwie małe przyczepki i rzeczony traktorek Dzik. - To mój wehikuł czasu - żartuje i zaprasza na włości. - Jak ja się cieszę, gdy coś się uda. Tak jak teraz, gdy urosły ziemniaki. Bo wcześniej to czułem taką niechęć do pracy. Ale jak wszystko zakwitło, urosło, to aż energii dostałem - przyznaje. - Będzie co jeść, może coś sprzedam. W szklarni rośnie 30 krzaków pomidorów. One ze śmietaną albo ziemniaki z koperkiem są lepsze niż schabowy. Piękne to jest.
Na działce ma światło, gaz z butli, telewizor, radio, pralka, wirówka, narzędzia, agregat prądotwórczy. I psa Reksia.
- Teraz mam wszystko - stwierdza z dumą. - I zarabiam pieniądze. Żeby żyć.
Czego panu brakuje w życiu?
- Niczego. Może żeby nikt mnie się nie czepiał jak te policjanty. Żeby mi tylko, k..., dali przejechać traktorkiem, żebym sprzedał. Mam wszystko, zadowolony jestem.

Cios

Leszek Matysiak oprowadza po działce, opowiada i patrzy, czy w oku słuchacza dostrzeże może podziw, może aprobatę. Takie uznanie zyskał już u innych działkowiczów. - Ta działka była taka zarośnięta. I jak ekstra zrobił. Stara się jakoś żyć, a tu tak utrudniają. Co takiego się stało, żeby dać aż 500 zł kary? - dziwi się Anna Ceremuga.
Stanisława Przybylska zastanawia się, jak ukarany nazbiera taką kwotę. - Ile butelek, puszek trzeba wyszarpać! Wiem, bo sama zbierałam. Trzy wory i ma pani 30 zł. Jak szkoda tego człowieka - przyznaje i wyjawia, że krzywda ludzka zwyczajnie ją boli: - Co on takiego zrobił? Bo radzi sobie i chce żyć?
Policja pytana o wysokość mandatu odpowiada, że nałożono taką karę, bo "zagrożenie stwarzane przez taki pojazd bez badań technicznych zostało ocenione jako poważne". W myśl przepisów 500 zł dostaje również ten kierowca, który np. przekroczy prędkość o 50 km na godz., ominie pojazd, który zatrzymał się, by przepuścić pieszego, kieruje pod wpływem alkoholu.

Leszek Matysiak według policji złamał artykuł 92 par. 2 Kodeksu wykroczeń. Grozi za to mandat do 500 zł. A więc zbieracz złomu i butelek z Czerwieńska dostał najwyższy wymiar kary.
- Płacę, a jakże - mówi ukarany, który już wcześniej podkreślał, że chce żyć uczciwie i tak żyje. - Tyle tylko, że mandat rozłożyłem sobie na raty. Wpłacam 5 zł miesięcznie. Na tyle mnie stać!

Mandat rozłożyłem sobie na raty. Wpłacam 5 zł miesięcznie. Na tyle mnie stać!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska