Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Słoik pełen żużla

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz Archiwum
Nici z tradycji. Wprawdzie żużlowa inauguracja jest wydarzeniem ruchomym - tak jak i Wielkanoc - i ostatnimi czasy gdy przychodził Lany Poniedziałek była jazda. Tak miało być i teraz, ale tylko miało być.

Od miesiąca pogoda nas rozpieszczała zwiastując już w końcu lutego szybką i ciepłą wiosnę - we Wrocławiu już przecież wtedy kręcili w lewo. Minęło kilka tygodni i było nie było, aura zrobiła cały żużlowy światek w jajo. Sypnęła śniegiem, przymroziła, o wszechobecnej wilgoci i niskim ciśnieniu nie wspomnę. Brrr… Zaczynam się przyzwyczajać do wyższości świąt Bożego Narodzenia. W grudniu wprawdzie nie jeżdżą, ale przynajmniej cieplej jest. Wielkanoc bez żużla i zima za oknem to nie dla mnie. Wyraźnej poprawy nie można oczekiwać za rok. Lany Poniedziałek wypada w marcu - sprawdziłem.

Wcześniej czy później liga ruszy. Ważne, że rozpoczęty sezon ma bardzo pozytywne akcenty płynące z żużlowej góry. Sensowna i ze wszech miar słuszna decyzja o przeniesieniu ligowej inauguracji musi napawać optymizmem. To ważny sygnał pozytywnego w wydźwięku medialnym przede wszystkim myślenia o ligowym produkcie. Jedną profesjonalną decyzją uniknięto podejrzeń, przepychanek i "strzelaniny". Przecież w dobie wszechobecnej walki o klikalność trwałaby świąteczna "dyskusja" kto pod kim i jakie dołki na mokrych i przyczepnych torach kopie. Im bardziej kontrowersyjna opinia, tym lepiej. Władze lig problem zdusiły w zarodku i mieliśmy spokojne święta.

Pytanie co dalej. Mamy wtorek a wiosny ni widu ni słychu. Podobno idzie ciepły front. Ja synoptykiem nie jestem, ale nawet jeśli jutro zrobi się ciepło i sucho to pewnie nie wszędzie to wystarczy. Wygonić wilgoć z toru to nie jest kwestia godzin. Potrzebny jest czas i wiele pracy. Podobno musi się udać, ale czy warto za wszelką cenę? Inauguracja ma być świętem, a nie kaleczeniem dyscypliny. Daleki jestem od podejmowania pochopnych decyzji, ale może by tak spróbować sezon rozpocząć z wysokiego "c" czyli Grand Prix na Narodowym? Byłoby mocno i z przytupem. Niewątpliwie głośno medialnie i od razu ligowo. I tu mamy problem, bo dzień po wydarzeniu w Warszawie nie zaplanowano ligowej kolejki. Trzeba by czekać kolejny tydzień i tym sposobem pierwsze ligowe mecze odbyłyby się dopiero 26 kwietnia. To już wydaje się być bez sensu, ale… niewykluczone, że tak się stanie. Z aurą żużel jeszcze nie wygrał, choć w Toruniu i Warszawie takie rzeczy są możliwe.

Zostańmy w stolicy. Inauguracja mistrzostw świata na Narodowym nie przestaje wywoływać emocji. Bilety wysprzedane już dawno, dziś są towarem mocno pożądanym. Zawody - to już za kilkanaście dni - zapowiadają się intrygująco. Na trybunach kibic w większości przyjezdny. Stadion - dla wielu będzie to główna atrakcja - zobaczyć pierwsze wyścigi na torze czasowym to kolejny magnes. Reszta będziee tylko dodatkiem. Marzenie o warszawiakach na trybunach to mrzonka. Billborady, banery i inne reklamy pojawiły się na ulicach, gdy biletów już nie było. Kto wiedział, ten kupił. A wiedział słoik czyli taki "warszawiak" z Bydgoszczy, Torunia, Gorzowa czy Zielonej Góry. Kibic żużla, który w stolicy mieszka i pracuje, a teraz nawet żużel poogląda. Dobre i to.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska