Niedawno tir z mięsem przewrócił się na rondzie w Świebodzinie. Potem ciężarówka z piwem wywróciła się na rondzie w Żarach. We wtorek, 31 marca tir z piwem leżał na rondzie we Wschowie. Co się dzieje? Po ostatnich zdarzeniach z udziałem kierowców ciężarówek głos zabrał Rafał Gajewski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Zielonej Górze. - Wielu kierowców ciężarówek po prostu nie potrafi jeździć wielkimi auta z naczepami - mówi dyrektor Gajewski.
Każdy kierujący ciężarówką musi przejść tzw. kwalifikację wstępną. To na niej uczy się przede wszystkim opanowania ciężarówki w trudnych momentach jazdy. - Podczas kwalifikacji mamy dwie godziny jazdy w trudnych warunkach, między innymi na płytach poślizgowych - tłumaczy dyrektor Gajewski. Jazdy w dodatku odbywają się ciężarówkami. Pozwalają kierowcy dowiedzieć się jak wyjść z poślizgu, czy bezpiecznie opanować trudny zakręt, wioząc ładunek. - Nie ma jednak chętnych, bo kwalifikacje wstępne w wielu innych ośrodkach to fikcja na zasadzie wpłaty 3 tys. zł i otrzymaniu dokumentów - mówi dyrektor Gajewski, który idzie dalej i podkreśla, że ośrodki doskonalenia jazdy od lat bagatelizują problem. - Odwalają lipę na zasadzie 15-minutowego szkolenia jazdy na symulatorze, a nie w warunkach naturalnych - mówi dyrektor Gajewski.
Zdaniem szefa zielonogórskiego WORD-u, kierowca ciężarówki po normalnie odbytym szkoleniu inaczej zachowałby się na drodze. Tymczasem złych przypadków nie brakuje. - Co chwilę słyszymy o przewróconym na drodze tirze, bo kierowca nie potrafi wejść poprawnie w zakręt z ładunkiem - mówi dyrektor Gajewski. Mało tego, wielu kierowców nie potrafi poprawnie załadować naczepy tira. - Tymczasem na kwalifikacji wstępnej uczymy załadunku, uczymy praktycznie ładując auto - zaznacza szef WORD-u. Dodaje, że to właśnie na kursie doskonalącym jazdę, kierowca poznaje sztukę wyjścia z "poślizgu nadsterownego, kiedy ucieka naczepa tira". Tymczasem maty poślizgowe w WORD-zie są suche, bo… nie ma kogo szkolić.
Zobacz też: Zderzenie dwóch tirów na S3 pod Zieloną Górą. Dwie osoby ranne (zdjęcia)
Jazdy uczą się na trasach
Jeden z kierowców ciężarówki zapytany o kursy mówi nam anonimowo, że na kursach doskonalenia jazdy i tak niczego się nie nauczy. - Prawdziwa szkoła to jazda, to wożenie towaru, to mnie uczy, rzeczywistość mnie uczy - przyznaje. Drugi spotkany na stacji przy S3 na wysokości Zielonej Góry zapewnia, że jazdy nauczył się właśnie na trasach. - A co mi po macie poślizgowej, trasa nauczyła mnie wpadać i wychodzić z poślizgów - przyznaje. Obaj kierowcy zgodnie twierdzą, że kurs za około 3 tys. zł to nic innego jak tylko wyciąganie od nich pieniędzy.
Szef WORD jest innego zdania i wraca do wypadku ciężarówki pod Świdnicą, kiedy naczepa cysterny staranowała autobus. Zginęły wtedy dwie osoby, a 14 zostało rannych. - Widząc to domyślam się, że kierowca jazdy doskonalącej nie miał - mówi R. Gajewski. Wypadków i kraks z udziałem kierowców ciężarówek faktycznie nie brakuje. Bardzo często zdarza się, że właśnie zarzuca naczepę, która taranuje auto jadące z naprzeciwka.
O tym, że sytuacja jest poważna świadczą również inne wydarzenia. Zdarza się, że policja jest wzywana przez innych kierowców, bo ci podejrzewają pijanego kierowcę ciężarówki. - Potem okazuje się, że kierowca jest trzeźwy, a jedzie zygzakiem dlatego, bo nie potrafi jechać ciężarówką prosto, to właśnie jest straszne - mówi szef WORD-u.
R. Gajewski apeluje do kierowców ciężarówek o to, aby doskonalili technikę jazdy na szkoleniach. - Uczciwie odbyta kwalifikacja wstępna, na matach poślizgowych a nie symulatorach, może uratować komuś życie - podkreśla dyrektor Gajewski.
Zobacz też: Wypadek koło Gorzupi. Zginęły 7-letnie dziecko oraz ciężarna kobieta
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?