Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Kostrzyna miał wylew. Tułał się po szpitalach, bo nie zabrała go karetka

Jakub Pikulik, (sndr) [email protected] 95 277 57 72
Lekarz stwierdził, że pan Jacek ma padaczkę alkoholową. Tymczasem mężczyzna miał wylew.
Lekarz stwierdził, że pan Jacek ma padaczkę alkoholową. Tymczasem mężczyzna miał wylew. Jakub Pikulik / archiwum
Pan Jacek był zdrowym, 37-letnim mężczyzną. Życie jego i jego rodziny zmieniło się w świąteczny poranek, 26 grudnia około 10 rano. To wtedy tuż po kąpieli stracił przytomność. Rodzina wezwała karetkę.

- Po przyjeździe na miejsce lekarz stwierdził, że zięć ma padaczkę alkoholową. Zamurowało nas. Przecież on nie pił alkoholu, zaraz miał jechać do Słubic i stamtąd dalej do pracy, pływał na statkach. Tłumaczyliśmy to lekarzowi, ale on w ogóle nie chciał nas słuchać - mówi pani Elżbieta, teściowa pana Jacka. - Mąż już od dwóch dni skarżył się na opadający lewy kącik ust, a także lewe oko - przyznaje pani Aleksandra, żona chorego mężczyzny. Rodzina zgodnie twierdzi, że tłumaczyła lekarzowi, iż mąż nie jest pijany. Ten jednak nie uwierzył. - Stwierdził też, że atak z pewnością powtórzy wieczorem, na co pani ratownik stwierdziła, że dzięki miękkiej wykładzinie z pewnością się nie połamie - dodaje pani Aleksandra.

Czytaj więcej o Kostrzynie nad Odrą: **Kostrzyn nad Odrą - informacje, wydarzenia, artukuły**

Pomimo próśb rodziny o zabranie pana Jacka na obserwację i wskazywania takich dolegliwości jak opadająca warga, czy oko, bliscy zostali odprawieni z kwitkiem. Lekarz polecił, żeby rodzina sama zawiozła chorego do szpitala w Kostrzynie i odjechał. Teść pana Jacka pojechał więc do kostrzyńskiej lecznicy. Tu sam musiał prosić lekarza o skierowanie na oddział neurochirurgiczny szpitala w Gorzowie. Po jego otrzymaniu zaczęła się kolejna podróż. Tym razem do oddalonego o 45 km szpitala wojewódzkiego w Gorzowie.

Lekarze w Gorzowie stwierdzili wylew. - Lekarze po tomografii komputerowej zdiagnozowali u męża krwiaka o średnicy ok. 3 cm w prawej półkuli. Najprawdopodobniej zaczyna stopniowo wyciekać do mózgu. Aktualnie czekamy na wyniki kolejnych badań. Dopiero wtedy dowiemy się jak będzie przebiegało dalsze leczenie męża. A sytuację z drugiego dnia świąt zdiagnozowano jako padaczkę objawową. Nie alkoholową - mówi pani Aleksandra. Rodzina jest zdruzgotana. Nie rozumieją, dlaczego zostali tak potraktowani przez lekarza.

- Dlaczego nie chciał nas słuchać? Dlaczego twierdził, że to padaczka alkoholowa, a nie wylew, skoro objawy wylewu były widoczne gołym okiem nawet dla nas? Nie odpuszczę, będę się domagała ukarania lekarza - zapowiada teściowa pana Jacka. Dodaje, że od momentu wezwania karetki w Kostrzynie do przyjazdu prywatnym autem do Gorzowa minęły ponad dwie godziny. Zapowiada, że napisze skargę na pracę lekarza. Wyśle ją do NFZ, wojewody i rzecznika praw pacjenta.

Jest nam ogromnie przykro z powodu tej sytuacji. Zarząd szpitala postara się wyjaśnić wszystkie okoliczności tego zdarzenia

O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy Nowy Szpital w Kostrzynie. - Jest nam ogromnie przykro z powodu tej sytuacji. Zarząd szpitala postara się wyjaśnić wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Czekamy na wyjaśnienia lekarza, który pełnił tego dnia dyżur w zespole ratownictwa medycznego - mówi Marta Pióro, rzecznik prasowy spółki Nowy Szpital. Zadzwoniliśmy też do Narodowego Funduszu Zdrowia. - Z opisu sytuacji wynika, że prawdopodobnie mogło tu dojść do błędu w sztuce lekarskiej. Takimi sprawami zajmuje się Rzecznik Praw Pacjenta. Niemniej jednak czekamy na oficjalną skargę od rodziny poszkodowanego, przyjrzymy się sprawie, zapoznamy z jej szczegółami i jeśli będziemy mogli, to pomożemy - zapewnia Sylwia Malcher-Nowak, rzecznika lubuskiego oddziału NFZ.

Zobacz też: Mieszkańcy Kostrzyna chcą jeszcze jednej karetki

Nadzór nad pogotowiem ratunkowym sprawuje wojewoda. Ze sprawą zwróciliśmy się więc też do Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Z opisu sprawy wynika, że mogło dojść do błędu w sztuce. Sprawdzimy, jak przebiegała interwencja lekarza. Jeśli okaże się, że popełnił błąd, sprawa zostanie przekazana lubuskiemu koordynatorowi ratownictwa medycznego, być może przyjrzy się jej też krajowy koordynator. Jeśli okaże się, że zawiódł system, wtedy sprawa zostanie przekazana Narodowemu Funduszowi Zdrowia, który finansuje działanie pogotowia - tłumaczy Waldemar Kaak, dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego urzędu wojewódzkiego w Gorzowie.

Zobacz też: Sprawdź, gdzie możesz pójść do lekarza (lista)

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska