Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Drogocenni działacze

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel Archiwum GL
Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Byłem niemal pewny, że gorzowska Stal spokojnie wygra z Toruniem. Znów nie wyszło... Rozumiem, że szefostwo klubu musiało jakoś zareagować. Nie jestem jednak przekonany, czy odsunięcie trenera to najlepsze rozwiązanie, skoro dwaj czołowi zawodnicy zdobyli razem siedem punktów.

Jeszcze niedawno szkoleniowca noszono na rękach, dziś odsyła się go do pracy z młodzieżą. Tak to jest w tej niewdzięcznej robocie. Sukces ma wielu ojców, porażka zazwyczaj jednego. Może jest coś o czym nie wiemy? To taka polska specyfika, że szybciej dowiemy się o braku chemii na linii trener - zawodnicy w Arsenalu Londyn czy w reprezentacji Brazylii niż w naszych klubach. Przykładów jest bardzo wiele. Wystarczy wspomnieć choćby o problemach finansowych Stelmetu.

Jak wysokie są zaległości ile brakuje w kasie, to najbardziej strzeżona tajemnica, która tylko rodzi plotki, domysły przypuszczenia, wywołując niepokój tych, którzy klubowi dobrze życzą. Takich jest zdecydowana większość i ja do nich należę. Uspokoiłem się jednak w poniedziałkowe popołudnie. Skoro Łukasz Koszarek podpisał kontrakt na trzy kolejne lata, a jak sądzę nasz rozgrywający liczyć umie równie dobrze jak grać, to z tą kondycją finansową nie jest aż tak źle...

Działacze sportowy to zawsze był wesoły i specyficzny ludek. Ci starej daty byli bardzo ofiarni. Dla ukochanego klubu zrobiliby wszystko. Poświęcali się w całości, włącznie z wątrobą, bo potrafili sporo wypić z sędziami czy sponsorem. Ale ile spraw załatwiali przy bufecie? Pieniążki na getry dla juniorów, autobus za darmo, albo kasę na obóz. Po tym wszystkim potrafili jeszcze iść na mecz i nawet trzymać pion. Zawsze podziwiałem jednego z nich, który w czasie trzecioligowych meczów odpowiadał za młodzików podających piłkę. Chłopcy wiedzieli, że jeśli ich zespół przegrywa, albo remisuje mają śmigać za wylatującą z boiska gałą niczym rakiety. Jak gospodarze wygrywali wysoko mieli podawać normalnie, ale kiedy miejscowi prowadzili jedną bramką i męczyli się, chłopcy mieli przykazane co i jak, więc ruszali się niczym muchy w smole. Jeśli ktoś szybko znalazł piłkę pan Janek gromił go wzrokiem i krzyczał: - Co ty wyrabiasz? Kilka razy w samej końcówce zwyczajnie wypędzał chłopaków do szatni, po to by jego zespół mógł pograć na czas. Ktoś taki naprawdę kochał swój klub i futbol.

Dziś nowe pokolenie działaczy uważa, że skoro wrzucono informację na stronę, albo na Facebook, to wszyscy muszą wiedzieć, że u nich jest impreza. Niedawno zadzwoniła do mnie przedstawicielka pewnej mało popularnej dyscypliny. Zapytała czemu nie zapowiedzieliśmy imprezy, która właśnie się toczy. Tradycyjnie, co już jest skazą działaczy, wygłosiła spicz o tym, że piszemy dużo o żużlu, koszykówce i piłce nożnej, a o innych mniej. Zapytałem czy wysłała do nas maila o imprezie, skoro ma pretensje. Odpowiedziała, że nie, tylko napisała na Facebooku. Poprosiłem więc żeby przysłała wyniki zawodów to chętnie je opublikujemy. Jak myślicie? Przysłała?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska