Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alergia to jest cena, jaką płacimy za wygody życia

Agnieszka Drzewiecka 95 722 57 72 [email protected]
Lek. med. Elżbieta Wawrzyniak - specjalista w zakresie alergologii, chorób płuc i pediatrii, prowadzi poradnię alergologiczną Katharsis w Gorzowie.
Lek. med. Elżbieta Wawrzyniak - specjalista w zakresie alergologii, chorób płuc i pediatrii, prowadzi poradnię alergologiczną Katharsis w Gorzowie. Agnieszka Drzewiecka
Idziemy na łatwiznę, łykamy antybiotyki, zabijamy bakterie, żyjemy w sterylnych domach. A gdy organizm nie ma przed czym się bronić, zajmuje się głupotami. Zajmie się obroną przeciwko roztoczom i mamy alergię - mówi lekarka Elżbieta Wawrzyniak.

- Niedawno cała Polska usłyszała o tragedii: mała dziewczynka zmarła po zjedzeniu trzech czekoladek, była uczulona na orzechy. Co takiego się dzieje w organizmie człowieka uczulonego, co może doprowadzić nawet do śmierci?
- Wstrząs anafilaktyczny jest najsilniejszą reakcją alergiczną na alergen, na który dana osoba jest uczulona. To uruchomienie wszelkich komórek odpowiedzialnych za zapalenie alergiczne, bo alergia to jest stan zapalny. Uruchomienie całej lawiny cytokin, a one są odpowiedzialne za rozszerzenie łożyska naczyniowego, za świąd, wysypkę. Przy wstrząsie jest spadek ciśnienia, podwyższone tętno, człowiek traci przytomność, często poprzedza to kaszel, duszności, pokrzywka, wysypka. Serce pompuje wszystko do mózgu, a cała reszta siada.

- Alergia może być aż tak groźna?
- Alergia jak każda choroba może być bardzo łagodna, ale też i bardzo ciężka. To jak z rakiem - jeden umiera szybko, inny żyje z tym 20 lat. I ten ma raka, i ten ma raka. Tak samo jest z alergią. Te ciężkie przypadki to są kazusy, takich ludzi jest może dwa, może trzy procent. O zgonie przed sklepem mleczarskim chyba nie pisano. 12-latka doznała wstrząsu przed sklepem, tak silna była reakcja alergiczna na mleko. Mam pacjentów z dzieckiem z alergią na rybę. Na święta wyprowadzali się z bloku, nie mogli jeździć nad morze. Gdy w okolicy ryba była pieczona, dziewczynka dostawała obrzęku, dusiła się. W samolotach amerykańskich w ogóle nie ma na pokładzie żadnych orzechów. Samolot jest hermetyczny i jeśli ktoś otworzy paczkę orzeszków, alergen się uwalnia i osoba, która ma bardzo silną alergię, nawet nie musi tego zjadać, a może mieć wstrząs. Takie ciężkie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko. W ogóle alergii pokarmowych zdiagnozowanych jest od jednego do sześciu procent.

- To niewiele. A przecież cały czas słyszymy o alergiach na pokarm.
- To, że dziecko ma wysypkę po zjedzeniu nadmiaru słodkości, to nie musi być alergia, a nietolerancja. Dzieci odżywiane są dziś fatalnie. Od jednej matki nawet słyszałam, że ona przecież karmi to dziecko zgodnie z reklamami w telewizji. Mamy masę produktów, ale mało kto czyta, z czego one się składają. Proszę poszukać jogurt naturalny bez mleka w proszku. Jakie to trudne. Albo na przykład mleko. Masa ludzi ma nietolerancję na mleko. Wielu lekarzy odradza jego picie. Bo - tu cytuję - nie ma na świecie ssaków, które piją mleko w dorosłym wieku. Poza nami. Bo jest to wygodne. Łatwo zapchać dziecko butelką wieczorem. Życie XXI wieku jest wygodne. Dlatego płacimy za to cenę. W średniowieczu płaciliśmy cenę za bakterie, wirusy, zarazy, bo układ immunologiczny musiał z tym walczyć. Tam nikt nie jadł czipsów, mleka w proszku dla dzieci. Było laktarium; gdy nie było mleka, szukało się mamki. Teraz też mamy w niektórych miastach laktarium, czyli bank mleka kobiet, ale ludzie brzydzą się.

- Czym się różni nietolerancja od alergii?
- Z nietolerancji możemy wyrosnąć, z alergii nie. Alergia dotyczy układu immunologicznego, a nietolerancja jest związana z innymi czynnikami, z wprowadzaniem do organizmu histaminy. Alergię diagnozuję przy pomocy różnego rodzaju testów. Testy te przy nietolerancji są ujemne. Zbierając wywiad, dowiaduję się, że dziecko pije około pięciu litrów mleka dziennie, zjada sery, masło, jogurty. I wiecznie ma zapalenie krtani. Matka nie chce odstawić mleka, on przecież nie puchnie, nie ma wysypki. Robimy testy, wychodzą dodatnie, matka zmienia dietę i następuje cudowne ozdrowienie. Co ważne - po alergenach pokarmowych nie tylko są wysypki, ale również zatkane nosy i duszności. Jeżeli coś mi przeszkadza, powoduje dolegliwości, próbuję tego unikać. Jeżeli unikam i jest mi lepiej, to od czasu do czasu próbuję to zjeść. I jeśli dolegliwość się powtarza, idę do lekarza. Banan, kakao, jak pomidor, jak wędzone produkty, keczup, cytrusy - to produkty, które w organizmie wydzielają więcej histaminy. To substancja odpowiedzialna za świąd albo za bąbel, gdy na przykład komar nas ugryzie. Dziś mogę zjeść tabliczkę czekolady i mnie nie wysypie. Jutro zjem pomidory, nic mi nie będzie. Ale za trzy dni skubnę sobie tę czekoladę, zjem pomidora, jeszcze walnę kielicha wódki i jestem cała wysypana. No więc pomyślę, że po tej wódce. Robimy testy, nie ma alergii. Ale te produkty, które wymieniłam, podnoszą u każdego człowieka histaminę. I jeśli mam do tego predyspozycję, jak małe dziecko, które tych produktów je dużo, to w tym momencie to się wylewa. Najgorszą rolę ma alergolog. Wszyscy przychodzą do niego po tabletki albo cudowny lek. A gdy pytam matkę, czy kiedy wyjdzie uczulenie na kakao, to je odstawi dziecku, najczęściej słyszę: "Nie, bo tak lubi". Pacjenci nie leczą się, pacjenci się badają. Przychodzą z ogromną ilością badań, chcą robić testy. Pytam: "Co dziecku dolega? Na co choruje?". Słyszę: "No, ma alergię". Pytam: "Jakie dziecko bierze leki?". Słyszę, że po prostu syropki. Są pacjenci ignoranci, którzy po prostu chcą się badać. A najważniejszy w alergii jest wywiad, nie testy. Gdy po czekoladzie mają wysypkę, idą do alergologa. Ale codziennie katar - idą do laryngologa. Kaszel - do pulmonologa. Ale to wszystko może być po tej czekoladzie. Niestety, era alergii pokarmowych dopiero się zaczęła.

- A na jakie alergie cierpieliśmy wcześniej?- Alergie wziewne. Dziś już potrafimy bardzo dobrze ustawić pacjenta, gdy ma problemy z astmą czy górnymi drogami oddechowymi. Można powiedzieć, że dobrze się nam to leczy, mamy dobre leki. To, co było 30-40 lat temu z astmą, mamy w tej chwili opanowane. Z alergią wziewną już sobie radzimy, natomiast z pokarmową nie do końca. Problem w tym, że nie mamy mechanizmów diagnostyki. Bo leczenie jest trywialnie proste: zabrać przyczynę. Na przykład zabrać sezam. Niby wszystko gra, ale czy pani będzie podejrzewała, że w biszkopcie jest sezam? Jeśli coś ze mną się dzieje chwilę po zjedzeniu czegoś, to wtedy mam jasną sytuację. Ale może mi się dziać po dwóch dniach i trudno wtedy skojarzyć, że to alergia z opóźnieniem. Mało tego, w alergii pokarmowej często potrzebny jest kofaktor, czyli wzmacniacz. Przykład: zjadam codziennie surówkę z selera - nic się nie dzieje, nie jestem na to uczulona. Pewnego dnia idę pobiegać po tej surówce i padam, mam wstrząs. Nie mam alergii na seler, ale seler plus wysiłek spowodował w moim organizmie wytworzenie takiej "zupy" zapalnych komórek, że doprowadziło to do wstrząsu. Dlatego bardzo trudno zdiagnozować pacjenta. Inny przykład: pacjent po wstrząsie twierdził, że jadł orzechy, potem miał wysiłek fizyczny. Alergolodzy wzięli go do szpitala, dostał orzechy, po czym został postawiony na bieżni, biegał. Nic mu się nie stało. Jak się okazało, dostał orzechy laskowe białe, bez brązowej skórki. A alergen, na który jest uczulony, występuje tylko w tej brązowej części. Ponadto w alergii pokarmowej jedynym sposobem leczenia, który mogę zaproponować pacjentowi, jest eliminacja alergenu. Nie ma jeszcze sposobów na odczulanie tego typu alergii. - Czy w ogóle możemy jakoś ustrzec się przed alergiami?
- Ekologiczne jedzenie, jak najmniej chemii. Alergia pokarmowa przyszła do nas z Zachodu nie jako choroba, ale jako wygoda życia. Mało osób gotuje w domu obiady, wędliny są nastrzykiwane zbyt mocno chemią. Szynka w lodówce nie zielenieje, jest śliska. Nawet grzyby nie chcą jej jeść. Mamy problem dodatków do mięsa i innych produktów. Bez glutaminianu nikt sobie rosołku nie wyobraża. Ale właśnie dlatego mamy problemy i alergie. Tak bardzo bombardujemy organizm różnymi środkami z zewnątrz, nieprzyswajalnymi dla naszego układu pokarmowego, że on się musi jakoś obronić. A alergia to swego rodzaju właśnie obrona.
- Każdy może nabawić się alergii?
- Większe szanse na alergię ma osoba, której rodzice mieli alergię. Obciążeniem są też bardzo dobre warunki. Nadmiar czystości, wypucowany, lśniący dom, brak kontaktu ze zwierzętami, używanie głównie sztucznych produktów spożywczych ze sklepów, czyli łatwe, wygodne, szybkie życie - to wszystko sprzyja występowaniu alergii. Dom ma być normalny. Czysty, ale nie powinno się w nim biegać ze ścierką dziesięć razy dziennie. Pamiętam, gdy jeszcze byłam młodą lekarką, mama mnie wezwała, bo dziecko jej wiecznie chorowało, anginy i tak dalej. Dom sterylny. Powiedziałam, że niestety, dziecko będzie ciągle chorowało, bo jest za duża dezynfekcja w tym domu. Matka już więcej nie chciała się ze mną spotkać. Dotarła do mnie po pięciu latach i powiedziała, że miałam rację. Pamiętam profesora z pediatrii, który przyjechał na wizytę, wziął smoczek dziecka, wytarł go o mebelki i dał dziecku. Układ immunologiczny ma być zajęty, nie może się nudzić, jak się nudzi, to mamy potem między innymi problemy nowotworowe. On jest stworzony do tego, by nas bronić. Gdy jesteśmy dziećmi, ma za zadanie nas uodpornić. I gdy wsadzamy dziecko do przedszkola, ono tam wśród tych bakterii świetnie funkcjonuje. I co robimy? Dajemy antybiotyki. Zabijamy bakterie, idziemy na łatwiznę. I w tym momencie, gdy organizm nie ma co robić, zajmuje się głupotami. Zajmie się na przykład obroną przeciwko roztoczom czy kurzowi. Układ immunologiczny musi coś robić, a jak się wyluzuje, zaczynają się choroby.
- Czy dorosły człowiek może się uczulić?
- Jak najbardziej. Całe życie nie miałem kataru w maju i raptem od kilku sezonów mam. Testy pokazują, że nabyłem alergię z wiekiem. Zatem jeżeli mam problem nowy, nie mogę myśleć, że jeśli miałem testy robione w wieku pięciu lat, to w tej chwili będą one ujemne.
- Kiedy w Polsce zaczęliśmy mieć problem z alergiami?
- Od 1989 roku, odkąd jesteśmy otwarci na cały świat. W latach 90. miałam wykłady z profesorem, który powiedział, że alergii jeszcze nie ma, ale ona do nas przyjdzie, i to lada chwila, wraz z życiem z Zachodu. I dziś niestety wiemy, że będzie tego coraz więcej, z powodu wygodnego stylu życia, jaki prowadzimy.
Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska