Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Michniewicz: Chcieliśmy, żeby każdy odczuł to świeto na własnej skórze

Dawid Lis
Trener Kamil Michniewicz miał powody do radości
Trener Kamil Michniewicz miał powody do radości Radosław Siuba
W sobotę, 20 czerwca odbyły się główne obchody z okazji 50-lecia Ilanki Rzepin. Przy tej okazji rozmawialiśmy z trenerem seniorskiej drużyny, która wywalczyła awans do trzeciej ligi.

- Sezon kończycie awansem do trzeciej ligi. Duży sukces?
- Myślę, że to największy sukces w 50-letniej historii klubu. Marzyliśmy o tym, żeby zrobić awans właśnie przy okazji jubileuszu. I biorąc pod uwagę, że to pierwszy awans do trzeciej ligi wywalczony sportowo, a nie przy reorganizacji, to chyba jest on największy, jak wspomniałem.

- Niewątpliwie jest teraz co świętować.
- Pracowaliśmy ciężko na to cały rok. Nie tylko my, jako zawodnicy i zarząd, ale też cały klub, wszystkie grupy młodzieżowe i to fajnie się zbiegło z rocznicą. Na pewno będziemy świętować.

- Świętowanie trwa u was przez cały tydzień. Najpierw turnieje dla poszczególnych grup młodzieżowych, a teraz największe obchody tego jubileuszu.
- Kapitalną robotę, jeżeli chodzi o grupy młodzieżowe, robi koordynator Marcin Zieliński. To on poprowadził wszystkie turnieje dla tych grup, a mamy ich sporo jak na Rzepin, bo w każdej kategorii wiekowej mamy drużynę. Chcieliśmy, żeby każdy odczuł ten sukces i to święto na własnej skórze. Główne obchody są właśnie teraz. Są zabawy dla wszystkich dzieciaków, mecze oldbojów i seniorów, a na koniec wspólna biesiada.

- Czyli urlopu jeszcze nie ma, bo ten ostatni mecz trzeba rozegrać.
- Tak, ale ten mecz jest już bardziej w formie przyjrzenia się nowym zawodnikom, bo kilku testujemy i powoli już myślimy o kolejnym sezonie, mimo tego, że ta atmosfera jest dosyć sielankowa. Na pewno będziemy chcieli coś wyciągnąć z tego sparingu.

- Na tę okazję miał być jednak inny rywal.
- Dokładnie. Niestety Flota Świnoujście wycofała się z gry w pierwszej lidze i nie mogliśmy skorzystać z ich usług. Przyjechał do nas zaprzyjaźniony klub z Mostek, dziękujemy im za to i cieszymy się, że możemy zagrać ze zwycięzcą trzeciej ligi.

- Wróćmy na chwilę do czwartej ligi. Jak ocenia pan jej poziom?
- Uważam, że generalnie poziom piłkarski jest trochę niższy. To się bierze z tego, że coraz mniej zawodników przychodzi do grania, jest mniejszy wybór, mniejsza selekcja i rywalizacja, a to przekłada się na wynik sportowy. Dla nas był to jednak bardzo ciężki sezon, kilka zespół pokazało się z bardzo dobrej strony. Ten awans przyszedł z dużym trudem, wywalczony dopiero w ostatnich kolejkach.
- Po porażce z KSF-em u siebie zaczęły drżeć nogi?
- Na pewno był to moment, w którym zrozumieliśmy, że jak nie wygramy z Lubskiem, to awans może nam się oddalić. Też zdawaliśmy sobie sprawę, że do meczu z KSF-em podeszliśmy mocno osłabieni. Wypowiedzi zawodników po kapitalnym meczu z Lubskiem, którzy mówili, że czują niedosyt, bo nie mogli zmierzyć się z KSF-em w pełnym składzie mówią same za siebie. Jeżeli jesteśmy w pełnym składzie, to jesteśmy fajnym zespołem i groźnym dla każdego. Wypadło nam wtedy zbyt dużo ogniw i zrobiło się przez tę porażkę nerwowo. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Awans przypieczętowaliśmy w spotkaniu z Sulęcinem u siebie i to też miało swój smaczek.

- Co było kluczem do wywalczenia awansu?
- Myślę, że stopniowa praca z meczu na mecz. Przed sezonem powiedzieliśmy sobie, że mamy równe 30 kroczków do zrobienia i skupialiśmy się na najbliższym rywalu. W pierwszej rundzie niestety nie zawsze było to widać. Często jest tak, że zespół, który spada z wyższej do niższej ligi, ma taki moment, że trochę lekceważy drużyny przeciwne. Troszkę tych punktów zgubiliśmy na jesień, ale na wiosnę zrozumieliśmy, że walczymy z trzeciego miejsca i musimy gonić. Musieliśmy się skupiać na najbliższym meczu, nie wybiegaliśmy daleko do przodu i myślę, że to było kluczem.

- Teraz jest zabawa, ale trzeba już myśleć o przyszłości.
- U nas jest o tyle komfortowa sytuacja, że chłopcy wywalczyli awans piłkarsko i chciałbym, żeby oni go skonsumowali. Nie będziemy robić nic wielkiego ponad możliwości klubu. Odkąd pracujemy, to staramy się grać za tyle, ile mamy. Jeżeli nie było pieniędzy, to spadliśmy z trzeciej ligi, mogliśmy się odbudować. Teraz wracamy i dalej nie gramy ponad stan. Nie ma żadnej dodatkowej presji. Samą przyjemnością będzie pojechać do Legnicy, Wałbrzycha, Lubina, czy Polkowic i zagrać z takimi zespołami i chcemy czerpać z tego jak najwięcej. Jakie będą wyniki, to pokaże liga. Do tego czasu może się jeszcze dużo wydarzyć.

- Rozumiem, że chciałby pan zatrzymać jak najwięcej zawodników z tego składu?
- Na pewno. To jest dla nich nagroda. Nie mają co liczyć na większe pieniądze, czy premie za mecze. Jedynie dojdą dalsze wyjazdy, ale też satysfakcja, że będą mogli zagrać na dużo lepszych boiskach z lepszymi rywalami, a to chyba daje dodatkową motywację do pracy. Będziemy się też rozglądać za innymi zawodnikami. Jeżeli ktoś będzie chciał spróbować swoich sił w trzeciej lidze, to serdecznie zapraszamy. Myślę, że gra w przyszłym sezonie w trzeciej lidze to bardzo dobra okazja, żeby się wypromować.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska