- Jestem oburzony tym wyrokiem. Jest za niski - mówi Wojciech Kołowiecki ze Słubic. Podobnie jak część innych Czytelników zabrał głos w sprawie rozstrzygnięcia Sądu Rejonowego w Gorzowie. We wtorek sędzia Krystyna Jurdzińska wydała wyrok na Dawida K. 1 lutego, mając 2,47 promila alkoholu w organizmie, jechał audi a6 trasą Dobiegniew - Gorzów. Pomiędzy Wełminem i Zdrois-kiem, na łuku drogi, pojechał prosto i zderzył się z fiatem pandą. Trzy osoby, które były w aucie (63-letnia kobieta, jej 40-letni syn i jego 14-letnia córka) zginęły na miejscu.
Prokurator żądał dla Dawida K. maksymalnej kary, czyli 12 lat więzienia oraz zakazu kierowania pojazdami mechanicznymi na zawsze. Sędzia skazała jednak 28-latka na dziewięć lat pozbawienia wolności, a długość biegnącego po wyjściu z więzienia zakazu wyznaczyła na dziesięć lat. Jak tłumaczyła w ustnym uzasadnieniu wyroku, kara jest adekwatna do czynu: - Podwyższona byłaby rażąco surową. Szczególnie w konfrontacji z podobnymi przestępstwami, gdzie jest zdecydowanie więcej ofiar.
Choć część naszych Czytelników uważa, że kierowcy, którzy po pijaku zabiją człowieka, powinni dostać karę dożywocia, polskie prawo tego nie przewiduje. - Kara za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym wynosi w Polsce od sześciu miesięcy do 8 lat. W przypadku spowodowania takiego wypadku po wypiciu alkoholu karę zwiększa się o połowę - tłumaczy nam Renata Nowosadzka, rzecznik gorzowskiego sądu.
W trakcie procesu Dawid K. przyznał się do winy, wyraził skruchę i łamiącym się głosem przepraszał rodzinę ofiar. Czy sędzia wzięła to pod uwagę przy wydawaniu wyroku, dowiemy się z jego pisemnego uzasadnienia, które poznamy za niecałe dwa tygodnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?