W sobotę na ul. Gorzowskiej w Kostrzynie motorowerzystka uderzyła w samochód osobowy. Kobieta została ranna, wezwano policję, straż pożarną i pogotowie. O sprawie dowiedzieliśmy się z portalu społecznościowego. Jeden z naszych Czytelników na bieżąco informował o rozwoju sytuacji. Przyjechała straż pożarna i policja, a karetki nie było. Miały minuty, strażacy zaopiekowali się poszkodowaną kobietą, a pogotowie wciąż nie nadjeżdżało. - Karetka przyjechała po 70 minutach - poinformował nas Czytelnik. Na naszym forum i w internecie rozgorzało. Ludzie doskonale pamiętają inne przypadki, kiedy w mieście czekano na karetkę. - Całe szczęście, że poszkodowany przeżył, ale co by było, gdyby miał ten człowiek poważne obrażenia i umierał by na ulicy przez godzinę? Kiedy to się zmieni? Bo dziś pobito wszystkie rekordy. U nas rzeczywiście widać, że państwo istnieje teoretycznie - pisze na forum Egzekutor. O to, dlaczego karetka przyjechała tak późno, zapytaliśmy Martę Pióro, rzeczniczkę grupy Nowy Szpital, ale nie dostaliśmy jeszcze odpowiedzi.
W czym jest problem? Od kilku lat w Nowym Szpitalu w Kostrzynie stacjonuje jedna karetka. Druga, też należąca do szpitala, ma bazę w odległej o 15 km Witnicy. Jeśli załoga z Kostrzyna jest na akcji, wtedy do miasta przyjeżdża karetka z Witnicy. Zajmuje to kilkanaście minut więcej. Ale jeśli i ta załoga jest na wyjeździe, robi się poważny problem. Bywało, że do miasta musiała przyjeżdżać karetka z Dębna.
Czytaj więcej o Kostrzynie nad Odrą: **Kostrzyn nad Odrą - informacje, wydarzenia, artukuły**
Za karetki odpowiada wojewoda
Za rozmieszczenie karetek decydują wojewoda. To jego służby przygotowują system ratownictwa, który jasno określa, które karetki mogą wyjeżdżać do wypadków. Nawet gdyby miasto kupiło karetkę, a szpital zagwarantował załogę, to nie mogłaby ona ratować ludzi. Może to robić tylko karetka wpisana do systemu. O to, żeby zmienić obowiązujący w Kostrzynie plan władze szpitala i burmistrz Kostrzyna (sam jest lekarzem, przed laty jeździł w karetce) zabiegali nie raz. - To kolejny, bardzo przykry przykład, że system nie działa dobrze, u nas jego założenia się nie sprawdzają. Dwie przypisane do tego terenu karetki mają zbyt rozległy obszar działania. Będziemy, po raz kolejny, interweniować w tej sprawie. Może w końcu nasze argumenty zostaną wysłuchane - mówi burmistrz Andrzej Kunt. - Jedna karetka to poważny problem i będę chciał go poruszyć na najbliższej sesji rady powiatu - przyznaje Andrzej Kail, powiatowy radny w Kostrzyna i dyrektor marketingu w Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Wspomina, że K-S SSE dokładała się do karetki, którą później... przeniesiono do Witnicy.
Problem w tym, że teoretycznie, w dokumentach, wszystko się zgadza. W Kostrzynie jest odpowiednia ilość karetek na liczbę mieszkańców, odpowiednie są czasy dojazdów i ilość wyjazdów. Oto liczby: W Lubuskiem jedna karetka przypada na 20 tys. mieszkańców. Średnia krajowa to jeden zespół na 33 tys. mieszkańców. W Kostrzynie średnia ilość wyjazdów na dobę to 4,6, w Witnicy 2,4, tymczasem w kraju to 6 wyjazdów. Zdaniem służb wojewody również czasy dojazdów do poszkodowanych mieszczą się w przepisowych granicach. Kostrzynianie twierdzą, że karetka z Witnicy powinna wrócić do Kostrzyna, ponieważ tu jest bardziej potrzebna. Ten pomysł nie podoba się z kolei mieszkańcom i władzom gminy Witnica. Do sprawy będziemy wracać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?