Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Kostrzyna miał zapalenie wyrostka. Lekarz odesłał go do domu

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
Lekarz z kostrzyńskiego szpitala odesłał Szymona do domu.
Lekarz z kostrzyńskiego szpitala odesłał Szymona do domu. Piotr Jędzura
Szymon trafił do szpitala z bólem brzucha. Lekarz stwierdził, że to przez piwo. Przepisał leki, ale nie zadziałały. Młody mężczyzna miał zapalenie wyrostka.

Była sobota, 27 grudnia. 24-letni Szymon obudził się z bólem brzucha. Około 10 rano poszedł na izbę przyjęć. - Lekarz z silnym wschodnim akcentem nawet mnie nie zbadał. Zajrzał tylko w usta i zapytał, czy piłem piwo. Dzień wcześniej wypiłem dwa. Stwierdził, że to przez piwo, po czym wypisał receptę. Nawet nie dotknął mojego brzucha - mówi chłopak. Za około 100 zł wykupił leki, wrócił do domu, zażył je i poszedł spać.

O 17 obudził go potworny ból. Znowu pojechał do szpitala, tym razem w towarzystwie matki. - Mama nawet zasugerowała lekarzowi na izbie przyjęć, że to może być wyrostek. Lekarz upierał się, że winne jest wypite dzień wcześniej piwo. Tym razem w ogóle mnie nie przyjął, nie zbadał - mówi chłopak.

Zobacz też: 37-latek miał wylew. Tułał się po szpitalach, bo nie zabrała go karetka

Matka zawiozła go więc do szpitala w Słubicach. - Tam lekarz na izbie przyjęć nawet się zdziwił, że to już piąty albo szósty pacjent z Kostrzyna tego dnia. Zbadał mnie, zrobił USG, okazało się, że to ostre zapalenie wyrostka. Od razu wypisał skierowanie na oddział - opowiada Szymon. Razem z matką wrócił więc do Kostrzyna. Tym razem ze skierowaniem ominął izbę przyjęć i trafił na chirurgię w tutejszym szpitalu. - Tu opieka była bez zarzutu, dostałem leki, a następnego dnia miałem operację i już wracam do zdrowia. Ale lekarz, który mnie operował powiedział później, że stan był naprawdę poważny, niewiele brakowały, żeby wyrostek pękł - mówi. Dodaje, że sytuacja była denerwująca. - To naprawdę bolało, szkoda tylko nerwów, czasu i zdrowia. Gdyby lekarz z izby przyjęć chociaż zechciał mnie zbadać... Jak mamy się czuć bezpiecznie w swoim mieście, skoro wciąż dochodzi tu do takich sytuacji? - pyta chłopak. W poniedziałek wysłał skargę na pracę lekarza. Trafi ona do wojewody, NFZ i Okręgowej Izby Lekarskiej. My już wczoraj rozmawialiśmy z Narodowym Funduszem Zdrowia. - W tym przypadku trzeba sprawdzić, czy lekarz nie popełnił błędu w sztuce. Takimi sprawami nie zajmują się urzędnicy NFZ, Okręgowa Izba Lekarska. Jeśli skarga trafi do nas, oczywiście pokierujemy pacjenta we właściwe miejsce - zapewnia Sylwia Malcher Nowak, rzecznik zielonogórskiego oddziału NFZ.

- W kilku zdaniach trudno opisać to, jak się czuliśmy tego dnia - pisze w mailu do redakcji "GL" matka Szymona. Odezwała się po tym, jak pisaliśmy, że karetka z kostrzyńskiego szpitala nie zabrała pana Jacka, bo lekarz stwierdził, że mężczyzna ma padaczkę alkoholową. Później okazało się, że to wylew.

Nowy Szpital wyjaśnia sprawę 24-letniego Szymona. Jednocześnie od Marty Pióro, rzeczniczki spółki, otrzymaliśmy wczoraj informację, że lekarz, który nie zabrał pana Jacka do karetki już nie będzie pełnił dyżurów w kostrzyńskim szpitalu. - Szpital przeprosił rodzinę pacjenta i będzie współpracował ze wszystkimi instytucjami, które będą tę sprawę wyjaśniały - zapewnia M. Pióro.

Zobacz też: 23. finał WOŚP. Ile pieniędzy zebraliśmy w Lubuskiem? (wideo, zdjęcia)

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska