Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żeby komuś pomóc, wystarczy czasem dobre słowo

Lucyna Makowska 697 770 399 [email protected]
Agnieszka Porzuckowiak ( na zdj. z Beatą Pyzą): Płakałam ze wzruszenia widząc, jak obcy ludzie wyciągają do mnie rękę,  rozumieją i nie winią mnie za to, że samej przyszło mi wychowywać dzieci.
Agnieszka Porzuckowiak ( na zdj. z Beatą Pyzą): Płakałam ze wzruszenia widząc, jak obcy ludzie wyciągają do mnie rękę, rozumieją i nie winią mnie za to, że samej przyszło mi wychowywać dzieci. Lucyna Makowska
Z natury jesteśmy wrażliwi na krzywdę dzieci i tych, którzy znaleźli się na życiowym zakręcie. Nie wszyscy. Okazuje się, że wsparcia częściej można spodziewać się od całkiem obcych ludzi.

Pomaganie potrzebującym wydaje się czymś zupełnie naturalnym. I to nie tylko wtedy, gdy czegoś nam zbywa i możemy podzielić się z innymi.

Po serii artykułów o matce z Brodów, samotnie wychowującej trójkę dzieci, odebraliśmy mnóstwo krzepiących słów od naszych Czytelników. Przypomnijmy, kobieta z dnia na dzień została bez dachu nad głową, a dzięki nagłośnieniu przez "GL" jej trudnej sytuacji dostała od gminy mieszkanie.

Wielu Czytelników deklarowało konkretne wsparcie. Odezwali się ludzie, chcący przekazać kobiecie meble, domowe sprzęty, żywność, naczynia, ubrania. Na słowach się nie skończyło.

- Jedna z kandydatek na wójta gminy darowała dziecięcą kanapę, ktoś inny meblościankę do pokoju dziewczynek, miejscowy policjant oddał narożnik do drugiego pokoju, ktoś zostawił pod drzwiami komplet naczyń - wylicza Agnieszka Porzuckowiak. - Wierzcie mi, płakałam ze wzruszenia widząc, jak zupełnie mi obcy ludzie wyciągają do mnie rękę, że mogą mi współczuć i próbują zrozumieć. Że nie winią mnie za to, że mam dzieci, które samej przyszło mi wychowywać.

Za naszym pośrednictwem mieszkanka Jasienia oddała kuchenne meble, a w transporcie pomógł Andrzej Kamyszek, który od grudnia objął funkcję burmistrza Jasienia. Właściwie już po pierwszej publikacji, pod koniec października, zadzwoniła do redakcji Beata Pyza z Deszczna pod Gorzowem. To społeczniczka, znana z akcji pomocy dla pogorzelców ze swej miejscowości. Mówiła, że ze wzruszeniem przeczytała artykuł i że nie zostawi mamy z trójką dzieci na pastwę losu. Sama w życiu wiele przeszła, walczyła z rakiem i doskonale zna wartość każdego danego jej kolejnego dnia. Wie też, jaką radość daje dzielenie się z innymi. Pani Beata uruchomiła znajomych i natychmiast zorganizowała zbiórkę sprzętów, odzieży, żywności dla rodziny z Brodów.
W niedzielę 30 listopada z pomocą Marcina Zieleńskiego z Gorzowa, który zaoferował zawieźć dary dla pani Agnieszki, i swego siostrzeńca Pawła Jastrzębskiego ruszyła do Brodów.

- Radość w oczach dzieci z otrzymanego w prezencie chomika była warta wszystkich pieniędzy - mówiła wzruszona do łez kobieta.
Pani Agnieszka dopiero po rozmowach z Beatą Pyzą, po jej wizycie w Brodach, poczuła się pewnie. Wcześniej nie było jej do śmiechu.

- Gdyby nie nagłośnienie mojego problemu w " GL", pewnie dziś mieszkałabym w Domu Samotnej Matki - opowiada A.Porzuckowiak.- Wójt przydzielił mi wprawdzie lokal w gminie, ale zaraz po tym na ulicach, w sklepach spotykałam się z bardzo przykrymi reakcjami mieszkańców. Za moimi plecami opowiadali, że "wydębiłam" mieszkanie, piętnowano mnie i obrażano na forach internetowych, nadal widzę te złośliwe spojrzenia. Tak jakby bolało ich, że ktoś ośmiela się mi pomagać. Oczywiście nie wszyscy tak mnie traktowali. Byli też tacy, którzy wspierali choćby dobrym słowem. Moją jedyną winą było to, że znalazłam w sobie odwagę, by poprosić o pomoc, publicznie, bo dotychczas pukanie do drzwi gminy na nic się zdawało.

Naszą redakcję zadziwił telefon jednej z czytelniczek, mieszkanki Brodów. Kobieta była wręcz zgorszona akcją pomocy, którą dzięki ludziom o życzliwych sercach udało się zorganizować dla pani Agnieszce. Lekceważąco, a nawet wulgarnie wypowiadała się o matce trójki dzieci, twierdziła, że nie zasługują na lepszy los, a już na pewno nie w Brodach! Tak szokującego telefonu dawno już nie odebraliśmy. Rozmówczyni zionęła zawiścią. Na koniec dorzuciła, że gazeta nie powinna zajmować się takimi rzeczami. Nic bardziej błędnego! To właśnie misja mediów pomagać. Także tym, którzy sami o tę pomoc nie mają odwagi poprosić. Mieszkance Brodów życzymy, by nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji. Aby nie pomagała, jeśli nie ma na to ochoty, ale by przynajmniej nie podcinała skrzydeł innym. Czasem wystarczy tylko dobre słowo. W tym przypadku i jego zabrakło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska