Bayern Monachium bez wątpienia był pretendentem do sięgnięcia po trofeum europejskie. Czy jednak po wtorkowym meczu nadal tę szansę w oczach swoich kibiców i innych zespołów zachował? Z pewnością tak. Jest to drużyna nieobliczalna. Dziś gra słabo i nieskutecznie, a jutro może okazać się najlepsza.
Mecz rozgrywany we Lwowie miał pokazać czy "niemiecki walec" jest w stanie powalczyć o tytuł mistrza Champions League. Kibice, zwłaszcza polscy czekali na to spotkanie z utęsknieniem, bo chcieli zobaczyć Roberta Lewandowskiego, który ostatecznie wszedł tylko na 15 minut, co w żaden sposób nie przełożyło się na lepszą grę Bawarczyków. Bayern miał nie tylko problemy z atakiem pozycyjnym, ale też nie wykorzystali jedynej w meczu dogodnej sytuacji z 31. minuty, którą zmarnował Thomas Muller.
Oglądając to spotkanie i będąc świadkiem dwóch sytuacji bramkowych zarówno z jednej jak i drugiej strony, w drugiej połowie nie dało się ukryć wrażenia, że mecz był po prostu nudny. Niewiele się w nim działo, dlatego też zakończył się bezbramkowym remisem.
Nieco lepiej sytuacja wyglądała podczas starcia Paris Saint Germain z Chelsea Londyn. W pierwszych minutach spotkania oglądaliśmy dwie groźne sytuacje w wykonaniu gospodarzy. Najpierw swój strzał głową oddał Blaise Matuidi, a chwilę później Zlatan Ibrahimovic. W jednym i drugim przypadku niezwykłym refleksem w bramce musiał popisać się Thibaut Courtoisa.
Pierwsza połowa należała do klubu z Francji. Świetne spotkanie rozgrywali zarówno Veratti jak i wspomniany Matuidi, który zdawał się być dosłownie wszędzie. Po stronie londyńczyków sytuacja wyglądała o tyle gorzej, że ich ofensywa w zasadzie nie istniała. W cieniu drużyny przeciwnej znajdowali się Eden Hazard i Diego Costa.
Mimo nieprzychylnych statystyk to właśnie The Blues w 36. minucie objęli prowadzenie z dość przypadkowej sytuacji, ale wykorzystanej przez Ivanovića. Co ciekawe akcja, w ogóle nie angażowała graczy ofensywnych. Defensywa Chelsea, niczym wolni strzelcy samotnie przeprowadziła całą akcję, zdobywając prowadzenie i to PSG musiało gonić wynik.
Podopieczni Laurenta Blanca nie mogli zrobić nic innego, jak w drugiej połowie rzucić się do szaleńczego ataku. Wściekłość z przeważania w spotkaniu, które mimo wszystko układało się nie po ich myśli bardzo motywowało. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po znakomitej akcji i dośrodkowaniu Matuidiego do Cavaniego, ten bez problemu strzałem głową poradził sobie z dobrze broniącym Courtoisa.
Niestety mimo chęci piłkarzom Paris Saint Germain nie udało się pójść za ciosem. Niewykorzystany sytuacje sprawiły, że w końcowym minutach spotkania Chelsea zaparkowało słynny "autobus" i francuski klub nie był w stanie nic zrobić. Dodatkowo w międzyczasie świetnymi interwencjami popisywał się Thibaut Courtoisa.
Wydaje się jasne, kto powinien wygrać ten mecz. Przy kilkunastu strzałach oddanych przez PSG, Chelsea mogło się poszczycić zaledwie dwoma. Z jednej strony w rewanżu faworytem wydaje się być właśnie klub z Francji, z drugiej zaś londyńczycy będą grać u siebie. To jest piłka nożna, a w piłce nożnej wszystko może się wydarzyć.
Przeczytaj też:1/8 finału Ligi Mistrzów. Kto zagra z kim po zimowej przerwie? (wideo)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?