Po raz pierwszy w czasie swojej służby sierżant Maciej Parecki i posterunkowy Kamil Siemion mieli okazję, aby uratować ludzkie życie. - Na szczęście drzwi mieszkania były otwarte - mówią. - Gdyby były zamknięte, to byśmy nie mieli najmniejszych szans. Musielibyśmy wezwać strażaków, aby dostać się do środka.
To, co zobaczyli, mogło zmrozić krew w żyłach. Na podłodze, leżał mężczyzna. Na szyi miał zaciśnięty kabel. Nie oddychał. Obok leżał wyrwany z sufitu żyrandol, na którym próbował się powiesić.
Zobacz też: ITAKA. Zaginieni Lubuszanie. Sprawdź czy widziałeś kogoś z nich i możesz pomóc? (zdjęcia)
51-letni mieszkaniec Żagania zadzwonił w nocy z 14 na 15 kwietnia pod alarmowy numer 112, mówiąc, że zamierza popełnić samobójstwo. Dyspozytor Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego przekierował sygnał do Żagania, skąd dzwonił desperat. Policjanci z patrolu na miejsce dotarli w cztery minuty. Powiadomili pogotowie i rozpoczęli resuscytację. - Mężczyzna odzyskał przytomność, ale nie był chyba świadomy tego, co się wokół niego dzieje - relacjonują policjanci. - Powiedział nam, jedynie, że żony nie ma w domu. Po chwili został zabrany do szpitala.
Tego samego dnia dyżurny policji otrzymał kolejne zgłoszenie o człowieku, który chce odebrać sobie życie. Z Tomaszowa. Samobójca został uratowany, gdy próbował przebić sobie igłą żyłę. - Zawsze reagujemy na takie sygnały - zaznacza podinspektor Sylwia Woroniec, rzecznik żagańskiej policji. - Bywa, że nietrzeźwy człowiek mówi rodzinie, że zamierza popełnić samobójstwo i wychodzi z domu. Poszukiwania trwają wiele godzin, a on wraca i mówi, że chciał tylko postraszyć rodzinę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?