Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ci wspaniali młodzieńcy na swoich maszynach. Wówczas marzeniem był własny rower...

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Kawalerka z Bieniowa ze zmontowanymi z części rowerami. Ostatni po prawej to Stanisław Domaradzki.
Kawalerka z Bieniowa ze zmontowanymi z części rowerami. Ostatni po prawej to Stanisław Domaradzki. Archiwum rodzinne
Czy wie pan, co to znaczy jeździć na rafkach? I Stanisław Domaradzki z Bieniowa na odpowiedź nie czeka. Wie doskonale, że młodsi nie mają o tym zielonego pojęcia, gdyż jak można jeździć na rowerze bez dętek i bez opon. A można.

- Gdy w 1946 roku przyjechaliśmy do Bernau, czyli dziś Bieniowa, w rozmaitych miejscach znajdowały się mniej lub bardziej kompletne rowery - wspomina pan Stanisław. - Jak dowiedzieliśmy się później, Niemcy zrobili to specjalnie, by Sowieci ich nie zabrali. Najgłębiej schowane były właśnie dętki i opony.
I jak dopowiada, mając 14 lat, uczył się jazdy na rowerze. I było to przeżycie, mimo że jazda na rafkach, po kocich łbach do Biedrzychowic kończyła się bólem czterech liter. Na szczęście, nieco starszy kolega Ludwik Chomicz wpadł na pomysł, by rafki okręcać gumowymi przewodami do wody. Tak, to był już prawie prawdziwy rower.

Wspominając tamte czasy, pan Stanisław mówi o konfrontacji dwóch światów, tego kresowego i tego z Bernau. Zdumienie na widok tapicerowanej kanapy i szafy z lustrem, a przede wszystkim smak kawy z mlekiem i chleba z dżemem. To był... pański smak.
Obok siebie żyli przybysze z Kresów, z tzw. centrali, z Wielkopolski. I Niemcy. W każdą rocznicę przybycia do Bernau spotykają się w Bieniowie. Zjeżdżają wtedy bez mała ludzie ze wszystkich stron świata. Bo okazuje się, że nic tak ich nie związało ze sobą, jak te pierwsze lata. Wspominają spotkanie na 50-lecie i już cieszą się na to z okazji 70. rocznicy.
- Ale nie zapominamy o naszych korzeniach - dodaje pan Stanisław. To on z sąsiadami organizował zbiórkę zniczy, które zapłonęły na lwowskich cmentarzach. W parafii zgromadzili ich 417. Teraz zbiera podpisy pod apelem żądającym powrotu kamiennych lwów, które niegdyś stały przy bramie prowadzącej na cmentarz Orląt Lwowskich. Bo nie można zapominać, kim się jest...

Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym (28 lutego - 1 marca) papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska