Na gałęziach pojawiły się pąki - cieszy się Jerzy Wilanowski, zastępca nadleśniczego. - To świadczy o tym, że przeżył podpalenie. W tej chwili jest zabezpieczony siatką, dwiema kłódkami i łańcuchami. Dostęp do środka drzewa mają tylko naukowcy i leśnicy.
Wilanowski zaznacza, że wierzył w naturę i jej siłę. Na razie Chrobry nie ma jeszcze liści, ale jest nadzieja, że dzięki słońcu już wkrótce rozwiną się z pączków.
Przypomnijmy, że w listopadzie ubiegłego roku ktoś podpalił 760-letni dąb Chrobry, rosnący w okolicach Piotrowa, na granicy woj. lubuskiego i dolnośląskiego. - Ogień trawił go od środka - wspomina J. Wilanowski. - Temperatura była bardzo wysoka.
"Dziadek" - tak pieszczotliwie nazywane jest sędziwe drzewo, ma nieregularny pień, do którego chowali się turyści, odwiedzający pomnik przyrody.
Strażacy pożar gasili z wysięgnika. Do środka drzewa pompowali pianę gaśniczą. Przyczyną zapalenia było polanie wnętrza substancją łatwopalną. Nadal nie wiadomo, kto to zrobił.
Chrobry ma około 30 metrów wysokości i 10 metrów w obwodzie. To jedno z najpotężniejszych drzew w Polsce. Był chroniony jeszcze przed II wojną światową, a Niemcy nazywali go Wielkim Dębem.
- W średniowieczu pod nim odbywały się sądy - tłumaczy Maciej Boryna, dyrektor Muzeum Ziemi Szprotawskiej. - Był też punktem granicznym między księstwem szprotawskim, a przemkowskim.
Leśnicy wspominają, że dąb był kilkakrotnie podpalany, jednak za każdym razem udawało się szybko ugasić płomienie. Ubiegłoroczny pożar był najpoważniejszy, a jego gaszenie trwało wiele godzin. Istniała obawa, że drzewo pozostanie martwe. Na szczęście "dziadek" pokazał wolę życia.
Zobacz też: Pożar legendarnego Dębu Chrobry. To ponad 700-letni pomnik przyrody
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?