Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto ludzie, którym się chce pomagać. Szacun!

(tr)
Poznajcie gorzowskich zwycięzców plebiscytu Lubuszanin Roku 2014. Jak łączą pracę społeczną z codziennym życiem?

Sara Nizoł ma 20 lat. Studiuje, pracuje. Ale tak naprawdę żyje dla... zwierząt. Niemal codziennie pomaga w schronisku Azorki. Nominowaliśmy ją do Lubuszanina Roku 2014 - tak dokładnie - za akcję fotografowania bezpańskich psów. Robiła im (i robi) piękne zdjęcia, co pomaga w poszukiwaniu adopcyjnych opiekunów.

- Rodzina robi mi czasem wymówki, że przez wolontariat gorzej zdałam maturę. A teraz, dla wolontariatu, zmieniłam studia na zaoczne i z Poznania wróciłam do Gorzowa. Wszystko po to, by móc częściej bywać w schronisku. Nie odbieram tego jako poświęcenie. To po prostu moja pasja, coś, co kocham. Choć faktycznie czasami trudno pogodzić wolontariat z życiem osobistym - przyznaje zwyciężczyni gorzowskiego etapu (na podstawie głosowania Czytelników). I jednocześnie zachęca wszystkich gorzowian: - Pomagajcie schronisku. Jak możecie. Wolontariusze są zawsze mile widziani.

Beata Piwowarska, zwyciężczyni gorzowskiego plebiscytu wybrana przez kapitułę i wyróżniona przez Czytelników, przyznaje, że granica między tym, co prywatne, a tym, co związane z działalnością społeczną, dawno się już jej zatarła. Choć po trosze chyba nie mogło być inaczej... Bo prywatnie jest matką dwojga niepełnosprawnych dzieci, a zawodowo przewodnicząca zarządu koła Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym w Gorzowie i wiceprzewodniczącą wojewódzkiej społecznej rady do spraw osób niepełnosprawnych. - Na co dzień faktycznie wygląda to tak, że służbowe sprawy muszę czasami załatwiać po nocach, obieram telefony o 23.00, a w awaryjnych przypadkach telefon dzwoni bez względu na porę - mówi pani Beata. Ale... nie odbiera tego jako poświecenie. - Jak się robi to, co się kocha, obowiązki stają się czymś może nie przyjemnym, ale oczywistym, potrzebnym. Każdy z nas czuje chyba podobnie - dodaje B. Piwowarska.

I coś w tym jest, bo Maciej Pisarek, 18-letni uczeń gastronomika, też przyznaje, że w czasie zimowych akcji czasu nie liczy. On i jego przyjaciele zbierają pieniądze, by kupić za nie na Boże Narodzenie prezenty ubogim dzieciakom. Zaczynali od nieco ponad 1 tys. zł, ale w 2014 r. zebrali w sumie 10 tys. zł! - Przed samą akcją pracujemy do nocy, czasem do rana. Pakowanie, przydzielanie, planowanie... Ale frajda maluchów jest najlepszą satysfakcją. No i tak się złożyło, że robimy akcję z grupą przyjaciół, więc praca jest jednocześnie szaloną zabawą! - wyjaśnia młody społecznik.

Za to Violetta Panasiuk - Strzyżewska (wyróżniona przez kapitułę) przekonuje, że jak się robi, co się kocha, to nigdy się nie pracuje. Rynek pracy jest jej hobby, kwestie ekonomiczne też, więc fakt, że zajmuje się tym zawodowo, sprawia, że jest dokładnie w takiej sytuacji! Ją nominowaliśmy za pionierski system współpracy z Mechanikiem. Uczniowie jednej z klasy (za darmo, na koszt firmy V. Panasiuk - Strzyżewskiej) będą mieć przez cały czas nauki indywidualnie prowadzoną ścieżkę rozwoju. Ma im to zapewnić lepszy zawodowy start.

Także pozostali laureaci: Marta Bejnar - Bejnarowicz i Piotr Wilczewski poświęcali prywatny czas dla innych. Ona była jednym z filarów wszystkich akcji Ludzi dla Miasta, on organizuje imprezy biegowe, z których zysk trafia na cele charytatywne (nie dali rady przyjść na czwartkowe podsumowanie plebiscytu). - Robimy, co lubimy, i czasu nie liczymy - zapewnili nas.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska