Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Silny skrzydłowy

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel Archiwum GL
Zawsze podziwiałem sprawozdawców telewizyjnych za sztuczne wytwarzanie napięcia. Podczas meczu naszych piłkarzy ręcznych ze Szwecją panowie tak ryczeli, że mój odbiornik uniósł się do góry i musiałem go przytrzymać by nie odleciał.

"Coś nieprawdopodobnego" - to po zdobyciu bramki, tak jakby celny rzut i trafienie w meczu piłki ręcznej to rzeczywiście coś wyjątkowego. "Co się tutaj dzieeeeje!" - kolejny okrzyk, po tym jak nasi wybronili akcję rywala, tak jakby rozstąpił się parkiet, albo do hali wleciał nietoperz. "Szwedzi nie wiedzą co się stało" - to po końcowej syrenie komentując miny Skandynawów, tak jakby ich zawodnicy rzeczywiście doznali amnezji i trzeba było im powiedzieć że są na mistrzostwach świata i właśnie przegrali z Polską. Do tego jeszcze ryk w duecie ,,goooool", a potem ,,tak, tak, tak"! po których zadrżały szyby w oknie mego redakcyjnego pokoju, a pewnie w niejednym domu spadła ze stołu szklanka albo ktoś się solidnie wystraszył.

Przypomnę, że była to dopiero walka o ćwierćfinał. Już się boję o sprzęty domowe i telewizor jeśli awansujemy dalej. Jestem za żywiołowym komentowaniem spotkań, wcale nie podoba mi się jak sprawozdawca memła jednostajnym tonem (a tacy się jeszcze zdarzają): "akcja Polaków, strata, niestety bramka dla rywali", ale nie można przeginać, przesadzać, przekonywać, że dzieje się coś wyjątkowego, skoro się nie dzieje.

Koszykarski Stelmet chyba zakończył zbrojenia. Sprowadzenie "dużego" zawodnika trochę trwało, ale proszę: oto jest. CV ma fajne, zespół w którym grał to też niczego sobie paka. Miejmy nadzieję, że nasze oczekiwania sprawdzą się w praktyce. Oby tak się stało. Bo przecież nie zawsze tak bywało. Szczególnie w czasie kiedy padał poprzedni ustrój, a powstawał nasz wspaniały kapitalizm. Kluby, aczkolwiek jeszcze wcześniej, za komuny, już ściągały obcokrajowców, teraz sięgnęły po nich szeroką ławą.

Chłopaki, szczególnie te z Ameryki wyczuły szybciutko koniunkturę i upiększały ofertę. O internecie nikt jeszcze wtedy nie słyszał więc sprawdzić nie było jak, czy silny skrzydłowy (201 cm, 90 kg), ze średnią 13 punktów, pięcioma zbiórkami i czterema asystami, mówi prawdę. I zdarzało się tak, że na lotnisku prezes klubu wypatrywał "silnego skrzydłowego" trzymając tabliczkę z nazwiskiem. Jakże był zdziwiony, kiedy podszedł chudzina, niewiele większy od niego mówiąc, że to on jest tym amerykańskim cudem. Jadąc do domu z nowym prezes, aczkolwiek wściekły myślał, że nie ma tego złego... Co z tego, że ma o 10 centymetrów i 20 kilogramów mniej? Przecież to Amerykanin i pokaże klasę na treningach. Niestety już na pierwszych zajęciach okazywało się, że koleś grał, owszem, ale z kolegami na ulicy.

No ale teraz w dobie filmów, dostępnych statystyk,. maili, twitterów nic się nie ukryje i chyba nie ma szans, żeby jakiś "wynalazek" naciągnął poważny klub. Choć czasem ktoś da się jeszcze nabrać. Tak jak przed rokiem krakowska Wisła, testująca piłkarza rumuńskiego, który okazał się kompletnym amatorem, który miałby kłopoty w trzeciej lidze...

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska