Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Przelot cierpliwości

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz i jego żużlowe szkiełko.
Rafał Darżynkiewicz i jego żużlowe szkiełko. archiwum "GL"
Różnica niewielka. To zupełnie co innego. Niepotrzebna zmiana. Jest przelot. Przelot jest, ale niewielki. To rewolucja. Układ sił się nie zmieni. Tak w skrócie wyglądał żużlowy tydzień.

Mowa oczywiście o nowych tłumikach. Dyskusja, póki co czysto teoretyczna trwa w najlepsze. Wypowiadają się wszyscy. Każdy jest przekonany, że ma rację i wie o nowych tłumikach wszystko. Dyskusja czysto akademicka. Owszem są ludzie - tunerzy, zawodnicy i mechanicy - którzy wiedzą więcej. Pewności jednak nie mają. Jak będzie na torze, w prawdziwym boju tego nie wie nikt. To ciągle tylko teoria, choć podobno hamownia prawdę powiedzieć może. Żużel - i to wiedzą wszyscy - jest dyscypliną, która składa się z dziesiątek, setek, a może nawet tysięcy najdrobniejszych elementów, które muszą zgrać się w jednym czasie i miejscu. Jeden błąd - niewłaściwa część lub ustawienie - i cały misterny plan może lec w gruzach. Cierpliwości. Poczekajmy z ocenami. To oczekiwanie może i powinno trwać do końca sezonu.

Do startu rozgrywek niewiele ponad dwa miesiące, więc tematy dyżurne być muszą. Każdy jest dobry. Ten tłumikowy idealnie wpisuje się w styczniową nudę. Przecież dywagować można o wszystkim, także o tym która z pięciu homologowanych rur będzie cieszyła się największym wzięciem. W grupie pretendentów jest polska produkcja. To spory sukces. Z tłumikami inaczej niż z żużlowcami. Urządzenia można wyprodukować szybko i podaż znacznie przewyższy popyt. Lepszy sprzeda więcej, gorszy mniej, a ktoś inny wypadnie z obiegu. O takiej sytuacji wśród żużlowców można pomarzyć. Wystarczy spojrzeć na liczbę czynnych zawodników z licencją "Ż" w naszym kraju. Lista jest krótsza z roku na rok, a średnia wieku posiadaczy uprawnień rośnie w zadziwiającym tempie. Trzydziestolatków cała armia, tych najmłodszych mniej co raz. Słychać tu i ówdzie o potrzebie szerszego szkolenia, być może postawienia na centralizację czyli powołanie Szkół Mistrzostwa Sportowego. Z tym różnie w różnych dyscyplinach było, ale może warto spróbować. Przysłowiowy autobus juniorów - i pomyśleć, że w takiej Zielonej Górze funkcjonował w praktyce i to w czasach wcale nie tak odległych - to prosta droga do konkurencji. Pewnie nie dziś i nie jutro, ale młodzież w końcu zagrozi "starym żużlowym wyjadaczom". W dłuższej perspektywie to będzie sensowne rozwiązanie. By zdecydować się na taki system trzeba mieć cierpliwość i pieniądze. Tu kłania się Grand Prix na Stadionie Narodowym. Ta impreza właśnie, poza promocją dyscypliny, powinna być pomysłem na lepsze - przede wszystkim liczniejsze - jutro polskiego żużla. Zysk plus sponsor - akurat ten chyba nieprzypadkowo znalazł się w nazwie - powinien być zaczynem do takiego działania.

Na kluby - poza nielicznymi wyjątkami - nie liczę. W tym sezonie zjedzą to co dostaną. Dostaną dużo, więc zjedzą dużo. A potrzeba tylko trochę umiaru i cierpliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska