Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukradli i pocięli na części 150 samochodów wartych 5 mln zł

(pij)
Od lewej mł. inspektor Robert Sieradzki - zastępca komendanta Centralnego Biura Śledczego Policji, dr Alfred Staszak -  szef zielonogórskiej prokuratury okręgowej i prokuratorzy z Brandenburgii.
Od lewej mł. inspektor Robert Sieradzki - zastępca komendanta Centralnego Biura Śledczego Policji, dr Alfred Staszak - szef zielonogórskiej prokuratury okręgowej i prokuratorzy z Brandenburgii. Piotr Jędzura
Około 150 samochód wartych 5 mln zł ukradła szajka złodziei aut z lubuskiego. Byli doskonale zorganizowani, auta błyskawicznie rozbierano na części. Niektóre sprzedawano na zalegalizowane papiery.

Na ławie oskarżonych zasiądą 22 osoby. Udało się je złapać dzięki współpracy prokuratur i policji Zielonej Góry i Brandenburgii.

Skrót JIT to nic innego jak projekt polsko-niemiecki, którego finałem jest właśnie rozbicie dużej szajki złodziei samochodów. - Gdyby nie współpraca prokuratur z Zielonej Góry i Brandenburgii około 135 kradzieży aut mógłby nigdy nie zostać ujawnionych - mówi dr Alfred Staszka, szef zielonogórskiej prokuratury okręgowej.

Prokuratura i policja od lat walczy ze złodziejami samochodów. Chociaż liczba kradzieży maleje, to jednak nadal jest to poważne źródło dochodu grup przestępczych. Są one doskonale zorganizowane, posługują się wieloma nowymi technologiami i przede wszystkim kradną na części oraz na zamówienie. Jak mówią policjanci, popyt na części lub nowe auta reguluje rynek.

Rozbita szajka była doskonale zorganizowana. - Tak dobrze zorganizowaną strukturę spotyka się bardzo rzadko - mówi prokurator Staszak. W grupie był wyraźny podział obowiązków. - Jedni byli odpowiedzialni za kradzież auta, inni za obserwację terenu, a jeszcze inne osoby bezpiecznie przewoziły auta do dziupli na terenie kraju - mówi prokurator Staszak. Jeszcze inni członkowie szajki rozbierali auta na części, a kolejne osoby zajmowały się ich sprzedażą. - Pamiętajmy, że kradzież auta to początek, potem jest między innymi jego rozbiórka lub legalizacja dokumentów - mówi mł. insp. Robert Sieradzki zastępca komendanta Centralnego Biura Śledczego Policji. Grupa złodziei musi być bardzo dobrze zorganizowana od podstaw, czyli kradzieży po kontakty w różnych urzędach komunikacji.

- Rozbita grupa kradła głównie starsze modele samochodów, których części jest łatwiej sprzedać na rynku wtórnym - mówi prokurator Staszka. Trafiały one na rynek polski przez paserów bezpośrednio do klienta lub były sprzedawane w internecie. Nie oznacza to jednak, że przestępczy rynek gardzi całymi samochodami. Część auta została sprzedana w całości na zalegalizowane dokumenty.

W ubiegłym roku w woj. lubuskim ukradzionych zostało 447 samochodów, w Brandenburgii około 350, tyle samo co w Berlinie.

Proces szajki rusza w środę 18 lutego. Akt oskarżenia był gotowy już w grudniu. Grupa odpowie za kradzież około 150 samochodów wartych 5 mln zł. Śledczym nie udało się jeszcze odkryć dokładnego kanału dystrybucji części z kradzionych samochodów. - Przy 350 auta kradzionych rocznie w Brandenburgii, rozbicie szajki, która ma na sumieniu około 150 aut jest znaczącym sukcesem - mówi prokurator Staszak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska