Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Michniewicz: Wszystko można przełożyć, zachowując odpowiednie proporcje

Dawid Lis
Trener Kamil Michniewicz przywiózł z Lizbony nowe doświadczenie
Trener Kamil Michniewicz przywiózł z Lizbony nowe doświadczenie Archiwum prywatne
Trener Kamil Michniewicz był na początku stycznia na tygodniowym stażu w Benfice Lizbona. Z jakimi wrażeniami wrócił szkoleniowiec czwartoligowego zespołu?

W jaki sposób udało się Panu wyjechać do Lizbony?
Dzięki znajomości z trenerem Markiem Dragoszem, który jest m.in. szkoleniowcem reprezentacji Polski zawodników po amputacjach, a także szanowanym wykładowcą sportowym.

Jak wyglądał ten staż?
Pod względem szkoleniowym był to dla nas kapitalny wyjazd. Wyjeżdżaliśmy z hotelu przed godziną 8, a wracaliśmy około 22. Cały dzień spędzaliśmy w centrum treningowym Benfiki. Dzięki znajomościom trenera Dragosza potraktowani byliśmy wyjątkowo. Mieliśmy dostęp do wszystkich grup treningowych, od U-15 do seniorów. Mieliśmy też kilka spotkań z klubowymi szkoleniowcami, podczas których prezentowali oni nam filozofię klubu, odpowiadali na pytania i udzielali wskazówek. Na pewno żadna książka nie odda tego, co przez tydzień można się nauczyć podczas takiego stażu.

Jakie ma Pan wrażenia po tym pobycie w Lizbonie?
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony. Jechałem z nadzieją znalezienia odpowiedzi na kilka pytań, a znalazłem na wszystkie, które mnie interesowały. Dla mnie to były trzy staże w jednym. Poza tym, że byliśmy na stażu w Benfice, to mieliśmy także okazję obejrzeć trening seniorskiego zespołu Estoril, w którym broni Paweł Kieszek. Poza tym sama postać trenera Dragosza też jest warta podkreślenia. Przebywanie z nim przez tydzień też mi dało ogromne doświadczenie. Szkoleniowiec niedoceniany w Polsce, ale bardzo szanowany na świecie. Przez Benficę potraktowani zostaliśmy wyjątkowo. Wielu stażystów nie miało dostępu do zespołów seniorskich, nam się udało obejrzeć całe mikrocykle tygodniowe, a do tego mieliśmy indywidualne prezentacje. Wyjazd bardzo pożyteczny i materiał do analizy przeogromny.

Był czas na zwiedzanie miasta?
Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że będąc przez tydzień w Lizbonie, nie mieliśmy na to czasu. Od rana do wieczora byliśmy w centrum treningowym. Cieszymy się, że wykorzystaliśmy ten tydzień w stu procentach. Z punktu widzenia turystycznego nie zwiedziliśmy nic, jedynie przejeżdżając samochodem przez miasto.

Jakie ciekawostki z Portugalii Pan przywiózł?
Na pewno wrażenie budzi baza szkoleniowa, w której mieści się dziewięć boisk pełnowymiarowych, z czego dwa ze sztuczną nawierzchnią. Dodatkowo pod dachem boiska do ćwiczeń technicznych, siłownie i różnego rodzaju inne pomieszczenia. Ponadto liczebność sztabu szkoleniowego przy każdej grupie robi wrażenie. Podczas pobytu przede wszystkim zwracałem uwagę na szczegóły. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jakie szczegóły można trenować i jakie elementy decydują na boisku. To jest ta różnica, która sprawia, że ten klub jest na wysokim światowym poziomie.
Będzie Pan włączał jakieś tajniki z Benfiki do swojego klubu?
Oczywiście. Wszystko można przełożyć, zachowując odpowiednie proporcje. O ile sztabu szkoleniowego sobie nie powiększę i ośmiu boisk nie wybuduję, to zadania taktyczne, czy zwracanie uwagi na detale na pewno tak. Będę chciał to, co podejrzałem, w jak największej mierze przekazać zawodnikom. Moje akumulatory są naładowane na sto procent i będę chciał przekazać swoje doświadczenie.

W zeszłym roku był Pan na stażu w Zawiszy. Można te dwa wyjazdy w jakiś sposób porównać?
Niestety porównanie byłoby bardzo bolesne. Różnica jest naprawdę ogromna i pod tym względem jesteśmy jeszcze daleko "w lesie". Tam się o potencjalnych piłkarzach myśli od 14 roku życia i są oni szykowani już wtedy pod pierwszy zespół. Widać jak ten proces ewoluuje z każdym rokiem. U nas jeszcze tego nie ma na takim poziomie. Jesteśmy też daleko w kwestii inwestowania w młodzież. Na przykładzie Benfiki widać, że to się zwraca. Pompują ogromne pieniądze w akademię młodzieży, ale później przy sprzedaży sporo zyskują i daje to fundusze na kolejne lata. Żeby coś osiągnąć na pewno trzeba sporo zainwestować i innej drogi nie ma.

Takie wyjazdy to jednak spory koszt.
Nie ukrywam, że był to wydatek i na pewno trzeba było to pokryć z własnej kieszeni. Wyjazd był jednak super zorganizowany, bo akurat trener Dragosz jest w tej kwestii doświadczony.

Jest Pan młodym trenerem i nie boi się inwestować w siebie.
Jak dobrze pamiętam, jeden ze znanych trenerów kiedyś powiedział, że każda złotówka zainwestowana w siebie zwraca się kilkunastokrotnie. Mam nadzieję, że w tym przypadku tak będzie. Zdaję sobie sprawę ile pracy jeszcze przede mną i znam swoje miejsce w szeregu. Chciałbym przede wszystkim nie zrobić krzywdy zawodnikom i przekazać im trening w jak najlepszej formie, żeby dało im to satysfakcję. Stąd też moja determinacja i jestem przekonany, że nie był to mój ostatni wyjazd. Absolutnie nie chodzi mi o żadne certyfikaty, tylko o zdobyte doświadczenie i wiedzę, która daje mi spokój w pracy.

Jaki kierunek obierze Pan następnym razem?
Nie ukrywam, że w przyszłym roku chciałbym się wybrać na staż do jednego z klubów Bundesligi. Na pewno byłoby to coś fantastycznego. Rozmawiałem już z trenerem Dragoszem o tym i mam nadzieję, że będzie okazja, żeby się udać na taki wyjazd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska