Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cyprianek mógł stracić wzrok, a potem życie...

Janczo Todorow
Pomimo ciężkiej choroby Cyprianek, jak każde dziecko, uwielbia bawić się z rodzicami.
Pomimo ciężkiej choroby Cyprianek, jak każde dziecko, uwielbia bawić się z rodzicami. Janczo Todorow
Wszystko zaczęło się pod koniec września, rok temu. Wtedy Dorota Janczewska, mama Cyprianka, zauważyła dziwny odblask w oczkach synka. Zaniepokoiło ją to do tego stopnia, że zaraz następnego dnia rodzice pojechali z dzieckiem do okulisty w Żarach. Lekarz wykrył coś w lewym oku.

- Skierował nas do specjalistów w Krakowie - wspomina Roman Janczewski, tata Cyprianka. - W klinice onkologii i hematologii dziecięcej szpitala uniwersyteckiego po zbadaniu dziecka powiedziano nam, że synek ma w obu oczkach siatkówczaki, czyli nowotwory na siatkówce. Od razu zrobili pełne badania, pobrali od Cyprianka także szpik kostny. Wykonali też tomografię głowy. Natychmiast też rozpoczęto chemioterapię.
Wiadomość na rodziców malucha spadła jak grom z jasnego nieba. - Jesteśmy młodym małżeństwem. Cyprianek to nasze pierwsze i długo oczekiwane dziecko. Nawet w najgorszych snach nie śniło się nam, że coś takiego go spotka. Rozpoczęliśmy walkę o jego życie, bo liczył się każdy dzień - wspomina pani Dorota.

Lekarze postanowili, że rodzice muszą jechać z dzieckiem raz w miesiącu na chemioterapię do Krakowa oraz trzy razy do Wrocławia na badania.
- Chemioterapia poskutkowała i przez siedem miesięcy nic złego się nie działo. Nowotwory zmniejszyły się i przestały być aktywne. Ale w sierpniu znowu dopadła nas zła wiadomość - badania wykazały, że w prawym oku ponownie pojawił się guz. Wróciliśmy do chemioterapii, ale pech chciał, że pod koniec września w tym samym oczku pojawił się drugi nowotwór. Wtedy lekarze zadecydowali zastosować leczenie izotopem - opowiada ojciec dziecka.

Na początku grudnia diagnostyka kontrolna wykazała, że nowotwory przestały narastać. Przerwano chemię. Nadal jednak trzeba jeździć na badania kontrolne do Krakowa i Wrocławia.
- Lekarze powiedzieli nam, że największe ryzyko nawrotu choroby istnieje do piątego roku życia. Dlatego w tym okresie musimy regularne odwiedzać z dzieckiem kliniki w Krakowie i Wrocławiu. Później będziemy robić to rzadziej - mówią rodzice Cyprianka.

Na szczęście maluch widzi dobrze, bo jak ustalili medycy, nic nie zakłóca pola widzenia. - Terapia jest optymalna, nie tracimy nadziei, że synek wyzdrowieje - mówi pani Dorota. - Ale przez te kilka lat jeszcze będziemy żyć w strachu, czy jego stan się nie pogorszy.
Kiedy mieszkańcy gminy dowiedzieli się o nieszczęściu, natychmiast zareagowali się i zaoferowali pomoc. Głównie finansową, bo wyjazdy do Krakowa i Wrocławia sporo kosztują, ale nie odmówili także wsparcia moralnego. Roman Janczewski jest nauczycielem w Zespole Szkół w Brodach. Jest wdzięczny dyrekcji, że jego lekcje dopasowano do wyjazdów z synkiem.

Po naszych publikacjach w "GL" wielu Czytelników przyszło z pomocą, organizowano koncerty charytatywne. Na subkonto rodziny w Stowarzyszeniu Warto Jest Pomagać w Zielonej Górze, wpłynęło ok. 100 tys. zł.

- Ktoś może pomyśleć, że mamy zamiar za nie budować dom Korzystamy z tych pieniędzy wyłącznie na wyjazdy do klinik. Rozliczamy każdy grosz, przedstawiamy faktury. Uważamy, że dalsza zbiórka nie ma już sensu, nam wystarczy już tych pieniędzy. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni wszystkim, którzy w tych trudnych chwilach wsparli nas. Znajomi i nieznajomi. Uczniowie szkoły w Brodach oraz przedszkolaki przeprowadzili akcje zbierania makulatury, zrezygnowali z paczek świątecznych, zbierali nakrętki plastikowe, organizowali zabawę andrzejkową, wszystko po to, żeby uzbierać pieniądze dla naszego Cyprianka. Jesteśmy wszystkim bardzo, bardzo wdzięczni. Nie spodziewaliśmy się takiego spontanicznego odruchu - mówią wzruszeni Janczewscy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska