"Kasper", który jest postacią mało znaną - gdzież mu do popularności Tomasza Golloba - zdystansował szesnastu kandydatów i to jakich. Przecież konkurencja w roku olimpijskim - roku jakiego w polskim sporcie nie było nigdy - była najwyższej próby. Kasprzak wyskoczył jak diabeł z pudełka. Z miejsca jednak zaskarbił sobie sympatię środowiska sportowego. Ludzie sportu dzięki niemu już na dobre muszą "pogodzić się" z obecnością żużla w plebiscytowej dziesiątce. Jeśli nie Gollob, jeśli nie Hampel to pojawi się Kasprzak. Żużel ma po prostu moc.
Tego sukcesu nie byłoby - już jakiś czas temu o tym wspominałem - gdyby nie jedność środowiska żużlowych kibiców. To oni dbają o medialność dyscypliny. Głosami - w każdej formie - dają wyraz miłości do dyscypliny. Takiego twardego i przede wszystkim wiernego elektoratu nie ma w polskim sporcie nikt. Brawo Kasprzak, brawo kibice, brawo żużel.
Sporo braw i te ostatnie - dla żużla jako ogółu - także są uzasadnione. Żużlowy światek na sportowych salonach to już nie jeden stolik gdzieś na uboczu. Tak było kiedyś. Dziś żużlowa brać trzyma się mocno i trudno jej nie zauważyć. Stolików jest już kilka, a ci którzy przy nich zasiadają nie są nikomu nieznanymi gośćmi. Gdzieś zatarło się powiedzenie, choć czasem powtarzane tu i ówdzie, że to stolik numer czterdzieści dziewięć czyli dyscypliny dodatkowej. Tak jak coraz rzadziej ktoś nawiązuje do zamierzchłych czasów totolotka, tak dziś nie słychać już złośliwych komentarzy w stylu: "O proszę, a tutaj siedzą panowie co zawsze w lewo." To już nie jest w dobrym tonie. Jest lepiej, by nie powiedzieć bardzo dobrze. Będzie jeszcze lepiej. Nie raz i nie dwa słychać było w sobotni wieczór, że sportowy świat z żużlem spotka się już niebawem. Nie może być inaczej. Perspektywa Grand Prix na Stadionie Narodowym rozgrzewa świat sportu. To nie przypadek, że ludzie żużla - ci wysoko postawieni - nie mogli się opędzić od "przyjaciół żużla" którzy chcą zobaczyć w akcji Golloba i Kasprzaka zasiadając wygodnie w jednej ze stadionowych lóż.
To trzeba wykorzystać. Przede wszystkim nie zmarnować potencjału jaki dają kibice, żużlowcy i ludzie oddani dyscyplinie - działacze też Jednym z nich - postacią, która w jednej chwili zjednała żużlowi jeszcze potężniejsze grono sympatyków - jest Krzysztof Cegielski. "Cegła" ze znanym dystansem do siebie i swadą godną najlepszych mówców pokazał, wkraczając na scenę, że żużel potrafi być fajny i sympatyczny. Do żużla cały świat polskiego sportu ma szacunek. Na zewnątrz naprawdę wygląda to dobrze. Początek został zrobiony i jeśli żużel sam nie zniszczy żużla to za przed nami dobry rok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?