Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski tłumik "zbawi" światowy speedway?

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Panuje przekonanie, że mistrz świata z 2010 roku Tomasz Gollob powinien najbardziej zyskać na powrocie przelotowych tłumików. Na dotychczasowych "Chudy” był cieniem samego siebie.
Panuje przekonanie, że mistrz świata z 2010 roku Tomasz Gollob powinien najbardziej zyskać na powrocie przelotowych tłumików. Na dotychczasowych "Chudy” był cieniem samego siebie. Bogusław Sacharczuk
We wtorek przelotowy tłumik skonstruowany przez Leszka Demskiego uzyskał homologację FIM. Czy oznacza to kolejną rewolucję?

Od kilku dni ostrowski sędzia i jego współpracownicy triumfują. Po kilku latach żmudnych starań w końcu wydech polskiej konstrukcji został dopuszczony do zastosowania w motocyklach. I to od tego sezonu! Skąd ta radość? Aby ją zrozumieć, trzeba cofnąć się do 2010 roku.

To właśnie pięć lat temu pojawiły się nowe tłumiki z przegrodą wewnątrz (tzw. nieprzelotowe). Powodem ich wprowadzenia była unijna dyrektywa o zmniejszeniu decybeli o 3 jednostki. W Polsce obowiązek ich stosowania w zawodach został wprowadzony 22 maja 2011 roku. Jednak od początku krytycznie na ich temat wypowiadali się zawodnicy, ponieważ wynalazek miał efekt uboczny. Silniki się przegrzewały, motocykle traciły moc i były bardziej awaryjne niż dotychczas. Kilka razy doszło też do eksplozji. W trakcie walki nawet doświadczeni jeźdźcy mieli kłopoty podczas hamowania silnikiem i na torach z dużą ilością luźnej nawierzchni. Skończyła się era "kopnych torów", zaczął królować "beton", co zmniejszyło atrakcyjność zawodów (mijanek na trasie było jak na lekarstwo).

Mimo to światowe władze były głuche na utyskiwania żużlowców i kibiców, którym brakowało również charakterystycznego warkotu motorów (nowy dźwięk przypominał kosiarkę).
Następnie co jakiś czas słuchać było o pojawieniu się tłumika przelotowego spełniającego zaostrzone przez FIM wymogi głośności. Niestety, wszystkie posiadały tzw. wypełniacze, czyli do ich budowy zostały użyte mata silikatowa lub wata nierdzewna.

Po kilku nieudanych próbach budowy przelotowych wydechów tematem zajęli się Polacy. Nieoficjalnie mówiło się, że nasi komisarze techniczni (m.in. gorzowianin Krzysztof Orzeł) budują tłumik przelotowy. Projekt drugiego miał powstać we Wrocławiu pod nadzorem byłego zawodnika Krzysztofa Cegielskiego, wychowanka Stali Gorzów. Na dobre przygotowania i prace nad polskim wynalazkiem ruszyły wiosną 2013 roku, po uzyskaniu akceptacji Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Wówczas też ucichło o tłumiku budowanym we Wrocławiu.

Ojcem i twarzą nowego wydechu został znany ostrowski sędzia Leszek Demski. W czerwcu 2013 roku odbyły się pierwsze próby głośności "przelotowca" i... debiut wypadł znakomicie! Używany wówczas tłumik Kinga (przegrodowy) osiągnął wynik 115 decybel, a polski - 112. Dwa miesiące później w Ostrowie Wlkp. Michał Szczepaniak, zawodnik miejscowego klubu, jako pierwszy przetestował dwa nowe wydechy, a próby oglądał przewodniczący GKSŻ Piotr Szymański. Od tej chwili polski tłumik zaczyna drugie życie.

Już 26 września 2013 roku Polacy wysyłają do FIM swój produkt z wnioskiem o homologację. W Genewie tłumik znalazł się już 2 października, ale pomimo potwierdzenia dostarczenia, przedstawiciel światowej federacji twierdził, że wydech dotarł dopiero dwa tygodnie później(!). Dopiero pod koniec listopada FIM domaga się szczegółowej dokumentacji technicznej wyrobu. Zastrzeżenia dotyczą wagi tłumika (4,3 kg) i obaw, że rama motocykla nie wytrzyma takiego obciążenia. Na szczęście FIM nie kwestionuje przelotowej budowy tłumika (nie zabrania tego regulamin).

W grudniu Polacy znów odbijają się od ściany - tym razem władze federacji mają uwagi co do końcowej rury wylotowej. Nasz konstruktor znów rozstrzyga niejasności na swoją korzyść i... następuje cisza, choć sezon 2014 zbliżał się coraz większymi krokami.
Marnym pocieszeniem jest to, że wszystkie 13 pomiarów polskiego tłumika wypadło pomyślnie. Gdy Demski i jego ekipa naciskają na FIM, dostają odpowiedź, że... nie ma sensu dopuszczać do użytku nowego wydechu tylko na rok (od 2015 r. jest zgoda na przelotowe produkty.
Jeszcze większy szok jest w lutym, gdy w końcu przychodzi pismo z FIM-u, w którym jest odmowa wprowadzenia tłumika na rynek, argumentowana... przekroczeniem granicy 112 decybeli. Wyników testów Polacy nie dostają, a te przeprowadzone w Przemysłowym Instytucie Motoryzacji w Warszawie wykluczają przekroczenie norm głośności!

W 2014 roku Demski nie rezygnuje - udoskonala swój produkt, którego zaletą jest bardzo małe przenikanie ciepła (tłumik się nie nagrzewa). We wrześniu do FIM-u trafia chromowany wydech, ale testy odbywają się dopiero w listopadzie i grudniu. W końcu w styczniu br. jest decyzja - polski tłumik marki "PolDem" dostaje upragnioną homologację.
Co ważne, nie posiada tzw. wypełniaczy (jest całkowicie mechaniczny). Tłumik spełnia normy głośności, które do tej pory światowi producenci osiągali tylko poprzez nieprzelotową budowę spalin. Dzięki tej budowie nie dochodzi do spadku mocy silnika oraz do przegrzewania się silnika. Dodatkowo "basowa" barwa dźwięku, jaka wydobywa się z polskiego tłumika, kojarzy się kibicom ze "starymi czasami", przed 2011 rokiem.

Zobacz też: Stal Gorzów, Kasprzak i Dudek bohaterami żużlowego sezonu (wideo)

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska