Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lepiej wytrzeźwieć we własnym domu...

Małgorzata Trzcionkowska 68 377 02 20 [email protected]
Leszek Buławski pokazuje rachunek za pobyt "na dołku".
Leszek Buławski pokazuje rachunek za pobyt "na dołku". Małgorzata Trzcionkowska
Nocka w areszcie nie jest luksusem. I jeszcze trzeba za nią zapłacić. Przekonał się o tym kilka dni temu Leszek Buławski.

W weekend pan Leszek wybrał się z butelką wódki do przyjaciela. Koło północy postanowił wrócić do domu. - Przewróciłem się na skwerze przy ul. Żarskiej - opowiada mężczyzna. - Wysiadł mi błędnik. Podszedł do mnie młody człowiek, który próbował postawić mnie na nogi. Gdy się nie udało, wezwał policję. A oni zamiast odstawić mnie do domu, zabrali na komendę. Lekarz zbadał mi ciśnienie i osłuchał serce. I tyle. Zamknęli mnie w celi. Zachciało mi się do toalety. Dzwoniłem, ale nikt nie przychodził. W końcu materacem zacząłem uderzać w kamerę. Dopiero wtedy ktoś się zjawił.

Pan Leszek tłumaczy, że przeszedł ciężki wypadek samochodowy. Miał połamaną nogę i poważnie uszkodzoną czaszkę. Od tamtej pory ma problemy i jest pod stałą opieką lekarza. - Powiedziałem im, że jestem niepełnosprawny w stopniu umiarkowanym, ale mnie nie słuchali - twierdzi. - Gdy wróciłem do celi miałem myśli samobójcze. Postanowiłem się powiesić na koszuli, więc zabrali mi ubranie. Nagi siedziałem przez kilka godzin w celi. Gdy mnie wypuszczali ok. 13.00 w niedzielę, dostałem mandat w wysokości 50 zł i żądanie zapłaty w wysokości 120 zł za pobyt "na dołku".

Mężczyzna złożył do sądu skargę na działanie policjantów. Skierował ją też do komendanta. - Powinni przekazać mnie do szpitala z powodu mojej choroby - podkreśla. - Poczułem się upodlony i upokorzony. Teraz nie mogę spać, mam myśli samobójcze i muszę brać większe dawki leków.

Zupełnie inaczej sytuację opisują policjanci. - Mężczyzna siedział na chodniku przy ul. Pułaskiego - tłumaczy podinspektor Sylwia Woroniec, oficer prasowy żagańskiej policji. - Na dworze było zimno, warunki zagrażały jego życiu.

Funkcjonariusze chcieli odstawić go do domu, ale rodzina nie chciała go przyjąć. Wobec tego został przewieziony na izbę przyjęć Nowego Szpitala w Szprotawie, z którym komenda ma umowę. - Za każde badanie płacimy 100 zł - dodaje S. Woroniec. - Lekarz wydał zaświadczenie, że nie ma przeciwwskazań zdrowotnych, aby zatrzymać go do wytrzeźwienia. Ok. 4.00 zaczął zachowywać się agresywnie i rzucać materacem w stronę kamery. Jeśli chodzi o rachunek za pobyt w wysokości 120 zł, to jest ona ustalona przez wojewodę, na podstawie ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Mężczyzna złożył skargę, która będzie rozpatrzona.

W ubiegłym roku policjanci z KPP w Żaganiu zatrzymali do wytrzeźwienia 291 osób, w tym 272 mężczyzn i 19 kobiet. Z tego wynika, że "na dołku" prawie codziennie nocował jakiś "leżak", zgarnięty przez mundurowych z ulicy. - Przewiezienie na komendę jest ostatecznością - stwierdza S. Woroniec. - Zwykle przekazujemy ludzi w stanie upojenia alkoholowego ich rodzinom. Jeśli chodzi o opłaty za pobyt, to nie trafiają one do naszej kasy, tylko do Skarbu Państwa. Czyli, że za ich pobyt płacą podatnicy. W tym roku codziennie mamy sygnały o pijanych na ulicach.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska