Oczywiście z przyjemnością to odszczekam jeśli jakimś cudem coś się zmieni. Ale nie sądzę. Zadyma po meczu Legii z Jagiellonią zmartwiła mnie z jeszcze innych powodów. To plama na coraz lepszym wizerunku naszej ligowej piłki. Już słyszałem kolegów, którzy siedzą nosem w telewizorze, zakochani w Barcelonie albo innym Realu, złośliwe komentarze, że nie dość, że słaby poziom to jeszcze skandale i lewe karne...
Oczywiście zaraz ruszyli do boju wyznawcy spiskowej teorii dziejów i internet pękał od tekstów jak to mafia sędziowska chce włożyć koronę Legii i zniszczyć Lecha z Jagiellonią na dokładkę. To bzdura straszliwa. Gdyby sędzia Gil chciał coś w tym meczu skręcić zrobiłby to znacznie zręczniej i nie czekał do ósmej minuty doliczonego czasu. A jakby nie wiedział jak to zrobić, bo jest z innego pokolenia, zapytałby kilku fachowców sprzed lat, którzy jeszcze przy futbolu się kręcą jak zadziałać tak umiejętnie, że trener Probierz podziękowałby mu za obiektywne gwizdanie, a młody bramkarz przybił piątkę zamiast ryczeć rwać się do bitki i obrzucać sędziego pewną częścią męskiego ciała. A tak swoją drogą nastolatka nie spotkały żadne kary za wyzwiska po ostatnim gwizdku. Ciekawe dlaczego? Przecież jeśli sędzia, dobity swoją decyzją (widać było, że już wiedział, że się pomylił) nie pokazał mu czerwieni, to cytując klasyka "cała Polska widziała".
Byłem ostatnio na dwóch meczach najlepszego obecnie lubuskiego zespołu Formacji Portu 2000. Obejrzałem fajny futbol, ofensywną grę, bramki, akcje i walkę od początku do końca. To było to, czego jako człowiek związany z futbolem, oczekuję. Już się cieszyłem, że będę dla Czytelników w przyszłym sezonie relacjonować mecze na innym szczeblu kiedy usłyszałem, że zespół nie przystąpi do baraży o drugą ligę. Wielka szkoda, bo przecież walka o awans jest solą rywalizacji i po to się gra. Z drugiej strony staram się zrozumieć właścicieli, którzy przecież nie korzystają z żadnych dotacji, wszystko wykładają z własnej kieszeni, a pewnie spełnienie wyśrubowanych wymogów licencyjnych nie jest u nich na pierwszym miejscu i mają swoje biznesowe priorytety.
W wielu dyscyplinach ligowych zaniechano grania o miejsca od piątego do ósmego przyznając tym, którzy nie weszli w play offach do czołowej czwórki, miejsce jakie zespół zajął po rundzie podstawowej. Uznano, że szkoda pieniędzy na wojaże po Polsce na mecze bez stawki. Tylko w piłce ręcznej tkwią w startych czasach. Chrobry musiał jechać do Mielca i Kwidzyna, a rywale do Głogowa po to by ustalić kto będzie siódmy, ósmy albo piąty. Po co?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?