Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Odważni z Grudziądza

Rafał Darżynkiewicz
Archiwum "GL"
Pięć lat temu byłaby to pierwsza informacja wszystkich serwisów sportowych w kraju. Co tam pięć lat, wystarczyłoby cofnąć się o dwanaście miesięcy i byłoby podobnie. Dziś kontrakt Tomasza Golloba nie wzbudza wielkich emocji.

Miniony rok dla najlepszego w historii naszego żużlowca nie był najlepszy, by nie powiedzieć - beznadziejny. Gollob zawodził, gdzie tylko się dało, rozmieniając na drobne swoją sławę. Ci, którzy przez ostatnie lata marzyli o zatrudnieniu mistrza szybko odwrócili głowy. Zmierzchowy Gollob nikomu nie jest potrzebny. Tymczasem wbrew przypuszczeniom - w Rybniku zdecydowało społeczeństwo - mistrz świata z 2010 roku nie trafił na Śląsk, ale po sąsiedzku czyli do Grudziądza. Beniaminek wykazał się nie lada odwagą - słychać zewsząd. Nie sposób nie zgodzić się z tą opinią, ale warto dodać, że do odważnych świat należy. Jeszcze nie słyszałem opinii, że GKM zrobił świetny interes. Tymczasem zrobił, wprawdzie na potwierdzenie tego przyjdzie nam poczekać kilka miesięcy, ale już dziś jedna rzecz jest pewna. Na Golloba w Grudziądzu przyjdą, ale także przyjadą kibice. Przecież nawet dołujący mistrz jest magnesem.

Jednak - i tu moje podejrzenia graniczą niemal z pewnością - nikt w nadchodzącym sezonie nie zobaczy Golloba dołującego. Nie wiem czy w przypadku bydgoszczanina ma zastosowanie teoria sinusoidalnego żużlowca po trzydziestce, ale to może być jeden z teoretycznych argumentów. Drugi to zmiany technologiczne. Zjazd po równi pochyłej zaczął się w momencie wprowadzenia nowych tłumików, jeśli wrócą "przeloty", wróci Gollob. Zbyt optymistycznie? Nie! Gollob to charakter walczaka, upartego człowieka dążącego do celu. Nigdy nie uwierzę, że te cechy opuściły zawodnika, który przez ćwierć wieku niespotykanej kariery udowadniał nie tylko na żużlowym torze, że nigdy się nie poddaje. I teraz hipotetycznie wyobraźmy sobie, że w Grudziądzu wraca stary dobry Gollob. Wesoła ekipa Roberta Kempińskiego z grudziądzkiego parku - z dębem który wciąga - może być zespołem, który poważnie zamiesza w lidze. To rzeczywiście scenariusz dla beniaminka mocno optymistyczny. Mariaż Gollob - GKM to największa zagadka nadchodzącego sezonu w polskim żużlu.

Grudziądz od zawsze uchodził za ubogiego krewnego klubów z Bydgoszczy i Torunia. Dziś jest o kilka długości przed Polonią i krok za "Aniołami". Konkurencja w Kujawsko-Pomorskiem jest duża. Nie inaczej w Lubuskiem. Sportowo Stal już zdystansowała Falubaz, marketingowo depcze zielonogórzanom po piętach. Ten wyścig ma tylko dobre strony. Kibic czuje się usatysfakcjonowany, a klubowa kasa odczuwa solidne wpływy. Na południu poszli krok dalej. Czerpiąc i korzystając z dobrych wzorców przy W69 powstaje sektor rodzinny. To dopiero początki i pewnie nie będzie łatwo. Zresztą już nie jest łatwo. Żużel to z zasady sport rodzinny, więc co w tej Zielonej Górze wymyślają? Odważnie idą z duchem czasu, wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu klienta. Ten jest dziś wybredny, więc jeśli dostaje coś dodatkowego - w tym wypadku opiekę i zabawę dla pociech - towar kupi. Za rok sektory rodzinne będą w polskich klubach normą, a ten w Zielonej Górze dwa razy większy. Żużel może i powinien być bardziej rodzinny.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska