Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójczy wirus MERS coraz bliżej Polski

Sylwia Arlak AIP
Do tej pory nie wynaleziono szczepionki na MERS.
Do tej pory nie wynaleziono szczepionki na MERS. aip
Niezwykle groźny wirus MERS, który uśmiercił już prawie 20 osób w Korei Południowej rozlewa się po świecie. W Europie potwierdzono właśnie jego pierwszą śmiertelną ofiarę. To 65- letni mężczyzna, który zmarł w Niemczech na skutek powikłań.

We wtorek, 16 czerwca w czeskiej Pradze przyjęto pacjenta z podejrzeniem wirusa. Mężczyzna jest w izolatce, wrócił niedawno z Korei Południowej. Lekarze czekają na wyniki badań, które pomogą stwierdzić, czy nie jest to jedynie kolejny fałszywy alarm. Jak podaje "The Guardian", niemiecki pacjent zmarł 6 czerwca, jednak władze szpitala w Ostercappeln poinformowały o jego śmierci dopiero we wtorek.

Mężczyzna ten zmarł na skutek choroby płuc wywołanej przez wirus MERS, którym zaraził się w lutym podczas pobytu w Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. 65-latek miał zarazić się od zarażonego wielbłąda na targu zwierząt. Jak powiedzieli przedstawiciele ministerstwa zdrowia Dolnej Saksonii, po jego powrocie do Niemiec stwierdzono obecność wirusa MERS.
W połowie maja wypuszczono go z izolatki, ponieważ lekarze uznali, że został już wyleczony - podaje Deutsche Welle. Nieoczekiwanie doszło jednak do powikłań, które doprowadziły do śmierci pacjenta.
Według "The Guardian", dotychczas zbadano ponad 200 osób, które od momentu zarażenia miały kontakt z mężczyzną. U nikogo nie stwierdzono obecności wirusa.

Strach przed śmiertelnym wirusem jest wielki, poddaje się obserwacji wiele osób w różnych krajach. Na szczęście nie wszędzie potwierdza się obecność wirusa.
Tak było kilka dni temu na Słowacji, gdzie tamtejszy resort zdrowia poinformował, że Koreańczyk przyjęty do szpitala w Bratysławie z podejrzeniem zarażenia MERS nie zaraził się wirusem.
Na chorobę wywołaną przez MERS zmarło już 19 Koreańczyków. Tylko od maja stwierdzono 162 przypadki zachorowania w tym kraju. Kwarantannę odbywa ponad 2,3 tys. osób. Korea Południowa zajmuje drugie miejsce na świecie jeśli chodzi o liczbę zachorowań. Pierwsze miejsce należy do Arabii Saudyjskiej.

Wirus po raz pierwszy pojawił się w 2012 roku. Od tego czasu zapadło na niego 1200 osób na świecie, zmarło co najmniej 450. Pierwszym zarażonym w Korei Południowej był podróżujący do krajów Bliskiego Wschodu 68-letni mężczyzna. Wirus jest obecny już w ponad 20 krajach m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech, Niemczech, Grecji, Holandii, Austrii, Tunezji, Algierii, Malezji, Filipinach i USA.
Zarażeni mogą łatwo pomylić MERS ze zwykłą grypą. Objawami tej choroby są trudności z oddychaniem, kaszel i wysoka temperatura. Może ona przejść w ciężkie zapalenie płuc. Kolejnymi objawami są bóle brzucha, wymioty i biegunka.

Do tej pory nie wynaleziono szczepionki na MERS. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) obliczyła, że umiera 35 proc. zarażonych wirusem MERS.
Nadal nie wiadomo, jak dochodzi do zarażenia się tym wirusem. Według najnowszych badań najbardziej prawdopodobnym źródłem wirusa są wielbłądy. To właśnie u tych zwierząt wirus znajduje się w wydzielinie z dróg oddechowych, kale, moczu i w mleku. Jak informowała agencja Reutersa, obywatelom Arabii Saudyjskiej polecano, aby w miarę możliwości unikali z tymi zwierzętami kontaktu.
Nagły wybuch zachorowań na MERS w Korei Południowej wywołał panikę wśród mieszkańców, którzy w miejscach publicznych zakładają maski ochronne. W wielu punktach można też zmierzyć temperaturę - gorączka jest bowiem jednym z objawów wirusa.
- Wszyscy musimy pozbyć się w końcu nadmiernego lęku przed chorobą i wracać do normalnego życia. Musimy zminimalizować negatywny wpływ, jaki ten wirus wywiera na naszą gospodarkę - powiedział południowokoreański polityk Kim Moo-sung.

Jak podaje BBC, według przedstawicieli Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) choroba nadal będzie się rozprzestrzeniać, a jej przebieg u wielu pacjentów jest groźniejszy, niż się spodziewano.
O gwałtowny wybuch MERS w Korei Południowej obwinia się szpitale. Zdaniem WHO są one przepełnione, a pacjenci mają w zwyczaju szukać pomocy w wielu lecznicach. Za "centrum" rozprzestrzeniania się choroby uważany jest szpital Samsung Medical Center w Seulu, w którym MERS wykryto aż u 70 pacjentów. Dyrektor ośrodka Song Jae-hoon wystosował już oficjalne przeprosiny i ogłosił, że jego placówka nie będzie przyjmowała na razie nowych pacjentów. Zakazane zostały wizyty gości. W najbliższym czasie nie będą też przeprowadzane operacje, poza tymi, które ratują życie.
- To nasza wina. Nie przygotowaliśmy odpowiednio personelu oddziału ratunkowego na nadejście tego wirusa- powiedział Jae-hoon, cytowany przez BBC.

Jeden z sanitariuszy, już po wykryciu u niego objawów MERS, pracował w szpitalu w Seulu przez kilka dni. W tym czasie miał kontakt z ponad 200 osobami. Mógł on zarazić się od jednego z pacjentów, który, mimo choroby, był przenoszony do różnych sal i mógł przekazać wirusa nawet 900 osobom.

Czy Polska powinna obawiać się epidemii? - Sytuacja z pewnością wymaga czujności. Po niedawnych doświadczeniach związanych z przywleczonymi do Europy zakażeniami wirusem Ebola, z pewnością znacznie więcej wiemy o tym jak należy postępować w przypadku groźnej choroby zakaźnej" - przekonuje w rozmowie z Agencją Polska Press konsultant ds. epidemiologii Państwowego Zakładu Higieny dr Iwona Paradowska-Stankiewicz.

I zaraz dodaje : "Niestety szczepionka to kwestia bliżej nieokreślonej przyszłości. W związku z tym pozostaje stosować się do podstawowych zasady higieny. Chodzi o higienę rąk, używanie jednorazowych chusteczek higienicznych przy kaszlu i kichaniu. Osoby, które wróciły z podróży z krajów, w których zarażenie się wirusem MERS jest duże jak np. płw. Arabski, czy Korea Płd., powinny jak najszybciej zgłosić się do lekarza w sytuacji pojawienia się gorączki, objawów ze strony dróg oddechowych".

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska