Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jackowi L., podejrzanemu o morderstwo żony grozi dożywocie

Piotr Jędzura 68 324 88 80 [email protected]
Jacek L. jest traktowany jak niebezpieczny morderca. Policjanci musieli skuć potężnego mężczyznę dwiema parami kajdanek.
Jacek L. jest traktowany jak niebezpieczny morderca. Policjanci musieli skuć potężnego mężczyznę dwiema parami kajdanek. Piotr Jędzura
Ania leżała w kałuży krwi. Jej pijany mąż Jacek siedział na łóżku. Nie przyznał się do zabójstwa, ale i tak został aresztowany. Resztę życia może spędzić w więzieniu.

Policja w domu w Płotach pod Zieloną Górą pojawiła się w poniedziałek około godz. 21. Zaalarmował ją 17-letni syn Ani i Jacka L., który widząc, co się dzieje, uciekł z mieszkania. Może tylko dlatego przeżył... Na miejsce przyjechało też pogotowie ratunkowe. Ale Ania już nie żyła. Nie było żadnych szans na ratunek. Morderca zadał drobnej kobiecie około 30 ciosów nożem. Z taką siłą, że omal nie odciął głowy.
Kiedy policjanci weszli do domu, Ania leżała w kałuży krwi. Jacek L. siedział na łóżku. Był pijany. Został zatrzymany. Potężnego mężczyznę, szerokiego w barkach, funkcjonariusze musieli skuć dwiema parami kajdanek. Radiowozem odwieźli go na komendę. Ciało Ani zabrał zakład pogrzebowy.

Zobacz też: Przesłuchanie mężczyzny, który brutalnie zamordował swoją żonę w Płotach (zdjęcia, wideo)

Nie widzi związku

Jacek L. trzeźwiał w celi. Po zatrzymaniu miał 1,5 promila. W środę został doprowadzony do prokuratury na przesłuchanie. - Nie przyznał się do zabójstwa żony - mówi Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Powiedział, że "nie widzi swojego związku z tą sprawą". Po przesłuchaniu, ubrany w więzienne ciuchy, został dowieziony do sądu. Znów skuty dwiema parami kajdanek. Jest traktowany jak niebezpieczny morderca. Eskortowało go czterech potężnych policjantów. Sąd aresztował Jacka L. - Został mu postawiony zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem - dodaje prokurator Fąfera. Co to oznacza? Dolna granica kary to 12 lat więzienia, górna - dożywocie. I z pewnością takiej zażąda prokurator.

W Płotach miejscowi doskonale znali Jacka L. - Agresywny szaleniec. Bił nawet swoich kolegów - opowiada nam jeden z mieszkańców. - Rządził na dyskotekach. Jak coś się nie spodobało, od razu bił. Wszyscy się go bali - dodaje kolejny. - Lepiej było mu schodzić z drogi. A jeszcze gorzej, kiedy był pijany - wtrąca ktoś inny.
Pił od wielu lat. Mocno. A wtedy stawał się jeszcze bardziej agresywny. - Żona przechodziła gehennę. Wszyscy dobrze wiedzieli, że znęca się nad Anią i ją katuje - przyznaje znajoma zamordowanej kobiety. Ten dramat rodzinny to przykład domowego kata i ofiary. Drobna, zahukana kobieta, sterroryzowana przez męża. - Chciała odejść do matki, ale on podobno powiedział, że jak to zrobi, to zabije ją i syna - wspomina znajoma. Ania bała się, nie odeszła. Prowadziła zakład fryzjerski.

Nie trafił za kraty

Jacek L. robił w budowlance. - Złota rączka. Dom w Płotach sam postawił - opowiada jego znajomy. Dom faktycznie niczego sobie. Ładny. Finansowo rodzina radziła sobie bardzo dobrze. Ale w czterech ścianach dramat trwał i narastał. Po kolejnym pobiciu Ania poszła po pomoc do prokuratury. - Problem był na tyle poważny, że w 2013 roku prokuratura doprowadziła do skazania mężczyzny właśnie za znęcanie się nad rodziną - mówi dr Alfred Staszak, szef Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

Wtedy w sądzie Jacek L. pojawił się z adwokatem. Wyrażał skruchę i zapewniał, że więcej nie będzie ani pił, ani bił. Został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Dom w Płotach przez jakiś czas był wystawiony na sprzedaż. Wyglądało na to, że para się rozstanie. Ale tak się nie stało. Mężczyzna nadal znęcał się nad żoną. Zupełnie nie przejmował się wyrokiem w "zawiasach". W domu robił piekło. - Już po wyjściu z sądu zaczął męczyć Anię i był coraz bardziej brutalny - przekonuje znajoma kobiety.
Wreszcie w styczniu tego roku kurator - widząc, co się dzieje - wniósł o odwieszenie kary Jackowi L. Decyzją Sądu Rejonowego w Zielonej Górze mężczyzna miał trafić do więzienia. Ale nie trafił. Bo w tak zwanym międzyczasie Ania nagle wycofała swoje zeznania przeciwko mężowi. Dlaczego to zrobiła? Nietrudno się domyślić... Jacek odwołał się do Sądu Okręgowego w Zielonej Górze, który zawiesił wykonanie kary, a posiedzenie miało się odbyć dopiero w czerwcu.

Chłopca zabierze rodzina

- On już nigdy nie powinien wyjść z więzienia. Ania była bita. Wszyscy to wiedzieli. Ale nikt nie reagował. Ze strachu - stwierdza znajomy Jacka L. - Szkoda, że tak to się skończyło. Zostało dziecko - mówią ludzie w Płotach. Od znajomych rodziny wiemy, że bliscy Jacka L. chcą zabrać chłopca do siebie, za granicę. Dom w Płotach pewnie opustoszeje. - Ale kto kupi ściany, które były świadkami takiego mordu? - zastanawia się starszy mężczyzna, oparty o mury domu Ani i Jacka L.

Zobacz też: Mężczyzna podejrzany o zabójstwo kobiety w Płotach aresztowany (zdjęcia)

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska