Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego karetka nie zabrała pana Jacka do szpitala?

Jakub Pikulik 95 722 57 72 jpikulik@gazetalubuska
Lekarz pogotowia stwierdził, że pan Jacek ma padaczkę alkoholową.
Lekarz pogotowia stwierdził, że pan Jacek ma padaczkę alkoholową. Archiwum/Piotr Jędzura
Czytelnicy są oburzeni postawą lekarza pogotowia. Karetka nie zabrała mężczyzny, bo lekarz błędnie stwierdził u niego padaczkę alkoholową.

"Teraz urzędasy wszystkich nacji i szczebli będą długo i namiętnie międlić tą sprawę, aż się całkiem rozmyje, albo że to wina pacjenta, bo sobie zafundował mały wylew. A konował w karetce nie umiał tego rozpoznać" - pisze Danka Zielonogórzanka. "Rodzina powinna jak najszybciej powiadomić prokuraturę o takim incydencie. Ile jeszcze w Kostrzynie musi się wydarzyć takich nieprzyjemnych sytuacji, aby ktoś w końcu zareagował? Przecież to nie pierwszy taki przypadek! Może warto napisać jakiś list otwarty do burmistrza i rady miasta, do wojewody?" - dodaje creatywny. To tylko dwa z dziesiątków komentarzy, jakie ukazały się pod artykułem, w którym pisaliśmy o dramacie pana Jacka. O sprawie informowaliśmy 2 stycznia, pięć dni później tekst ukazał się na stronie www.gazetalubuska.pl i wtedy posypała się lawina opinii zbulwersowanych Czytelników.

Przypomnijmy, 26 grudnia 37-letni mężczyzna stracił przytomność. Rodzina wezwała karetkę. Lekarz stwierdził, że pan Jacek ma padaczkę alkoholową. Na nic się zdały zapewnienia rodziny, że mężczyzna nie pił. - Lekarz zignorował też objawy, które nawet nam, laikom, wskazywały na wylew. Zięć skarżył się na opadający kącik ust, opadającą powiekę, drętwienie części ciała - mówi pani Elżbieta, teściowa poszkodowanego mężczyzny. Sprawa mocno ją zbulwersowała, dlatego zgłosiła się do redakcji "GL". Lekarz był niewzruszony na błagania rodziny, odjechał karetką i zostawił chorego w domu. Ostatecznie rodzina pana Jacka prywatnym samochodem zawiozła go najpierw do szpitala w Kostrzynie, gdzie też musiała się prosić o skierowanie do Gorzowa. Później, też prywatnym samochodem, pojechali na odległą o 45 km neurochirurgię. Tu lekarze od razu stwierdzili wylew, który nie miał nic wspólnego z padaczką alkoholową.

Mężczyzna wciąż walczy o zdrowie. Ma krwiaka mózgu. - Wysłaliśmy skargi do Narodowego Funduszu Zdrowia, wojewody i rzecznika praw pacjenta. Nie otrzymaliśmy na nie jeszcze żadnej odpowiedzi - mówi pani Elżbieta. Rodzina nie chce nazwiska w gazecie. Pan Jacek wciąż jest pod opieką lekarzy i boi się, że zostanie to źle odebrane. - Jakby tego było mało okazało się, że lekarz, który nie zabrał zięcia do karetki, pracuje też w szpitalu w Gorzowie - mówi pani Elżbieta.

Co na to Nowy Szpital w Kostrzynie? Rzecznik prasowy grupy ograniczyła się do komunikatu, że zarządowi szpitala jest przykro z powodu zaistniałej sytuacji i że postara się ją wyjaśnić z lekarzem. Jak zapewnia Waldemar Kaak, dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w urzędzie wojewódzkim, sprawie dokładnie przyjrzą się służby wojewody. Weźmie ją pod lupę m. in. wojewódzki konsultant do spraw medycyny ratunkowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska